sobota, 3 sierpnia 2013

Biskup Williamson : « Biskup Fellay to zdrajca »


 Biskup Williamson :
«Biskup Fellay to zdrajca»




 Polityka pojednania biskupa Fellaya z tym, co  abp Lefebvre nazywał "modernistycznym Rzymem" doprowadziła do napięć i rozdarć w Bractwie św Piusa X. Aby  nasi czytelnicy mogli sobie sami wyrobić  zdanie na ten temat  oddajemy głos  dwóm głównym przywódcom  opozycji w stosunku do kierunku polityki FSSPX, których na ogół media nigdy nie zapraszają. Biskup Richard Williamson, którego już  nie musimy przedstawiać i ks.  Józef Pfeiffer, szef FSSPX Ścisłego Przestrzegania [Stricte Observance – przyp. tłum.]   wyjaśniają  nam swoje stanowisko.

(Pierwsze trzy pytania i odpowiedzi dotyczące afery Williamson i Holokaustu, które można w całości przeczynać w periodyku RIVAROL zostały usunięte w tej wersji na Forum Catholique)

R. : Kilka tygodni temu ukazała się publicznie słynna preambuła doktrynalna z 15 kwietnia 2012, w której biskup Fellay wyraźnie uznaje prawowitość promulgacji nowej mszy, przyjmuje nowy Kodeks Prawa Kanonicznego Jana Pawła II i  potwierdza ważność wszystkich nowych sakramentów kościoła soborowego. Co Ekscelencja sądzi o tym dokumencie, którego istota nigdy  nie została wyraźnie wycofana?

Biskup W. : Deklaracja doktrynalna (lub Preambuła doktrynalna) z dnia 15 kwietnia 2012 r. przedłożona rzymskim  władzom  przez biskupa Fellaya i Radę Generalną jako podstawa przyszłej umowy praktycznej pomiędzy Rzymem i Bractwem Piusa X jest katastrofą pierwszego rzędu. Reprezentuje ona kwintesencję kapitulacji biskupa Fellaya wobec modernistycznego Rzymu. Zaakceptowana przez Rzym, położyłaby kres dziełu    arcybiskupa Lefebvre’a, temu heroicznemu dziełu oporu w stosunku do skadinąd niemal całkowitej   apostazji   ludzi soborowego  Kościoła. A biskup Fellay absolutnie nie wycofał    zepsutej doktryny tej  Deklaracji. Wszystko wskazuje na to, że przeciwnie, zamierza on kontynuować do skutku swoje dzieło  zniszczenia tego, co dokonał abp Lefebvre. Jeśli nie powiedzie się zdymisjonowanie biskupa Fellaya, to będzie   koniec Bractwa Świętego Piusa X arcybiskupa Lefebvre’a.

R. : Przy okazji, co Ekscelencja myśli o deklaracji  doktrynalnej trzech biskupów FSSPX z 27 czerwca 2013, a w szczególności o paragrafie  11, który otwiera drogę zasadzie praktycznej umowy z modernistycznym Rzymem ? Jak wytłumaczyć, że  dwaj bracia Ekscelencji w biskupstwie, bp Tissier i bp A. de Galarreta, którzy również podpisali się  pod Listem  z 7 kwietnia 2012  przeciwko  "przyłączeniowej" polityce Domu generalnego zmienili od tamtej pory front  i wydają się bronić biskupa Fellaya ?

Biskup W. : Deklaracja trzech biskupów z 27 czerwca  nie jest wiele lepsza. Została ona zaprojektowana  i  napisana w celu  uspokojenia sytuacji, aby ugasić  katolickie umysły postawione w stan  pogotowia  działaniami  Kwatery Głównej Bractwa  i jego wysiłkami na rzecz przyłączenia do soborowego Rzymu, wysiłkami, które  stały się publiczne poczynając od marca roku  2012. Ale uwaga ! Oczywiście, paragraf 11 pozostawia otwarte drzwi  dla zdrady Bractwa przez  praktyczny, a nie doktrynalny  układ  z władzami rzymskimi,  wszędzie w tej deklaracji dostrzega się   rękę biskupa Fellaya, to znaczy - tak umiejętnie dobrane słowa, aby powiedzieć przeciwieństwo tego, co zdają się one mówić. Pozornie krytykuje się  nową religię. A faktycznie wchodzimy tam na całego. Ten dokumentu trzeba dokładnie zbadać. Katolik nie może  ufać niczemu, co  obecnie wychodzi z  Menzingen biskupa Fellaya.

R. Czy Ekscelencja może ocenić siły otwarcie sprzeciwiające się   dzisiaj "przyłączeniowej" polityce Menzingen? Jak Ekscelencja tłumacz fakt, że opór jest tak skromny liczbowo?

Biskup W. Dlaczego opór na te podłości Menzingen, na tę   okropną zdradę Wiary przez przywódców Bractwa, był  tak słaby? Dobre pytanie. Moim zdaniem  dlatego, że współczesny świat jest bardzo poważnie  chory. Po Vaticanum II w całym Kościele nie było silnego oporu. 50 lat później ruch oporu choruje na tę samą   chorobę i jest znacznie słabszy. Współczesny człowiek jest zepsuty, jest  umierający.
Ale wierzący i jasno widzący katolicy  zaczęli reagować."Ruch oporu" wybuchł najpierw w Stanach Zjednoczonych wiosną ubiegłego roku, zaraz potem pojawił się w Ameryce Południowej i w Anglii, ale w Europie kontynentalnej nie spieszno mu. Myślę jednak, że  będzie, bo nie wszyscy chcą  odwrócić się plecami do prawdy i znajdzie ona swoją drogę - powoli, ale pewnie.Włosi mówią: "Chi va piano va sano, chi va sano va lontano ". Ruch oporu zajdzie daleko - do Nieba, jeśli Bóg da!

R. : Wierni Bractwa, którzy sympatyzowali z  Ruchem oporu byli pozbawieni komunii i / lub rozgrzeszenia, jak mówią różne  świadectwa. Ponadto po  Liście otwartym  37-u  kapłanów FSSPX do bp Fellaya,  kilku duchownych Bractwa, którzy zostali ukarani i otrzymali "nakaz karny" (sic) złożyło skargę w sprawie  hackowania ich elektronicznych adresów , uzurpacji tożsamości, fałszerstw i wykorzystywaniu fałszerstwa [fr.  faux et usage de faux]. Co Ekscelencja sądzi o korzystaniu z takich metod w odniesieniu do tych kapłanów?

Biskup W. : Takie metody są hańbą, i ciężko grzeszą z punktu widzenia świętej moralności, ale są całkiem normalne i całkiem uzasadnione z punktu widzenia kapryśnego i despotycznego liberalizmu, który przejął kierownictwo Bractwa Świętego Pius X. Liberalizm, to adoracja  ludzkiej wolności w miejsce adoracji  Boga, a więc w zasadzie jest to krucjata przeciwko Bogu. Ale Bóg jest boski, a więc  ta liberalna krucjata ma boski wymiar, czyli cel uświęca środki. A zatem biskup Fellay i jego wspólnicy są przekonani, że mają prawo robić wszystko, by zdeptać – tak,  właśnie zdeptać  - wszelki opór w stosunku do  ich przyłączenia do  soborowego Rzymu. Ale to szaleństwo nie jest nowe. Czyż Nasz Pan nie zapowiedział swoim  Apostołom, że synagoga będzie ich skazywać  na śmierć w imię prawdziwej religii? (Jan XVI, 2)

R. : Co Ekscelencja sądzi o pierwszych krokach Franciszka I-go, o jego jeszcze większej zmowie z judaizmem, islamem, o jego „imigracjoniźmie” i jego gotowości do "kanonizowania" przed końcem roku Jana Pawła II i Jana XXIII? Czy nie jest to sposób na  "kanonizowanie" Vaticanum II? I czy  nie jest  to problem   autorytetu, wszystkie podręczniki teologii sprzed Vaticanum II  nauczają, że papież jest nieomylny, gdy przeprowadza kanonizacje ? Według teologów katolickich jest to de facto   teologiczna pewność. Co Eskcelencja o tym myśli ?

Biskup W. : Zawziętość  z jaką soborowi   przywódcy Kościoła kanonizują soborowych papieży (wszyscy papieże od Jana XXIII) ujawnia zdecydowaną wolę  wrogów Boga, żeby skończyć z katolicką religią  i zastąpić ją nową religią Nowego Porządku Świata. Dlatego neo-kościołowi odpowiadają neo-święci fabrykowani   w procesie demontażu i "odnowy" w celu ich "kanonizowania". Jak zawsze z modernizmem, słowa pozostają te same, ale treść jest zupełnie inna. Dlatego wierzący katolicy wcale nie  muszą się martwić  o  nieomylność tych neo-kanonizacji. One pochodzą od sobowtóra Kościoła katolickiego.
Ale co to jest sobowtór ? Trudne pytanie, bo za byle co  jest się obrzuconym epitetem "Sedewakantysta", słowo, które teraz przeraża dobrych ludzi na równi ze słowem "antysemita". Ale chodzi o to, aby rozpoznać rzeczywistość, "wydać sprawiedliwy wyrok", jak mówi  nasz Pan, i nie dać się zwieść pozorom, emocjom, ani słowom.
Tak więc w rzeczywistości, na skutek tego,  co siostra Łucja z Fatimy  nazwała "diaboliczną dezorientacją" ludzie Kościoła od lat 1950-tych i 1960-tych  pozwolili  na  skażenie ich  katolickiej  wiary   ideami i ideałami Rewolucji w najszerszym tego słowa znaczeniu, to znaczy na skażenie   radykalną insurekcją    współczesnego człowieka przeciw Bogu i Stwórcy. Jednakże ci  zdrajcy pozostają ludźmi Kościoła w tym sensie, że nie ma innych, którzy "zajmują stolicę Mojżesza", jak mówi nasz Pan (Mat. XXIII, 2).
Innymi słowy, sobowtór o którym mówimy to jest Kościół zajęty nie przez ludzi, którzy nie są ludźmi  Kościoła, ale przez ludzi, których głowy są zajęte przez nową religię, absolutnie nie  katolicką. To nie przeszkadza, że w tym zniekształconym Kościele kilku biskupów, wielu kapłanów i spora liczba wiernych  może zachować katolicką Wiarę. Są oni na równi pochyłej i bardzo niebezpiecznej, ale nie możemy powiedzieć, że są poza prawdziwym Kościołem.
Krótko mówiąc,  rozmawiałbym  z tymi władzami Neo-Kościoła tak, jak postępowałbym z ojcem rodziny chwilowo   szalonym. Nie zwracałbym wcale uwagi na jego szaleństwa poza konieczną uwagą dla obserwowania chwili, w której  szaleństwo się skończy i nie przestanę go kochać, a nawet szanować przyrodzony jego stanowi ojca  autorytet.

R. : Media uważają Benedykta XVI  za "emerytowanego papieża", ubiera się na  biało jak jego następca, jak on nosi piuskę, obaj mężczyźni spotykają się przed kamerami. Czy takie drwiny    z papiestwa nie są jednym ze znaków  ich własnej  niewiary w to, że są/byli  namiestnikami  Chrystusa?

Biskup W. : Zamiast mówić, że papież Benedykt XVI i Franciszek nie wierzą, że są Papieżami,  powiedziałbym, że każdy z nich na swój sposób podchodzi do kwestii :  co to znaczy być papieżem. Na przykład, czy ich dwa różne podejścia do tej funkcji, nie różnią się  od siebie? To  subiektywizm sprawia, że jeden i drugi nie krępują się dostosować do tego, co uważają  za potrzebę danej chwili dla instytucji absolutnie obiektywnej i niezmiennej  Naszego Pana. A wrogowie Boga szydzą z śmieszności, którymi w ten sposób podporządkowują   instytucję naszego Pana. To dlatego postawiono ich w Stolicy Piotrowej. Cierpliwości. Bóg wie, co zrobi, a On nie podał się do dymisji  !

R. : "Układowcy" i anty-"układowcy" w FSSPX regularnie rzucają w siebie   cytatami  z abp Lefebvre’a autentycznemi, ale całkowicie sprzecznemi, jedne idą po  linii praktycznego porozumienia ("pozwólcie nam na doświadczenie  Tradycji "), inne odrzucając jakąkolwiek umowę przed pełną "doktrynalną konwersją modernistycznego Rzymu". A zatem, czy u podstaw napięć w obrębie Bractwa  i zaprzyjaźnionych z nim wspólnot  nie ma  własnych sprzeczności i  wewnętrznych wahań założyciela, który przede wszystkim był pragmatykiem ? Co więcej, czy można  z jednej strony mówić, że nowa msza jest trucizną dla wiary, że nowy Kodeks Prawa Kanonicznego jest splamiony błędami, a nawet herezjami, że Vaticanum II jest również niekonwencjonalne, a nawet heretyckie i jednocześnie udawać, że to wszystko pochodzi od Kościoła katolickiego i namiestnika Chrystusa? Czy nie stoimy wobec intelektualnego i doktrynalnego impasu, aporii [grec. Aporia = sytuacja bez wyjścia] , która w dużej części  wyjaśnia wiele z tego, co dzieje się dzisiaj, ale [wyjaśnia] także poprzednie podziały, które w regularnych odstępach czasu  znaczyły  historię FSSPX ? Czy dwadzieścia pięć lat po sakrach nie nadszedł już czas, aby spokojnie przystąpić - w imię prawdy  i spójności doktrynalnej – do  podsumowania  "lefebryzmu"?

Biskup W. Nie sądzę, że możemy powiedzieć, że abp Lefebvre był przede wszystkim pragmatykiem, ani że  sobie zaprzeczał. To był przede wszystkim człowiekiem wiary i doktryny. Był zdecydowanie pragmatyczny, ale zawsze w służbie Wiary. Jak wszyscy katolicy od momentu podziału między Władzą i Prawdą  dokonanego   przez Sobór Watykański II, był rozdarty między swoim szacunku dla Władzy i swoją miłością do Prawdy, ale  u niego Prawda zawsze przodowała nad Władzą, jak trzeba aby czyniła. Tak więc wszelkie sprzeczności pomiędzy jego słowami na korzyść jednej lub drugiej [prawdy i władzy] są bardziej pozorne niż rzeczywiste, jak to wynika z ostatniej książki ks. Pivert  Abrcybiskup Lefebvre, nasze stosunki z Rzymem. A konsekracje w 1988 r. były logicznym wnioskiem i naturalnym rozwojem całego jego  wcześniejszego życia  w służbie Kościoła.

Ale mimo wsztystko nie będziemy z   abp  Lefebvre’a robić boga. Prawdą jest, że abp Lefebvre był jednak  synem swego czasu i w związku z tym nie uniknął  całkiem tego, co  kiedyś nazwałem  "Cinquantismem", tzn.   formą  jaką przybrał katolicyzm lat 1950-tych, charakteryzującą się  w skrócie przesadnym szacunkiem dla władz kościelnych, przesadą, która doprowadziła bezpośrednio do katastrofy Soboru. Na przykład, po konsekracjach w roku  1988, arcybiskup Lefebvre przeczytał  świetne, antyliberalne  dzieło  Emmanuela Barbiera  i  świadkowie mówią, że miał stwiedzić: "Gdybym przeczytał tę książkę przed założeniem Ecône, nadałbym mojemu seminarium  inny kierunek", tzn.  bardziej kontrrewolucyjny. Rzeczywiście, księża szkoleni w seminariach Bractwa Piusa X są generalnie godni podziwu pod względem ich kapłańskiej pobożności, ale też zbyt nieliczni  z nich zrozumięli głębokie zło tego nowoczesnego świata, pozornie tak  miłego i niewinnego, lecz faktycznie prowadzącego wojnę z Bogiem. Za ten brak formacji kontrewolucyjnej  słono  się  płaci w obecnym kryzysie Bractwa i wcale nie jest pewne, że ono [Bractwo]  przetrwa.

R. : Czy promocja-sankcja dynamicznego i anty-"przyłączeniowca",  ks. Ksawerego  Beauvaisa, który  opuści  w pierwszym kwartale 2014r. [kościół] Saint-Nicolas [w Paryżu] na rzecz autonomicznego domu w Hiszpanii i Portugalii, gdzie Bractwo ma tylko garstkę wiernych oraz zastąpienie go w Paryżu przez  "przyłączeniowca" Patryka de la Rocque, założyciela  Listu do naszych braci kapłanów, wybitnego członka grupy GREC, który otworzył szampana Magnum w 2007 roku, aby podziękować Benedyktowi XVI za "Motu Proprio", które stwierdza prymat "mszy Lutra" nad tą wszechczasów  nie odzwierciedla niezmiennej woli  biskupa Fellaya  oddania się pod kontrolę  modernistycznego Rzymu?

Biskup W. : Rzeczywiście,   jednym z dowodów na to, że bp Fellay absolutnie nie zmienia  kursu, ale tylko cofa się, aby lepiej skoczyć ku soborowemu Rzymowi, było ogłoszenie, że księdza Beauvaisa  musi zastąpić   w Saint-Nicolas du Chardonnet w Paryżu ks. Patryk de la Rocque. Ten ostatni  jest bien brave, ale daleko mu do siły i jasnego widzenia księdza   Beauvaisa. Niestety, istnieje obawa, że ks. Beauvais  "będzie posłuszny" temu rozkazowi  na skutek  nadmiernego szacunku do władzy, która zdradza Wiarę. To jest wielka choroba tylu "dobrych" biskupów i kapłanów  po Soborze Watykańskim II. Módlmy się za ks. Beauvaisa. Dzisiaj nie wystarczy już być "dobrym" kapłanem. Nasz Pan potrzebuje bohaterów !

R. We Francji prawo Taubira’y, które   ustanowiło  "małżeństwo homoseksualnych",  zostało uchwalone i wdrożone pomimo ogromnie silnej powszechnej mobilizacji. Co Ekscelencja sądzi o  tej   ohydnej legalizacji   w kraju, który był najstarszą córą Kościoła?

Biskup W. : Po łacinie mówi się, że korupcja tego, co jest najlepsze,  czyni najgorsze. Im bardziej Francja jest dobra, tym bardziej  jest  zła, gdy się skorumpuje. Ta sama zasada ma zastosowanie do wszystkich osób, rodzin i narodów. Cierpliwości. Pamiętamy, że Pius X przepowiedział chwalebne zmartwychwstanie Francji, dziś tak zepsutej. I wcale nie trudno przewidzieć, że powróci ona na czoło  narodów, nie dlatego, że stara się o swoją narodową  chwałę, wcale nie, ale dlatego, że nie będzie starała się o nic innego jak o  chwała Boga i Społeczne Panowanie, Światowe i Globalne, Jego Boskiego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa. Vive la France, która zapomni o sobie i zechce służyć tylko Bogu, Bogu, Bogu !

Rozmawiał Jerome Bourbon  <jeromebourbon@yahoo.fr> Jerome Bourbon

RIVAROL nr 3105 z  piątku,  2 sierpień 2013. www.rivarol.com Editions des Tuileries Tour Ancona, 82 Boulevard Massena, 75013 Paris.