wtorek, 20 listopada 2012

Bp Williamson – GŁĘBOKI PROBLEM




 GŁĘBOKI PROBLEM
Bp Williamson

Wielu katolików nie rozumie głębi problemu jaki spowodował rewolucyjny Sobór Watykański II (1962-1965). Gdyby wiedzieli więcej na temat historii Kościoła, może byliby mniej przyciągani albo przez liberalizm, który podpowiada im, że Sobór nie był taki zły, jak się mówi, albo przez "sedewakantyzm", który podpowiada im  ​​myśl, że władze Kościoła nie są już jego władzami. A propos, czy Nasz Pana zakwestionował religijny autorytet Kajfasza lub cywilny autorytet Poncjusza Piłata?

Problem jest głęboki, ponieważ jest pogrzebany pod wieloma wiekami historii Kościoła. Na początku XV wieku św Wincenty Ferrer (1357 - 1419) głosił w całej Europie bliski koniec świata, a teraz wiemy, że mylił się o ponad 600 lat. A jednak Bóg potwierdził jego przepowiadanie, pozwalając mu na czynienie  tysięcy cudów i tysięcy nawróceń. Czy Bóg potwierdził wówczas bład ? Broń Boże! Prawdą jest, że Święty poprawnie wyczuł,  że dekadencja  późnego Średniowiecza zawiera wyraźną i niemal całkowitą korupcje naszych czasów, generalną próbę całkowitej korupcji  końca świata.

Trzeba było jednak czasu, czasu Bożego, kilka stuleci, żeby ta wyraźna  korupcja stała się  jawna, gdyż Bóg regularnie wybierał  powołania na świętych, którzy spowalniali  upadek, jak np. to grono znanych świętych, które działało skutecznie podczas  Kontr-Reformacji w XVI wieku. Niemniej jednak, Bóg nie pozbawia ludzi wolnej woli i jeżeli  nie chcą pozostawać na poziomie Średniowiecza, nie zmusza ich do tego. Przeciwnie, pozwoliłby swojemu Kościołowi, przynajmniej w pewnym stopniu dostosować się do czasów, bo on nie istnieje dla ratowania chwały przeszłości, lecz dla zbawiania dusz w teraźniejszości.

  Można to zilustrować na dwóch przykładach: najpierw teologia molinistyczna [Ludwig Molina], uznana za niezbędną  przez Lutra i Kalwina do  obrony  wolnej woli, a następnie z Konkordat z 1801 uznany za  niezbędny  przez Rewolucyjne Państwo, aby umożliwić publiczne działanie Kościołowi we Francji. Tak Molinism,  jak i Konkordat były kompromisem ze światem ich czasu, ale oba umożliwiły zbawienie wielu dusz, a  Kościół nie pozwalał  podważyć zasad, które  bezwzględnie musiały pozostać święte, to znaczy Bóg jako Czysty Akt i Chrystus jako Król społeczeństwa. Niemniej jednak oba kompromisy  przyczyniły się do pewnej humanizacji Kościoła Bożego, i oba przyczyniły się do powolnej sekularyzacji chrześcijaństwa. Ponieważ kompromisy nie mogą pozostać bez konsekwencji.

Więc jeśli ten powolny proces sekularyzacji i humanizacji miałby  zbyt uszkodzic ten świat, w którym mężczyźni i kobiety są powołani do służby  Bogu w jego Kościele, jak mogliby  wejść w Jego służbe bez silnej  radioaktywnej dawki  liberalizmu we krwi, wymagającej  ostrego antidotum w ich religijnej formacji ? Czy rzeczywiście  nie podzielaliby naturalanie i  instynktownie przekonania  niemal wszystkich im współczesnych, że zasady i ideały rewolucyjnego świata, z którego pochodzą były normalne, w przeciwieństwie do całkiem innej niż ten świat, choć nader pobożnej, lecz kompletnie anormalnej  ich religijnej formacji  ? Tacy mężczyźni i kobiety byliby  katastrofą dla Kościoła. Cóż, ta katastrofa stała się w pełni aktualana XX wieku, kiedy to duża część dwóch tysięcy biskupów  świata cieszyła się  zamiast się buntować kiedy Jan XXIII dał do zrozumienia podczas Soboru, że porzucił ant- modernistyczny Kościół.

Niech więc  nikt, kto chce ocalić duszę nie podąża za tymi duchownymi i ich następcami, lecz niech rownóczesnie nikt nie zapomina o ich przekonaniu, że są normalnymi ludźmi  z naszego zwariowanego świata, nie są bardziej winni zniszczenia Kościoła Chrystusowego, niż byliby ich poprzednicy urodzeni w epoce zdecydowanie normalniejszej. Błogosławione katolickie dusze, które będą umiały brzydzić sie błędow, nie przestając pełnić swój urząd.


Kyrie eleison.