WRZÓD, SKALPEL I PLASTER
od ks. Chazala
Przypomnienie: skrót DPK [fr.DQA]
oznacza : wysłana do Rzymu Deklaracja
Piętnastego Kwietnia biskupa Fellaya.
Nowy termin :DDSC [fr. DVSJ] oznacza
: Deklaracja Dwudziestego Siódmego Czerwca.
I - WRZÓD. Utrata
naszej niewinności przed Bogiem
Ten wrzód to rezygnacja Bractwa z oficjalnego stanowiska w
stosunku do soborowego kościoła, który się coraz wyraźniej zagłębia w herezję. Oficjalne Bractwo utraciło swoją
niewinność przed Bogiem. Przed ludźmi,
tak, wciąż jeszcze robi dobrą minę, a to
wszystko jest już tylko wiewem wiatru, który minie, jak mijają wszystkie te instytucje pokonane przez Sobór.
„Jeśli ksiądz, jaki
by nie był, powie wam, że żałosna DPK (deklaracja z 15 kwietnia) została
wycofana, powiedzcie mu, aby pobiegł
do swojej skrzynki pocztowej i zapoznał
się z Cor Unum 104. Ten oficjalny tekst broni DPK w imię protokołu z dnia 5 maja 1988 r., w imię jednoczesnego utrzymanie
naszej wolności do atakowania błędów,
konieczności uznania rzymskiego autorytetu i uniknięcia pokusy sedewakantystycznej oraz odmowy Rzymu do zaakceptowania
tejżesz DPK. (Cor Unum 104, s.37-40)
Ponadto ten sam Cor Unum 104 zawiera okropny list z 17
czerwca, w którym nieszczęsny Przełożony Generalny - na
tych samych falach co wrogowie - żałuje,
że obciążona kardynałem Levada DPK nie może być przyjęta przez członków
Bractwa, równocześnie głosząc wszem i wobec swoją odmowę podpisania takiego tekstu; sprzeczność, którą odnotował sam Benedykt XVI dnia 30
czerwca ...
Ponadto jeden z
angielskich wiernych zapytał ostatnio biskupa Fellaya czy wycofał on DPK. Jego wymijająca i długa odpowiedź wiele
tym razem mówi o jego odmowie wycofania tego tekstu i chęci trzymania go w zanadrzu, twierdząc, że
nie będzie wykorzystany. Ksiądz Rostand masowo rozgłasza obronę DPK
uskutecznianą ostatnio przez ks. Themanna w St Mary's. Wysłał ją on dużym
kosztem w formie "package" do
licznych wiernych. Przypomina on w swoim specjalnym numerze Regina
Coeli report, że DPK jest w pełni uzasadniona z racji uprzedniego protokołu abp Lefebvre’a z 5
maja 1988 r. Ja sugeruję, aby wyżsi
przełożeni dostroili swoje głosy... Aby
znać przyszłą politykę oficjalnego Bractwa trzeba stale obserwować, co się
dzieje w Stanach Zjednoczonych i
Niemczech. "Czyny mówią głośniej niż
słowa (z ks. Cacqueray)"!
Wreszcie, DPK
jest tylko zwieńczeniem długiej serii poprzednich nieprawd, które także nie
zostały wycofane. Kształtują one, lub
odzwierciedlają nową politykę Przełożeni-liberałowie wyrażają się w sposób
liberalny i powielają swój liberalizm. Ton publikacji zmienia się w te i wewte, jak
na Soborze: Odzwierciedla on podwójny jezyk panujący na górze. To SISINONO jest obecnie bardziej sinosino, niż sisi
albo nono. DICI, choć jeszcze niestety tendencyjne, po długiej odmowie
informowania wiernych jest trochę mniej różowe niż uprzednio, z pomocą ironii ks. Rioulta. Ale nie wiem, czy ks Lorans będzie relacjonował nieuchronną transformację obecnego Rzymu
w siedzibę Antychrysta ...
Oh, ah tak,
prawie zapomniałem. Już nie ma masonów w Watykanie; Kościół nie jest już okupywany
przez loże. Spiski przestały być modne, to choroba bp Williamsona. Nie dotyczy
to młodego pokolenia; to są tylko stare historie ze starych książczydeł z lat
70-tych, lub stare konferencje abp Lefebvre’a w Econe.
Nie mówmy za
wiele o poświęceniu Rosji, a raczej nie opierajmy wszystkiego o papieskie czytanie formuły przed figurą Najświętszej
Maryi Panny, to nie jest poważne.
Z praktycznego
punktu widzenia przyszłość Bractwa została zdecydowana podczas Kapituły w 2012 roku, i nie mamy już żadnej gwarancji na szczelne oddzielenie modernistycznych władz
od Tradycji.Ton Bractwa zdecydowanie się
zmienił, nie odrzucono sześciu warunków
i, co jest jeszcze bardziej niepokojące i mniej widoczne dla oczu wiernych, pokazuje to rzeczywistą zmianę naszej kanonicznej
postawy w stosunku do nowego Kodeksu
kanonicznego (patrz DPK, ostatni akapit)
oraz w stosunku do oficjalnych
sądow postępowych, którym się coraz bardziej podporządkowujemy. Mój własny
dekret wydalenia stawia nowy Kodeks na pierwszym planie. Dziwne, nie? Dopiero
po wyrzuceniu zdałem sobie sprawę z tego,
że byłem pod nowym prawem, pod którym nigdy się nie angażowałem. Dzięli wydaleniu w
imię nowego Kodeksu, moja zgodność z poprzednim
została doskonale odświeżona.
Poważnym
problemem jest również utrzymanie przy władzy bp Fellaya przez
kolejne sześć lat, mimo jego poważnych uchybień. Najgorsze jest to, że Kapituła
jest teraz tak ukształtowana, że zmiana Przełożonego
Generalnego niczego nie zmieni. To nie do
biskupa Fellaya mamy pretensje, (odmawia
on teraz spotkania ze mną ) idee są wewnątrz [Bractwa] i stale posuwają się
naprzód, cała definicja infekcji (in-figo / in-facio).
Tymczasem Kapituła
jest nieudolna, co więcej, kategorycznie odmawia rozważenia możliwości
popełnienia poważnego błędu przez
Przełożonego, który się obecnie cieszy bezkarnością o tyle bardziej niepokojącą, że w
imię kryzysu, żadna rzymska kongregacja nie może interweniować, aby powstrzymać błąd władzy.
Stajemy się sektą, prawem dla siebie
samych : jest to kolejna katastrofa tej Kapituły, która, jak teraz wiemy, trzymała
w swoich rękach wszystkie znane nam
dzisiaj dowody, ale nie śmiąc przedsięwziąść czegokolwiek, i powtarzając w ten sposób tę samą odmowę powstania przeciw posiadającemu władzę, który podważa
prawdę; wszystko to w imię jedności,
zachowania tzw. wspólnego dobra, dokładnie tak, jak w czasach Pawła VI. Cisza,
która nastąpiła natychmiast po Kapitule uwidacznia, że sprawa jest zamknięta.
Poza tym, nie podano żadnego rozstrzygającego wyjaśnienia na temat skandalu grupy
GREC, Krahgate i holenderskiego
brandingu, tak szczerze ujawnionego przez ks. Wegnera, przełożonego Distryktu. Zauważamy, że
bracia, którzy zamilkli, ale nadal się nie zgadzają z nową linią, w dalszym
ciągu pozostają zapomniani dzięki
dyskretnej, lecz skutecznej zmianie przydziałów [i funkcji]. Przeniesienie ks.
Beauvaisa jest najbardziej charakterystycznym przypadkiem w
tej materii, on, któremu należy się pochwała za odwagę. Biskup Tissier został
umiejętnie usunięty z Ecône. Co się
stało z ks. Doranem, co stanie się z
książmi Scottem, Kimballem i
innymi, którzy dali się odsunąć na boczny tor.
Współbracia,
którzy nie milczeli zostali powoli
"zakneblowani". Nie wiemy, czy odbędzie się proces ks. Pinauda i co się dzieje z kapłanami, którzy swego
czasu zabierali głos.
II - KONIECZNY SKALPEL
Aby pokonać Ruch
oporu, najlepszą radę, jaką mogę dać, to
wziąść nóż do przecięcia wrzodu, to
znaczy niech biskup Fellay napisze,
jak wielki św. Augustyn, cała
książkę z odżegnaniem się od błędów
jakie nagromadził latami, a szczególnie: DPK, odpowiedź na list trzech biskupów i wywiad dla
CNS. Pozostanie tylko zanulowanie aktów
Kapituły z 2012 roku, wyrugowanie liberałów z kluczowych stanowisk i sieci informacyjnej.
Zagubione owce powrócą same z siebie, jak nabiorą zaufania do pasterza.
Takie chirurgiczne
cięcie pozwoliłoby uniknąć kontynuacji
rozprzestrzeniania się błędu. Całkiem niedawno wierny z Brisbane
powiedział do swojego miejscowego
księdza, że nie można zaakceptować DPK,
na co tamten odpowiedział: "A co ! Istnieją dobre rzeczy w Soborze Watykańskim II". Kiedy
ks. Joe Pfeiffer pyta swojego brata,
księdza Timothy [Pfeiffera],
"czy nowa Msza jest prawowicie promulgowana
?" biedny Timothy nie jest w
stanie odpowiedzieć ... Jego jedyna odpowiedź jest nie na temat : "To jest zły tekst." Aby uniknąć
konieczności przyznania, że Przełożony zaproponował religijny błąd, niektórzy członkowie
nie są zdolni powiedzieć tego, co było banalną
oczywistością aż do roku 2012 : Nowa
Msza nie ma w sobie nic prawowitego.
Szkoda, że ks. R.
de Cacqueray idzie za złym przykładem
ks. Morgana, bo mnożą się liberalne
krosty. Szkoła w australijskim Tynong włącza
wolność religijną do swojej filozofii ze
względów prawnych, jak mi powiedziano. Łapiemy kapłanów, głównie młodszego
pokolenia, na robieniu zaskakujących
połączeń, a tradeucumenizm (sakramentalne kumoterstwo z grupami Ecclesia Dei) szerzy się wśród wiernych. Ostrzeżenie diecezji
Wirginii, w której neo-FSSPX stawia ogromną budowlę, ma zabarwienie prawie
przyjazne. Nasi wrogowie się nie mylą, pojednanie jest w toku, nie wiemy, kiedy
ono nastąpi, a zatem nie powinno się traktować tych maruderów jak schizmatyków,
jak to było w zwyczaju. Grupy Ecclesia Dei wykazują jeszcze większy entuzjazm. Gratulują biskupowi
Fellayowi jego wysiłków i zmiany tonu, czym zachłystywał się na swojej
konferencji w Adelajdzie, mówili mi Australijczycy. Jeden z moich byłych
kolegów z seminarium słusznie powiedział, że już nie mówi się do nas o Novus Ordo, lub postępowcach, a także nie
ma już oficjalnie soborowego kościoła.
Ksiądz Troadec dał się złapać na
cytowaniu Benedykta XVI, ksiądz Stehlin na robieniu reklamy święceniom przyłączonych, a ksiądz
Vernoy na ograniczaniu sprzedaży książek
krytykujących Sobór : przyprowadzono ich
do porządku, tak myślę, ale takie zjawiska
nie są już wyjątkowe i nadal się powtarzają. Wszystko to pokazuje, że coś w
organiźmie źle działa; to znak, że nie
dokonano w nim odpowiedniego cięcia. "Ut
evellas et destrues, ut aedifices et plantes" powiedział Prorokowi Jeremiasz: "Żebyś wyrwał
i zniszczył, tak żebyś wybudował i posadził." Zapamiętajcie,
trzeba wyrwać zło, a potem zniszczyć to, co było wyrwane, rzucając na przykład w ogień.
Niestety, to nie jest
modus operandi księży, a jeszcze mniej
biskupów, chyba że są oni św. Augustynem. Ksiądz nie może stracić
twarzy, lub "tracić autorytetu" mówiąc, że się wielokrotnie pomylił. Pozostali księża zrozumieją to i nie oczekują
od Ekscelencji publicznego i honorowego
wyznania win. Ekscelencja wie, że księża nie oczekują tego od niego, co napędza
błędne koło kapłańskiego milczenia, niczego nie rozwiązując, a pozwalając na
pogarszanie się sytuacji. Niektórzy
księża mówią, że można będzie powstrzymać biskupa Fellaya zwłaszcza
jeżeli uda się nam zorganizować od wewnątrz, bo jeśli "zrobi się rewolucję"
libeałowie otrzymają całą amunicję o jakiej
marzą. Duchowni, którzy naprawdę nie zgadzają się z sytuacją, patrzą jeden na
drugiego bykiem. Ileż to razy mówiono nam, że jeśli jakiś ksiądz zaczyna
podskakiwać, lub powstaje jakaś poważna
organizacja, "publicznie osobiście się tym zajmę i zobaczycie co
zobaczycie." Jeden z nich wściekły na biskupa Fellaya w zeszłym roku, zapewniał mnie, że absolutnie koniecznie musimy się zorganizować,
spotykać się pomiędzy
kapłanami, rozpowszechnianiać wśród nas informacje, aby zrobić to, co jest dzisiaj
najbardziej naglące... absolutnie nic nie robić! Inni chcieliby coś zacząć, ale
gdzie? W jaki sposób? Z niczym na początek ? Bez przeoratu, bez opieki
medycznej, bez ubezpieczenia, bez rachunku bankowego godnego tej nazwy? Jeszcze inni twierdzą, że
najpilniejszym zadaniem jest ostrzeżenie wiernych i świadczą publicznie w kazaniach za pomocą aluzji, że nie wolno polegać na Soborze. Księża
znajdują schronienie w dogłębnym badaniu
Vaticanum II, i nie mówię tu o naszych domowych liberałach, oni też są
przeciwni Vaticanum II. Niektórzy współbracia są zaprzęgnięci do niezbędnych prac dla Tradycji, nie mogą
się uwolnić, aby poświęcić swoją energię dla publicznego oporu
w stosunku do przełożonych, którzy jeszcze im ufają w sprawach tej ważnej pracy, głównie szkoły. Wielu
twierdzi, że Ruch oporu idzie zbyt
daleko, że wszyscy jego kapłani to kowboje, originały, malkontenci, i że Ruch
oporu spali na panewce. (Z łatwością
przyznaję, że Ruch oporu jest nieszczęsny i żałosny, ale cóż chcesz,
drogi Współbracie, liczba naszych księży i naszych wiernych rośnie. Czy byłoby to
Boskie upodobanie tego, co głupie i nieistotne w oczach świata?). Ale to
nie wszystko: każdy kapłan musi być z natury ostrożny i powściągliwy. Jest on formowany
dla konfesjonału i duchowego kierownictwa, co cierpi gdy osąd jest pośpieszny.
"Podekscytowani księża" nie zagrzewają miejsca i rzucając się
do działania, zaniedbują swoje życie duchowe. Życia kapłańskie jest delikatną maszyną duchową, której nie można ponaglać. Wszyscy duchowi pisarze podkreślają
wagę posłuszeństwa i uległości, ale i niechęć
do osobliwości, która u duchownych, jest przejawem pychy. Mógłbym bardziej zagłębić cię w zawiłości i szczególne
subtelności naszego gatunku, drogi
czytelniku, ale myślę, że to wystarczy, aby powiedzieć ci, że kapłan z natury
się waha. Obecny świat, sam ugnieciony z
tchórzostwa, różnych form niewolnictwa, z liberalizmu i oszustwa tylko umacnia
tę cechę. Ja sam nie mogę wam dać żadnej
gwarancji co do mojej przyszłej wytrwałości, je też w sobie czuję wszystkie te
słabości. Co mnie urzekło to właśnie samotność Naszego Pana zdradzonego przez
swoich i opuszczonego, aby wypełnienić to, po co przyszedł na ten świat : głosić Prawdę. W swoim przesłaniu w
Quito (, które wszyscy powinniśmy ponownie przeczytać, to pilne), Matka Boska wiele mówi o milczeniu
tych, którzy powinni powstać. Ona coś o tym wie, Ona też była całkiem sama.
Naprzeciw
wahaniom dobrych, jest solidarność rewolucjonistów, którzy nie zamierzają dać
się pokroić w plasterki dla kariery i
ideii, to zwykła i prosta kwestia przeżycia. Nie po to latami szukali
umiejętnie swojego miejsca, aby pewnego dnia zobaczyć jak więdnie tyle nadziei.
Opowiadają się oni raczej za pocięciem,
nawet oskalpowaniem swojego przeciwnika, w razie potrzeby w wielkiej krucjatcie w obronie autorytetu
znieważonego, upokorzonego i
oczernianego przez Ruch oporu jakiegoś kwartetu księży tęskniących za emeryturą.
Mówią, że dziewięć
razy udało się Bractwu pozbyć się istniejących w nim liberalnych grup, bez
popadania w sedewakantyzm. Wydaje się, że tym razem, błąd zapuścił
korzenie tym bardziej, że aby uspokoić
wszystkich i uczcić pamięć arcybiskupa Lefebvre’a, ofiarowano nam ...
III - PLASTER
Przyznaję
pokornie, że spoczątku dałem się nabrać na ten manewr, jako młody i ulegający
wpływom : Myślałem, że deklaracja z 27
czerwca była tylko kolejnym przejawem podwójnego języka Menzingen, jak np. ostatniego marca sprzeczna publikacja Cor Unum 104 i Listu do Przyjaciół nr 80. Nic z tego,
wyżej wymieniona Deklaracja krytykuje, ale nie wycofuje, lamentuje nad
konsekwencjami, wyraża roszczenia osób, które nie mają odwagi zażądać
wrzucenia Vaticanum II całkiem po prostu w ogień.
Trzeci paragraf jest prawdziwym teologiczną wazeliną. Zamiast
powiedzieć po prostu, że błędy Soboru przyczyniają się do samozniszczenia Kościoła, mówi się, że
przyczyna błędów, które są w trakcie rozwalania Kościoła jest w tekście z racji
wyboru. Dlaczego nie powiedzieć, że
tekst jest błędny?
Ponieważ polityka
Bractwa uległa zmianie. Nie możemy już odrzucić Soboru jako całość. Ponieważ Sobór był zwołany
zgodnie z prawem, nie możemy
powiedzieć, że jest nafaszerowany
herezjami, (bo atakowalibyśmy "Magisterium"), ale że prawie
wszystkie jego teksty wprowadzają nową,
błędną wizję rzeczy. Sam błąd nie leży w
Soborze, ale pojawia sie potem, nawet
jeśli jest to wina tekstów Soboru.
Dlatego biskup
Fellay, w angielskim wywiadzie dla CNS, mówi nam właśnie, że Sobór doprowadził do wielu późniejszych błędów ", ale
błędy te nie pochodzą z samego Soboru lecz z powszechnego sposobu w jaki został
zrozumiany. "
To jest to, co wg. biskupa Fellaya stanowi poważny problem. Sobór
powinien był uważać, aby jego teksty nie pozwalały na
błędne i katastrofalne
interpretacje.
To wszystko ma
charakter nieco Bizantyjski; jednakże za
czasów Ariusza było prościej.
W sprawie Mszy
wierni muszą usłyszeć, że nowa msza
jest niebezpieczna dla Wiary i dlatego zabroniona. Kapłani powinni sobie przypomnieć, że uczestniczyć w niej jest ciężkim grzechem i muszą stosować to prawo w
konfesjonale. Ponadto, biorąc pod uwagę rosnące zamieszanie wśród wiernych w
tej kwestii, Messes Ecclesia Dei muszą też być potępione, właśnie tak, jak abp Lefebvre
od razu potępił w 1984 indult i
wszystkie msze Ecclesia Dei.
Paragraf 9 jest jak nowa msza, grzeszy zaniechaniem. Nowa msza jest herezją przez zaniechanie, to jest masza Lutra, to jest msza bękarcia, która w całości i w szczegółach oddala się od teologii Soboru
Trydenckiego. Nie, nowa msza nie umniejsza, nie zamazuje, nie zasłania; ona całkowicie
i zwyczajnie niszczy. Czy po 40 latach nie widzimy, że Francja całkowicie
utraciła wiarę i że kościoły są puste,
że nasz Pan został zdetronizowany, i że praktycznie nie ma ofiary
przebłagalnej ofiarowywanej Bogu za
grzechy świat, który obraża Boga
jak nigdy dotąd ?
Nowa msza, jak
ta, w której uczestniczył biskup Fellay z kardynałem Canizares, to jest właśnie
nowa masza, która osłabia, gasi i zaciemnia -pod przykrywką kadzideł, łaciny, chorału gregoriańskiego,
ozdób i pięknych kościołów - królestwo Chrystusa i ofiarny, przebłagalny
charakter Ofiary Eucharystycznej.
Inne zwroty są
również bliską prawdy beztreściową mową, ale odmawiają stwierdzenia, że ta msza
sama w sobie jest fałszywa i
protestancka. Dlaczego? "Ponieważ
nie możemy żądać od Rzymu, aby zakazał
tę maszę, ale jeśli zmienimy to, co należy zmienić, to już będzie to duży
krok." (cf. wywiad z bp Fellayem Wiadomości
Francji w lutym)
Paragraf jedenasty
też jest charakterystyczny dla tej liberalnej
iluzji chcącej wierzyć, że wrogowie Chrystusa mogliby przyznać nam prawo do zwalczania
ich i ich błędów za ich zgodą.
Postawić obok siebie życzenia Kapituły z
2006 i Kapituły z 2012 jest tylko dalszym zamieszanie, jak słusznie mówi ks. Rioult.
To właśnie w
imieniu liberałów pozwala się na
pragnienie kanonicznego uznania (deklaracja Kapituły z 2012), które oczywiście, byłoby
zdradą, jeśli nie towarzyszy mu chęć
walki Blanchette z wilkiem przez całą noc,
jeśli jest to konieczne. Ponad to Rzym obiecuje nam ciągle, że możemy walczyć
wewnątrz oficjalnego kościoła; to jest pokusa, która spowodowała upadek Dom Gerarda, Campos i tylu innych. Nawet z
galarretowską teorią stopniowej
konwersji Papieża, uznającą nasze prawo
do atakowania, to nie ma sensu. Papież
szary nie jest Papieżem białym. My chcemy Papieża, który zniszczy
herezję, a tylko taki papież ZACZNIE odnowę Kośćioła. Wszystko inne jest tylko udawaniem, jak
panowanie papieża Piusa XII, który osobiście i w wielu swoich wystąpieniach był
kimś bardzo zacnym, lecz widział jak wszystko mu się wymyka spod stóp...
I wreszcie,
deklaracja nie sprzeciwia się nowemu Kodeksowi
Prawa Kanonicznego, skandalom i herezjom
tego obecnego Rzymu i wszystkich postępowych
biskupów realizowanym na całym
świecie. Nie ostrzega ona wiernych przed
watykańskimi próbami odzyskiwania, tak jak czynił to abp Lefebvre w kazaniu podczas
sakr.
Ale zakładając,
że ta deklaracja jest dobra, problem nadal pozostaje, nawet poważniejszy,
ponieważ mamy w niej do czynienia z podwójnym językiem (między DPK potwierdzoną
w marcu i DDSC) między innymi licznymi wystąpieniami rozwidlonego języka.
Wszyscy zapomnieli już kazanie biskupa Fellaya z czerwca 2012r. w Ecône, gdzie zapewniał nas, że nigdy nie pójdzie na kompromis w sprawie zasad.
Wiemy co się działo w międzyczasie. Ale zgadzam się, deklaracja z
27 czerwca zawiera rzeczy, które tradsi chcą
usłyszeć, to lepiej robi "branding".
Bóg drwi z pozorów, przed jego wzrokiem wszystko jest
nagie. On rozumie słabość ludzi, chyba, że próbuje ona przywdziać pozór odwagi
i dlatego wybrał św.Piotra; tego,
którego pierwszą reakcją było powiedzenie: "Idź precz ode mnie Panie, ponieważ jestem grzesznym człowiek ".
Nasz Pan zawsze daje nam kamień, którego możemy się złapać, czekając powrotu
samego Piotra.
W Jezusie i Maryi