«Biskup Fellay
to zdrajca»
Polityka pojednania biskupa Fellaya z tym, co abp Lefebvre nazywał "modernistycznym
Rzymem" doprowadziła do napięć i rozdarć w Bractwie św Piusa X. Aby nasi czytelnicy mogli sobie sami wyrobić zdanie na ten temat oddajemy głos
dwóm głównym przywódcom opozycji w
stosunku do kierunku polityki FSSPX, których na ogół media nigdy nie zapraszają.
Biskup Richard Williamson, którego już nie musimy przedstawiać i ks. Józef Pfeiffer, szef FSSPX Ścisłego Przestrzegania
[Stricte Observance – przyp. tłum.]
wyjaśniają nam swoje stanowisko.
(Pierwsze trzy
pytania i odpowiedzi dotyczące afery Williamson i Holokaustu, które można w
całości przeczynać w periodyku RIVAROL zostały usunięte w tej wersji na Forum
Catholique)
R. : Kilka tygodni temu ukazała się publicznie
słynna preambuła doktrynalna z 15 kwietnia 2012, w której biskup Fellay
wyraźnie uznaje prawowitość promulgacji nowej mszy, przyjmuje nowy Kodeks Prawa
Kanonicznego Jana Pawła II i potwierdza
ważność wszystkich nowych sakramentów kościoła soborowego. Co Ekscelencja sądzi
o tym dokumencie, którego istota nigdy
nie została wyraźnie wycofana?
Biskup W. :
Deklaracja doktrynalna (lub Preambuła doktrynalna) z dnia 15 kwietnia 2012 r. przedłożona
rzymskim władzom przez biskupa Fellaya i Radę Generalną jako podstawa
przyszłej umowy praktycznej pomiędzy Rzymem i Bractwem Piusa X jest katastrofą
pierwszego rzędu. Reprezentuje ona kwintesencję kapitulacji biskupa Fellaya
wobec modernistycznego Rzymu. Zaakceptowana przez Rzym, położyłaby kres dziełu arcybiskupa Lefebvre’a, temu heroicznemu
dziełu oporu w stosunku do skadinąd niemal całkowitej apostazji
ludzi soborowego Kościoła. A
biskup Fellay absolutnie nie wycofał zepsutej doktryny tej Deklaracji. Wszystko wskazuje na to, że przeciwnie,
zamierza on kontynuować do skutku swoje dzieło
zniszczenia tego, co dokonał abp Lefebvre. Jeśli nie powiedzie się
zdymisjonowanie biskupa Fellaya, to będzie
koniec Bractwa Świętego Piusa X
arcybiskupa Lefebvre’a.
R. : Przy okazji, co Ekscelencja myśli o
deklaracji doktrynalnej trzech biskupów
FSSPX z 27 czerwca 2013, a w szczególności o paragrafie 11, który otwiera drogę zasadzie praktycznej
umowy z modernistycznym Rzymem ? Jak wytłumaczyć, że dwaj bracia Ekscelencji w biskupstwie, bp
Tissier i bp A. de Galarreta, którzy również podpisali się pod Listem
z 7 kwietnia 2012 przeciwko "przyłączeniowej" polityce Domu
generalnego zmienili od tamtej pory front
i wydają się bronić biskupa Fellaya ?
Biskup W. : Deklaracja
trzech biskupów z 27 czerwca nie jest wiele
lepsza. Została ona zaprojektowana i napisana w celu uspokojenia sytuacji, aby ugasić katolickie umysły postawione w stan pogotowia
działaniami Kwatery Głównej
Bractwa i jego wysiłkami na rzecz przyłączenia
do soborowego Rzymu, wysiłkami, które
stały się publiczne poczynając od marca roku 2012. Ale uwaga ! Oczywiście, paragraf 11
pozostawia otwarte drzwi dla zdrady
Bractwa przez praktyczny, a nie
doktrynalny układ z władzami rzymskimi, wszędzie w tej deklaracji dostrzega się rękę
biskupa Fellaya, to znaczy - tak umiejętnie dobrane słowa, aby powiedzieć przeciwieństwo
tego, co zdają się one mówić. Pozornie krytykuje się nową religię. A faktycznie wchodzimy tam na
całego. Ten dokumentu trzeba dokładnie zbadać. Katolik nie może ufać niczemu, co obecnie wychodzi z Menzingen biskupa Fellaya.
R. Czy Ekscelencja może ocenić siły otwarcie
sprzeciwiające się dzisiaj "przyłączeniowej" polityce Menzingen?
Jak Ekscelencja tłumacz fakt, że opór jest tak skromny liczbowo?
Biskup W.
Dlaczego opór na te podłości Menzingen, na tę
okropną zdradę Wiary przez przywódców Bractwa, był tak słaby? Dobre pytanie. Moim zdaniem dlatego, że współczesny świat jest bardzo
poważnie chory. Po Vaticanum II w całym Kościele
nie było silnego oporu. 50 lat później ruch oporu choruje na tę samą chorobę i jest znacznie słabszy. Współczesny
człowiek jest zepsuty, jest umierający.
Ale wierzący i
jasno widzący katolicy zaczęli
reagować."Ruch oporu" wybuchł najpierw w Stanach Zjednoczonych wiosną
ubiegłego roku, zaraz potem pojawił się w Ameryce Południowej i w Anglii, ale w
Europie kontynentalnej nie spieszno mu. Myślę jednak, że będzie, bo nie wszyscy chcą odwrócić się plecami do prawdy i znajdzie ona
swoją drogę - powoli, ale pewnie.Włosi mówią: "Chi va piano va sano, chi
va sano va lontano ". Ruch oporu zajdzie daleko - do Nieba, jeśli Bóg da!
R. : Wierni Bractwa, którzy sympatyzowali z Ruchem oporu byli pozbawieni komunii i / lub
rozgrzeszenia, jak mówią różne
świadectwa. Ponadto po Liście
otwartym 37-u kapłanów FSSPX do bp Fellaya, kilku duchownych Bractwa, którzy zostali
ukarani i otrzymali "nakaz karny" (sic) złożyło skargę w sprawie hackowania ich elektronicznych adresów , uzurpacji
tożsamości, fałszerstw i wykorzystywaniu fałszerstwa [fr. faux et
usage de faux]. Co Ekscelencja sądzi o korzystaniu z takich metod w
odniesieniu do tych kapłanów?
Biskup W. : Takie
metody są hańbą, i ciężko grzeszą z punktu widzenia świętej moralności, ale są
całkiem normalne i całkiem uzasadnione z punktu widzenia kapryśnego i
despotycznego liberalizmu, który przejął kierownictwo Bractwa Świętego Pius X.
Liberalizm, to adoracja ludzkiej
wolności w miejsce adoracji Boga, a więc
w zasadzie jest to krucjata przeciwko Bogu. Ale Bóg jest boski, a więc ta liberalna krucjata ma boski wymiar, czyli
cel uświęca środki. A zatem biskup Fellay i jego wspólnicy są przekonani, że
mają prawo robić wszystko, by zdeptać – tak,
właśnie zdeptać - wszelki opór w
stosunku do ich przyłączenia do soborowego Rzymu. Ale to szaleństwo nie jest
nowe. Czyż Nasz Pan nie zapowiedział swoim
Apostołom, że synagoga będzie ich skazywać na śmierć w imię prawdziwej religii? (Jan XVI,
2)
R. : Co Ekscelencja sądzi o pierwszych krokach
Franciszka I-go, o jego jeszcze większej zmowie z judaizmem, islamem, o jego „imigracjoniźmie”
i jego gotowości do "kanonizowania" przed końcem roku Jana Pawła II i
Jana XXIII? Czy nie jest to sposób na
"kanonizowanie" Vaticanum II? I czy nie jest
to problem autorytetu, wszystkie
podręczniki teologii sprzed Vaticanum II
nauczają, że papież jest nieomylny, gdy przeprowadza kanonizacje ?
Według teologów katolickich jest to de facto
teologiczna pewność. Co Eskcelencja o tym myśli ?
Biskup W. : Zawziętość
z jaką soborowi przywódcy Kościoła kanonizują soborowych
papieży (wszyscy papieże od Jana XXIII) ujawnia zdecydowaną wolę wrogów Boga, żeby skończyć z katolicką religią i zastąpić ją nową religią Nowego Porządku
Świata. Dlatego neo-kościołowi odpowiadają neo-święci fabrykowani w procesie
demontażu i "odnowy" w celu ich "kanonizowania". Jak zawsze
z modernizmem, słowa pozostają te same, ale treść jest zupełnie inna. Dlatego wierzący
katolicy wcale nie muszą się
martwić o nieomylność tych neo-kanonizacji. One pochodzą
od sobowtóra Kościoła katolickiego.
Ale co to jest sobowtór
? Trudne pytanie, bo za byle co jest się
obrzuconym epitetem "Sedewakantysta", słowo, które teraz przeraża dobrych
ludzi na równi ze słowem "antysemita". Ale chodzi o to, aby rozpoznać
rzeczywistość, "wydać sprawiedliwy wyrok", jak mówi nasz Pan, i nie dać się zwieść pozorom,
emocjom, ani słowom.
Tak więc w
rzeczywistości, na skutek tego, co
siostra Łucja z Fatimy nazwała "diaboliczną
dezorientacją" ludzie Kościoła od lat 1950-tych i 1960-tych pozwolili
na skażenie ich katolickiej
wiary ideami i ideałami Rewolucji
w najszerszym tego słowa znaczeniu, to znaczy na skażenie radykalną insurekcją współczesnego człowieka przeciw Bogu i
Stwórcy. Jednakże ci zdrajcy pozostają
ludźmi Kościoła w tym sensie, że nie ma innych, którzy "zajmują stolicę
Mojżesza", jak mówi nasz Pan (Mat. XXIII, 2).
Innymi słowy,
sobowtór o którym mówimy to jest Kościół zajęty nie przez ludzi, którzy nie są
ludźmi Kościoła, ale przez ludzi,
których głowy są zajęte przez nową religię, absolutnie nie katolicką. To nie przeszkadza, że w tym
zniekształconym Kościele kilku biskupów, wielu kapłanów i spora liczba
wiernych może zachować katolicką Wiarę.
Są oni na równi pochyłej i bardzo niebezpiecznej, ale nie możemy powiedzieć, że
są poza prawdziwym Kościołem.
Krótko
mówiąc, rozmawiałbym z tymi władzami Neo-Kościoła tak, jak postępowałbym
z ojcem rodziny chwilowo szalonym. Nie zwracałbym wcale uwagi na jego
szaleństwa poza konieczną uwagą dla obserwowania chwili, w której szaleństwo się skończy i nie przestanę go kochać,
a nawet szanować przyrodzony jego stanowi ojca
autorytet.
R. : Media uważają Benedykta XVI za "emerytowanego papieża", ubiera
się na biało jak jego następca, jak on
nosi piuskę, obaj mężczyźni spotykają się przed kamerami. Czy takie drwiny z papiestwa nie są jednym ze znaków ich własnej
niewiary w to, że są/byli namiestnikami
Chrystusa?
Biskup W. :
Zamiast mówić, że papież Benedykt XVI i Franciszek nie wierzą, że są Papieżami,
powiedziałbym, że każdy z nich na swój
sposób podchodzi do kwestii : co to
znaczy być papieżem. Na przykład, czy ich dwa różne podejścia do tej funkcji,
nie różnią się od siebie? To subiektywizm sprawia, że jeden i drugi nie
krępują się dostosować do tego, co uważają
za potrzebę danej chwili dla instytucji absolutnie obiektywnej i
niezmiennej Naszego Pana. A wrogowie Boga
szydzą z śmieszności, którymi w ten sposób podporządkowują instytucję naszego Pana. To dlatego postawiono
ich w Stolicy Piotrowej. Cierpliwości. Bóg wie, co zrobi, a On nie podał się do
dymisji !
R. : "Układowcy" i anty-"układowcy"
w FSSPX regularnie rzucają w siebie
cytatami z abp Lefebvre’a
autentycznemi, ale całkowicie sprzecznemi, jedne idą po linii praktycznego porozumienia ("pozwólcie
nam na doświadczenie Tradycji "),
inne odrzucając jakąkolwiek umowę przed pełną "doktrynalną konwersją modernistycznego
Rzymu". A zatem, czy u podstaw napięć w obrębie Bractwa i zaprzyjaźnionych z nim wspólnot nie ma własnych sprzeczności i wewnętrznych wahań założyciela, który przede
wszystkim był pragmatykiem ? Co więcej, czy można z jednej strony mówić, że nowa msza jest
trucizną dla wiary, że nowy Kodeks Prawa Kanonicznego jest splamiony błędami, a
nawet herezjami, że Vaticanum II jest również niekonwencjonalne, a nawet
heretyckie i jednocześnie udawać, że to wszystko pochodzi od Kościoła
katolickiego i namiestnika Chrystusa? Czy nie stoimy wobec intelektualnego i
doktrynalnego impasu, aporii [grec. Aporia = sytuacja bez wyjścia] , która w
dużej części wyjaśnia wiele z tego, co
dzieje się dzisiaj, ale [wyjaśnia] także poprzednie podziały, które w
regularnych odstępach czasu znaczyły historię FSSPX ? Czy dwadzieścia pięć lat po
sakrach nie nadszedł już czas, aby spokojnie przystąpić - w imię prawdy i spójności doktrynalnej – do podsumowania
"lefebryzmu"?
Biskup W. Nie
sądzę, że możemy powiedzieć, że abp Lefebvre był przede wszystkim pragmatykiem,
ani że sobie zaprzeczał. To był przede wszystkim
człowiekiem wiary i doktryny. Był zdecydowanie pragmatyczny, ale zawsze w
służbie Wiary. Jak wszyscy katolicy od momentu podziału między Władzą i
Prawdą dokonanego przez
Sobór Watykański II, był rozdarty między swoim szacunku dla Władzy i swoją
miłością do Prawdy, ale u niego Prawda
zawsze przodowała nad Władzą, jak trzeba aby czyniła. Tak więc wszelkie sprzeczności
pomiędzy jego słowami na korzyść jednej lub drugiej [prawdy i władzy] są
bardziej pozorne niż rzeczywiste, jak to wynika z ostatniej książki ks.
Pivert Abrcybiskup Lefebvre, nasze stosunki z Rzymem. A konsekracje w 1988
r. były logicznym wnioskiem i naturalnym rozwojem całego jego wcześniejszego życia w służbie Kościoła.
Ale mimo wsztystko
nie będziemy z abp Lefebvre’a robić boga. Prawdą jest, że abp
Lefebvre był jednak synem swego czasu i w
związku z tym nie uniknął całkiem tego,
co kiedyś nazwałem "Cinquantismem", tzn. formą jaką przybrał katolicyzm lat 1950-tych,
charakteryzującą się w skrócie
przesadnym szacunkiem dla władz kościelnych, przesadą, która doprowadziła
bezpośrednio do katastrofy Soboru. Na przykład, po konsekracjach w roku 1988, arcybiskup Lefebvre przeczytał świetne, antyliberalne dzieło Emmanuela Barbiera i świadkowie
mówią, że miał stwiedzić: "Gdybym przeczytał tę książkę przed założeniem
Ecône, nadałbym mojemu seminarium inny
kierunek", tzn. bardziej kontrrewolucyjny.
Rzeczywiście, księża szkoleni w seminariach Bractwa Piusa X są generalnie godni
podziwu pod względem ich kapłańskiej pobożności, ale też zbyt nieliczni z nich zrozumięli głębokie zło tego
nowoczesnego świata, pozornie tak miłego
i niewinnego, lecz faktycznie prowadzącego wojnę z Bogiem. Za ten brak formacji
kontrewolucyjnej słono się płaci w obecnym kryzysie Bractwa i wcale nie
jest pewne, że ono [Bractwo] przetrwa.
R. : Czy promocja-sankcja dynamicznego i
anty-"przyłączeniowca", ks.
Ksawerego Beauvaisa, który opuści
w pierwszym kwartale 2014r. [kościół] Saint-Nicolas [w Paryżu] na rzecz
autonomicznego domu w Hiszpanii i Portugalii, gdzie Bractwo ma tylko garstkę
wiernych oraz zastąpienie go w Paryżu przez
"przyłączeniowca" Patryka de la Rocque, założyciela Listu
do naszych braci kapłanów, wybitnego członka grupy GREC, który otworzył szampana
Magnum w 2007 roku, aby podziękować Benedyktowi XVI za "Motu
Proprio", które stwierdza prymat "mszy Lutra" nad tą
wszechczasów nie odzwierciedla
niezmiennej woli biskupa Fellaya oddania się pod kontrolę modernistycznego Rzymu?
Biskup W. :
Rzeczywiście, jednym z dowodów na to,
że bp Fellay absolutnie nie zmienia kursu,
ale tylko cofa się, aby lepiej skoczyć ku soborowemu Rzymowi, było ogłoszenie,
że księdza Beauvaisa musi zastąpić w Saint-Nicolas du Chardonnet w Paryżu ks.
Patryk de la Rocque. Ten ostatni jest bien brave, ale daleko mu do siły i
jasnego widzenia księdza Beauvaisa. Niestety, istnieje obawa, że ks.
Beauvais "będzie posłuszny"
temu rozkazowi na skutek nadmiernego szacunku do władzy, która zdradza
Wiarę. To jest wielka choroba tylu "dobrych" biskupów i kapłanów po Soborze Watykańskim II. Módlmy się za ks. Beauvaisa.
Dzisiaj nie wystarczy już być "dobrym" kapłanem. Nasz Pan potrzebuje
bohaterów !
R. We Francji prawo Taubira’y, które ustanowiło
"małżeństwo homoseksualnych",
zostało uchwalone i wdrożone pomimo ogromnie silnej powszechnej
mobilizacji. Co Ekscelencja sądzi o
tej ohydnej legalizacji w kraju, który był najstarszą córą Kościoła?
Biskup W. : Po
łacinie mówi się, że korupcja tego, co jest najlepsze, czyni najgorsze. Im bardziej Francja jest
dobra, tym bardziej jest zła, gdy się skorumpuje. Ta sama zasada ma
zastosowanie do wszystkich osób, rodzin i narodów. Cierpliwości. Pamiętamy, że
Pius X przepowiedział chwalebne zmartwychwstanie Francji, dziś tak zepsutej. I wcale
nie trudno przewidzieć, że powróci ona na czoło narodów, nie dlatego, że stara się o swoją
narodową chwałę, wcale nie, ale dlatego,
że nie będzie starała się o nic innego jak o
chwała Boga i Społeczne Panowanie, Światowe i Globalne, Jego Boskiego
Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa. Vive la France, która zapomni o sobie i
zechce służyć tylko Bogu, Bogu, Bogu !
Rozmawiał Jerome
Bourbon <jeromebourbon@yahoo.fr>
Jerome Bourbon
RIVAROL nr 3105 z
piątku, 2 sierpień 2013.
www.rivarol.com Editions des Tuileries Tour Ancona, 82 Boulevard Massena, 75013
Paris.