Ksiądz P. de la Rocque – konferencja z dnia 18 maja 2012 - Uzupełnienie do konferencji : jej dobre i złe fragmenty.
Oto tłumaczenie najciekawszych części konferencji ks. Patryka de la Roque. Ponieważ konferencja ta zawiera także niewłaściwe aspekty, publikujemy ją więc wraz z załączonym artykułem wyjaśniającym, które z tych aspektów są dobre, a które złe. Zgadzamy się na kopiowanie konferencji przez inne witryny internetowe, ale pod warunkiem kopiowania całości, czyli i naszego wstępu do konferencji, wszystkich naszych komentarzy na jej temat, łącznie z dużym artykułem ostatecznych komentarzy. Dziękujemy.
[Od
tłum. – częsciowo parafrazy]
Wstęp
Znowu spotykamy się dzisiaj w
celu posumowania stosunków naszego Bractwa z Rzymem.
Dlaczego ta konferencja ?
Dwa zaistniałe fakty zmuszają
mnie do tego nowego posumowania.
Po pierwsze, większość
z was, sądzę, zapoznała się już z niedyskretną publikacją w Internecie wymiany korespondencji między, z
jednej strony, Domem Generalnym i biskupem Fellayem, a z drugiej – trzema pozostałymi biskupami naszego Bractwa. Listy te wykazują
ostrą rozbieżności między nimi, ale nie określają przedmiotu tej rozbieżności. Stoimy wobec dwóch
przeciwnych opini, ale nie przedstawiono
nam na czym dokładnie te opinie polegają.. (...) [Ksiądz poprosi o nie
ocenianie ludzi.]
Drugi fakt, to
możliwa w najbliższych dniach interwencja Rzymu.
Kongregacja Nauki i Wiara zebrała
się w środę (16 maj ) dla zbadania
sprawy. Tego samego po południa, kardynał Levada przedstawił konkluzje Kogregacji
Nauki i Wiary Papieżowi
i mówi się, że może w okresie Pięćdziesiątnicy Papież ogłosi decyzję
w tej sprawie. Co prawda, mówiono tak do ostatniej środy, ale opublikowany w
ubiegłą środę prasowy komunikat Kongregacji
Nauki i Wiary zasugerował w wyniku środowego posiedzenia, że decyzja może być
odroczona, właśnie ze względu na rozbieżność opinii biskupów w Bractwie.
To powiedziawszy, gdyby ta
interwencja papieski doszła do skutku w
najbliższych dniach to czego dotyczyłaby
?
Byłoby to podanie do publicznej
wiadomości deklaracji doktrynalnej przygotowanej do zaakceptowania przez Dom Generalny Bractwa. I tym samym byłoby to otwarcie drzwi w kierunku kanonicznej uchwały
statusu naszego Bractwa, prawdopodobnie poprzez utworzenie prałatury
personalnej. Aby oszacować fakty i zająć w stosunku do nich chrześcijańskie stanowisko w sposób jak
najbardziej świadomy, na ile to możliwe,
musimy powrócić do wydarzeń tam, gdzie je zostawiliśmy [na konferencji] półtora miesiąca temu.
Intencje Rzymu
W moim ostatnim wykładzie nalegałem
przede wszystkim na podkreślenie rzymskich zamiarów wobec nas tak, jak się one
obiektywnie uwidaczniały w powtarzającej
się serii wydarzeń. Oczywiste jest - i to był szkielet [struktura], mówiłem wam,
dyskusje doktrynalne, struktura z ich strony - że oni chcą widzieć Bractwo uznające prawowitość nowej Mszy i dołączające do wielkiego nauczania
Soboru, w szczególności poprzez uznanie nowego Katechizmu Kościoła
Katolickiego.
Potwierdzenie tych intencji: wnioski
z pięcioletniego badania IDP.
Zdarzenie, które nastąpiło w
kilka dni po mojej ostatniej konferencji
potwierdziło tylko tę obiektywną
analizę, bo wyniki kanonicznej wizytacji Instytutu Dobrego Pasterza zostały – może
też niedyskretnie - opublikowane w Internecie. Wizytacja kanoniczna, można
powiedzieć, pięcioletnia inspekcja władz
rzymskich ma miejsce we wszystkich kongregacjach. Ten raport, sam będący
autorytetem, jest podpisany przez bp Pozzo – odpowiedzialnego również za nasz
przypadek – i stanowi element
przygotowawczy do Kapituły Generalnej Instytutu Dobrego Pasterza, która
również odbędzie się tego lata [2012].
Może wiecie po części czego
wymagano od tego Instytutu.
1. Przede wszystkim, wbicia sobie
w głowę motu proprio Summorum Pontificum, uwalniające tradycyjną
Mszę. To motu proprio faktycznie mówi, że obie formy, zwyczajna i nadzwyczajna,
są dwiema formami tego samego rytu, a te dwie formy są równoważne. A więc bp
Pozzo żąda od Dobrego Pasterza zmiany jego
statutów, ponieważ przewidują one wyłączne odprawianie tradycyjnej Mszy dla wszystkich członków tego
Instytutu. Bp Pozzo zażądał usunięcia słowa wyłączne.
2. Po drugie, z doktrynalnego
punktu widzenia, wymaga się od Instytutu, cytuję za Mgr Pozzo : "włączyć naukę bieżącego Magisterium papieży
i Soboru Watykańskiego II do programu szkolącego seminarzystów." A
więc wymaga się, cytuję ponownie: "wnikliwego studiowania Katechizmu
Kościoła Katolickiego. "
3. Duszpasterskie szkolenie ostatecznie przyznane seminarzystom ma iść po
linii Pastores dabo vobis, tekstu Jana Pawła II, którego List apostolski jest
reinterpretacją kapłaństwa po części zabarwioną
modernizmem.
A zatem, ten nowy fakt potwierdza
to, co mogłem wam powiedzieć na ostatniej konferencji, a co po prostu łączy się
z tym, co Benedykt XVI napisał do biskupów świata dnia 10 marca 2009 r., gdy musiał im wyjaśniać,
dlaczego zniósł dekret ekskomuniki nałożonej na czterech biskupów. Napisał więc
do swoich braci biskupów: "Ja,
Benedykt XVI, widziałem w latach następujących po 1988 r., że dzięki powrotowi
wspólnot wcześniej oddzielonych od Rzymu - mówi tu o tzw grupach Ecclesia
Dei - ich wewnętrzny klimat się zmienił.
Powrót do wielkiego powszechnego Kościoła umożliwił wyjście poza ich
jednostronne pozycje i osłabienie sztywności, dzięki czemu pojawiły się
pozytywne moce dla wszystkich." Innymi słowy, Benedykt XVI zdaje się
wyjaśniać biskupom świata swoją politykę, mówiąc: dajmy dzisiaj Bractwu
Kapłańskiemu św Piusa X jak najwięcej, a
jego powrót pod nasze skrzydła, w ramach naszej skutecznej kontroli, spowoduje,
że porzuci ono stopniowo swój sprzeciw.
Czy istnieje tu jakieś realne zagrożenie dla Bractwa, tak -
czy też nie?
Czy nasza reintegracja z
Kościołem jest dla nas ryzykowna?
Tylko fakty mogą nam tę
sprawę naświetlić.
Rozmowa z dnia 16 marca między
biskupem Fellayem i kardynałem Levada’ą.
Przyjrzyjmy się, co się
działo tego 16 marca 2012, kiedy kardynał Levada przyjął biskupa Fellaya.
Biskup Fellay powiedział prywatnie, jak bardzo ta rozmowa była trudna. Dostał
list przypierający go do muru, wymagający od niego podpisania Preambuły doktrynalnej przekazanej
Bractwu we wrześniu 2011 roku, w
przeciwnym zaś razie Rzym odnowi deklarację schizmy, a tym samym karę
ekskomuniki. Jako powód podano nie uznawanie
obecnego magisterium Kościoła. Słowa wyjątkowo surowe, a de facto postawiono prawdziwe
ultimatum, bo jeśli Ekscelencja nie odpowie w ciągu miesiąca, Rzym zdecydowany jest do podjęcia działań, ogłoszenia
schizmy i kary ekskomuniki.
Stanowisko FSSPX w stosunku do
aktualnego Magisterium
[...]
[tutaj ksiądz Rocque mówi, że Bractwo nie odrzuca całkowicie obecnego Magisterium, bo gdyby odrzucało je w całości, byłoby sedewakantystyczne, jakoże oznaczałoby to nie uznawanie władzy papieża. A zatem Bractwo filtruje. My nie zgadzamy się w tym punkcie z Księdzem i wytłumaczymy to na końcu artykułu.]
[tutaj ksiądz Rocque mówi, że Bractwo nie odrzuca całkowicie obecnego Magisterium, bo gdyby odrzucało je w całości, byłoby sedewakantystyczne, jakoże oznaczałoby to nie uznawanie władzy papieża. A zatem Bractwo filtruje. My nie zgadzamy się w tym punkcie z Księdzem i wytłumaczymy to na końcu artykułu.]
Słowny kontr-komunikat Papieża,
wzywający Bractwo do pomocy.
Rozumiemy rozczarowanie biskupa
Fellaya wychodzącego z tego spotkania. Powiedział wówczas: "Myślałem, że to koniec wszystkiego, że
trzeba na razie zawiesić wszystkie
rozmowy z Rzymem." Ale to, co się zdarzyło zaraz po zakończeniu tego
spotkania, zmieniło sytuację. Jeden z duchownych chciał się spotkać z bp Fellayem, twierdząc, że ma zlecenie od prywatnego sekretarza papieża Benedykta XVI
dostarczenia wiadomości: Papież kazał mu powiedzieć, że biskup Fellay powinien zignorować list, który mu podano ;
list ten nie wyraża osobistej woli Papieża, przeznaczony jest tylko do archiwów.
Papież - kontynuował duchowny - uważa
wewnętrzne pojednanie Kościoła za clou
swojego pontyfikatu – a co jest prawdą,
to to, że promuje tę słynną hermeneutykę ciągłości, - dlatego więc
potrzebuje Bractwa i prosi biskupa
Fellaya o nie przerywanie rozmów.
Jaką wiarygodność można przyznać
tej ustnej wiadomość? Na ile jest ona
prawdziwa? A
nawet, na ile jest realna, a jeżeli taka jest, to czy oznacza ona, że
Kongregacja Nauki i Wiary nie jest w tym przypadku organem woli papieża? Czy
tam, w samym sercu Rzymu, istnieje
opozycja między Papieżem z jednej strony, a Kongregacją Nauki i Wiary z drugiej, a ich działania nie idą po
tej samej linii? Tego nikt nie wie.
Pierwsza rozbieżność pomiędzy
czterema biskupami : wiarygodność papieskiego wezwania o pomoc.
I być może, to tutaj właśnie się pojawia pierwsza, przypadkowa rozbieżność między naszymi czterema biskupami.
Biskup Fellay uważa, że tak, sam Papież chce powrotu do Tradycji. Opiera [bp
Fellay] się na kilku faktach, jak ten o którym właśnie mówiłem. Opiera się na umowie przedwstępnych [warunków]. Uważa on, że Papież, w sposób osobisty,
ponieważ w rzeczywistości większość Kurii
nie działa w tym kierunku, chce powrotu do Tradycji i dlatego zwraca się
do Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa
X.
Taka analiza, to prawda, wydaje
się być w sprzeczności z wieloma innymi wydarzeniami. Wystarczy tylko przypomnieć Asyż z
roku 2011. Ale w obliczu Asyżu z 2011, zwolennicy tej analizy mówią:
Benedykt XVI zebrał wszystkie religie w
Asyżu w 2011 r. aby właśnie zabić ducha Asyżu, to był prawdziwy flop i dlatego
– mówiąc powiedzieć kolokwialnie - udał
mu się ten numer. W każdym razie Asyż
2011, Asyż 2002, jak i Asyż 86 są same w sobie złe i są
jawnym grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu, który jako taki musi być potępiony. Nigdy nie mamy prawa źle działać, nawet w
dobrym celu. I oczywiście, pozostali
biskupi się nie zgadzają z tą analizą biskupa
Fellaya. Uważają oni, że Benedykt XVI sam jest przepojony duchem modernizmu, którym żyje jako teolog. I rzeczywiście, wiemy, że
Benedykt XVI udał się trzy razy do synagogi, uczestniczył aktywnie w protestanckim
kościele w niedzielę, mnożył mocne deklaracje na rzecz wolności
religijnej, i tak dalej ... A więc nasi biskupi podsumowują ten modernizm jednym słowem: subiektywizm, to znaczy, prymat
podmiotu nad przedmiotem, odwrotność, która jest właśnie zasadą wolności
religijnej tak drogiej Benedyktowi XVI.
Co do nas, wstrzymajmy się od
zbyt pochobnych sądów na ten temat. Kim jesteśmy, aby znać osobiste dyspozycje
Benedykta XVI? Nie znamy jego prawdziwych intencji. Możemy wyciągać wnioski
tylko z jego aktów, oświadczeń
publicznych i to wszystko.
[Uwaga red.: tutaj Ksiądz jest
zbyt naiwny; Benedykt XVI nagromadził poważne grzechy wymienione powyżej. Powinien
być zdecydowanie oskarżony i trzeba od niego uciekać]
Jednak biskup Fellay, mocny swoją
analizą, zdecyduje się na kontynuację
relacji z Rzymem w celu rozwiązania
kanonicznego problemu. Ale w jaki sposób? Dochodzimy do okresu po 16-stym
marca.
Jednostronne uznanie ze strony
Rzymu jest niemożliwe.
Droga do jednostronnego uznania
przez Rzym – inaczej mówiąc, uznania nas takimi, jakimi jesteśmy, bez rewanżu - jest teraz zamknięta. Posiedzenie z dnia 16
marca było jasne, komunikat który wytłumaczyłem wam na ostatniej konferencji
był kategoryczny: Rzym odmawia tego typu
porozumienia. Odrzuca go i uważa, papież uważa, że aktualny Rzym i Bractwo Kapłańskie
odzielają od siebie doktrynalne problemy. Ta jego analiza jest doskonale
prawidłowa.
I to zresztą z powodu tych problemów doktrynalnych, papież zmienił
statut Komisji Ecclesia Dei aby
uzależnić ją bezpośrednio od Kongregacji Nauki Wiary: właśnie dlatego, że
problemy leżą na płaszczyźnie doktrynalnej. Tak więc, aby to zmienić na ile się
da, jedynym sposobem na uniknięcie nowego potępienia Tradycji, wydaje się
powrót do słynnej Preambuły doktrynalnej z 14 września, żądanej przez
Rzym. I właśnie tu sprawy się komplikują.
Stanowisko bp Fellay w roku 2006.
Czy Bractwo ma prawo zaakceptować
ustępstwa w dziedzinie doktrynalnej? Czy
może sobie pozwolić na podpisanie deklaracji pełnej niejasności, zrobionej – żeby
powtórzyć wyrażenie biskupa Fellaya – z szarych
stref ? Nie sądzą tak trzej biskupi. I dlatego błagają biskupa Fellaya,
aby nie zawierał z Rzymem tego rodzaju
układu. W końcu przypominają mu stanowisko jakie biskup Fellay wyraził w 2006 roku, a które znajdziecie
w wywiadzie udzielonym przez
biskupa Fellaya i opublikowanym w czasopiśmie Fideliter nr 171, na maj czerwiec 2006 roku.
Biskup Fellay nakreśla trzy
etapy. Pierwszy etap: udzielenie warunków wstępnych [fr. octroi des préambules].
Drugi etap : dyskusje doktrynalne. Trzeci etap: rozwiązanie kanoniczne.
Ksiądz Célier prowadzący wywiad z
biskupem Fellayem, pyta: "A jeśli
Rzym ustanowi wstępne warunki ". Odpowiedź bp Felleya : "W tej nowej sytuacji, trzeba będzie przejść
do drugiego etapu, czyli do dyskusji. Tutaj wielką trudność sprawi przejście do samej zasady tego kryzysu, a nie
tylko jęczenie na temat katastrofalnych skutków tych zasad. Dopóki nie ruszymy tematu zasad, konsekwencje
będą nieuchronnie kontynuować. Ten etap dyskusji będzie trudny, burzliwy,
prawdopodobnie dosyć długi. W każdym razie, nie jest możliwe, ani nie do
pomyślenia, aby przejść do trzeciego etapu, a więc rozważać umowy, zanim te dyskusje nie doprowadzą do naświetlenia i skorygowania zasad kryzysu. "
I ks. Célier kontynuje : "Czy to znaczy, że z podpisaniem umowy
Ekscelencja będzie czekać, aż kryzys zostanie
w pełni rozwiązany ?
Bp Fellay - Nie, nie twierdzę, że będziemy czekać, aż wszystko zostanie załatwione
na płaszczyźnie najbardziej praktycznej,
najbardziej ludzkiej, w ostatecznych skutkach kryzysu, we wszystkich miejscach,
u wszystkich ludzi. To nie byłoby rozsądne. Jednak oczywiste jest, że nie
podpiszemy umowy, jeśli sprawy nie zostaną rozwiązane na szczeblu zasad. To
dlatego konieczne są pogłębione dyskusje.
Nie możemy sobie pozwolić na niejasności.
Problem w tym, że chcąc szybko doprowadzić do umów, będą one nieuchronnie zbudowane na szarej strefie, i zaledwie zostaną
podpisane, kryzys wyłoni się z tej
szarej strefy. To dlatego, aby rozwiązać problem trzeba, aby władze rzymskie pokazały i wyraziły w jasny sposób, zrozumiały dla każdego, że wg. Rzymu nie ma wielu sposobów
na wyjście z kryzysu, i jest tylko jeden możliwy : żeby Kościół w pełni
powrócił do swojej dwudziesto wiekowej Tradycji.
Dzień, w którym to przekonanie będzie jasne dla władz rzymskich, i nawet jeśli w
terenie wszystko dalekie jest od rozwiązania, układy będą bardzo łatwe do zrealizowania. "
Stanowisko Kapituły Generalnej
Bractwa w roku 2006
Była to więc optyka z roku 2006 r., optyka, która została potwierdzona, poświęcona można by powiedzieć, przez
Kapitułę Generalną Bractwa, która się odbyła dwa miesiące później, w lipcu 2006 roku.
Kapituła Generalna, wrócę do tego
za chwilę, jest wg. statutu zgromadzenia
najwyższym autorytetem, któremu nawet
Przełożony Generalny musi się podporządkować. I podczas tej Kapituły Generalnej
w 2006, wszystko było powtarzane w ten sam sposób, przede wszystkim z
administracyjnego punktu widzenia: "Jeżeli
umowa ze Stolicą Apostolską byłaby poważnie rozważana, zostanie zwołane
nadzwyczajne posiedzenie Kapituły Generalnej w celu omówienia kwestii. "
A zwłaszcza dalej, ta końcowa
deklaracja Kapituły, która została
upubliczniona: "Jeżeli po
wypełnieniu wstępnych warunków, Bractwo
czeka na możliwość rozmów doktrynalnych, to dlatego, żeby uzyskać w
Kościele jeszcze silniejszy rezonans
głosu tradycyjnej doktryny. Rzeczywiście, kontakty jakie Bractwo epizodycznie
utrzymuje z władzami rzymskimi mają wyłączny
cel jakim jest przyczynienie
się, aby powróciły one do Tradycji, której Kościół nie może odrzucić nie tracąc swojej
tożsamości. Kontakty te nie mają na
celu wyszukiwania korzyści dla siebie, lub osiągnięcia
niemożliwego, czysto praktycznego porozumienia. Dzień, w którym Tradycja
odzyska pełnię swoich praw - tutaj, Kapituła powtarza zdanie abp Lefebvre’a -
problem pojednania nie będzie miał racji bytu i
Kościół odnajdzie drugą młodość.
"
I stąd właśnie [się bierze] rozbieżność między naszymi biskupami.
Przeciwnicy
porozumienia nie są sedewakantystami.
Czy mimo
wszystko można określić biskupów
Bractwa, którzy są przeciwni takiej
umowie mianem sedewakantystów ? Oczywiste, że nie, to byłoby absurdalne.Chyba, że się powie, iż w
2006 roku, biskup Fellay, Kapituła Generalna, całe Bractwo było sedewakantystami.
[...].
[usuwamy tutaj niejasną refleksję ks. P. de la Rocque mówiącą, że żeby nie być sedewakantystami, musimy akceptować soborowe magisterium]
[...].
[usuwamy tutaj niejasną refleksję ks. P. de la Rocque mówiącą, że żeby nie być sedewakantystami, musimy akceptować soborowe magisterium]
List trzech biskupów do bp Fellaya.
List biskupów ma datę Wielkiej Soboty, 7 kwietnia, więc czasu, w
którym bp Fellay intensywnie myśli jaką dać odpowiedź Rzymowi.
[...]
[Uwaga red.: .usuwamy fragment, w którym ksiądz mówi, że rożnice między biskupami nie są dramatyczne, i że normalne jest, iż nie są we wszystkim zgodni. Uważamy inaczej, a mianowicie, że te różnice są poważne.: trzej biskupi chcieli pozostać przy zasadach
ustanowionych w roku 2006 – nie będzie praktycznej umowy bez zgody doktrynalnej.
Biskup Fellay chciał nagle zakwestionować tę zasadę. Ale przyszłość Bractwa zależy od tej zasady. Tak
więc stawka jest ogromna.]
Komunikat Rzymu z dnia 17
kwietnia.
Następny fakt - 17 kwietnia,
zaledwie miesiąc po spotkaniu bp Fellaya
z kardynałem Levadą, Rzym informuje, że otrzymał od biskupa Fellaya nowy
aprecjację, ocenioną przez Rzym - powtarzam słowa komunikatu prasowego - jako
"zachęcającą". Faktycznie,
biskup Fellay wysłał do Rzymu propozycję
deklaracji doktrynalnej, zredagowaną przez niego przy
udziałe jego głównych asystentów. Tego tekstu nie znamy, ani wy, ani ja.
Biskupi go znają i przypuszczam, że także główni przełożeni, ale nie my.
Przedwczoraj, Kongregacja Nauki i Wiary przeanalizowała tekst zaproponowany
przez biskupa Fellaya, mówiąc - z jednej strony – że ma uwagi na temat tekstu. Kongregacja Nauki i Wiary,
gdy się spotyka w środę, skupia wszystkich swoich kardynałów-członków, tzn. ze
dwudziestu kardynałów i arcybiskupów.
Wśród nich są bp Ricard, kardynał abp Bordeaux i daleki od bycia
konserwatystą, kardynał Koch od ekumenizmu i dialogu
żydowsko-chrześcijańskiego. Oczywiście, istnieją zastrzeżenia.
Po drugie, komunikat prasowy
stwierdził, że te komentarze zostaną przedstawione Bractwu podczas następnego spotkania Bractwa ze
Stolicą Apostolską, i jeszcze, że
przypadek trzech biskupów będzie "zbadany indywidualnie i osobiście." A zatem nie ma wątpliwości, że istnieje wola tworzenia
podziałów. Ale główną kwestią jest to, że ta deklaracja, której treści
nieznamy, jest doktrynalna; że bez wątpienia,
jeżeli Papież ją uzna, każdy kapłan Bractwa będzie musiał się wypowiedzieć osobiście na temat tej deklaracji, podpisując
ją lub nie. Niewątpliwie też i wy,
nieuchronnie staniecie przed opiniowanie tego tekstu.
[Uwaga: (...) w tym fragmencie,
ks. P. de la Rocque uważa, że tekst może
być dobry, co pomogłoby w konwersji Rzymu... Jest to zbyt naiwne marzenie.
Widzimy tu, że ks. P. de la Rocque nie
jest przeciwny zasadzie praktycznej
umowy.]
Jaki problemy wynikają z tego tekstu potencjalnego układu?
Zaznaczam jeszcze raz, nie
czytałem tego tekstu. Wziąłem pod uwagę trzy główne problemy, które się stale
pojawiają publicznie, lub podczas oficjalnych kontaktów, jakie mieliśmy w Rzymie z naszymi partnerami z Kongregacji
Nauki i Wiary.
Pierwszy problem: prawowitość Prawa
Kanonicznego z 1983 roku.
Pierwszy
problem, to Kodeks Prawa Kanonicznego z
1983 roku. Czy możemy, lub nie możemy uznać cały Kodeks za powszechne prawa Kościoła? Nawet przy
założeniu, że - bo było to mniej lub bardziej powiedziane – Bractwo dostanie
zgodę na własne prawo. Nie. Nie możemy uznać, że nowy Kodeks, jako taki, jest
uniwersalnym prawem dla Kościoła. Dlaczego? Ponieważ złe prawo nigdy nie ma dla
Kościoła wartości prawa.
A nowy Kodeks - swego czasu ten argument
został dobrze naświetlony przez abp Lefebvre'a - ma bezpośrednio złe prawa. Na
przykład: gościnność eucharystyczna.
Według nowego Kodeksu, można udzielić Komunii protestantowi, który tego chce,
pod warunkiem, że wyraża on wiarę w rzeczywistą obecność. Prawo bezpośrednio złe. Można by przytoczyć
wiele takich, ale nie będę robił tu wykładu na temat prawa kanonicznego. To
tylko jeden z przykładów.
Wiele zmian wprowadzonych do nowego Kodeksu zieje złym duchem, opisanym przez samego Jana
Pawła II w konstytucji apostolskiej, która służy jako wstęp do nowego Kodeksu.
Przeczytam wam fragment z tej konstytucji: "Ten instrument, jakim jest Kodeks, w pełni zgodny jest z naturą
Kościoła, zwłaszcza w sposób opisany przez Magisterium Soboru Watykańskiego II
w ogóle, a szczególnie w jego eklezjologicznym nauczaniu" . To jest
realizacja całej nowej, fałszywej eklezjologii Soboru Watykańskiego II. I
czytam dalej: "W pewnym sensie,
można nawet zobaczyć w tym Kodeksie wielki wysiłek włożony w to, aby
przetłumaczyć na kanoniczny język tę samą doktrynę soborowej eklezjologii.
Jeżeli jednak nie jest możliwe, aby doskonale przetłumaczyć na kanoniczny język
soborowy obraz Kościoła, niemniej Kodeks
zawsze musi się odnosić do tego samego obrazu, jako do jego najważniejszego
prototypu [fr.exemplaire primordial].
» "Uznać nowy Kodeks w całości jako
prawo Kościoła powszechnego, to
przyjąć nowa eklezjologię - subsistit in i resztę – powodujące m.in. nowy ekumenizm.
Oto
dlaczego abp Lefebvre, w swoim czasie, powiedział, że odrzuca nowy Kodeks jako
taki, brany jako całość. Praktyczną postawą Bractwa jest
utrzymanie starego Kodeksu z dostosowaniami dyscyplinarnymi niezbędnymi w
zmieniającym się czasie.Jeśli więc kiedykolwiek będzie się od nas wymagać
uznania nowego Kodeksu jako powszechnego prawa Kościoła, wydaje się,
że zaakceptowanie tego z czystym sumieniem będzie trudne. To tak, jak
powiedzieć, że złe prawo ma wartość prawa, albo że duch nowego Kodeksu nie jest zły.
Natomiast, jeśli proponowany
będzie praktyczny układ oparty na normach
nowego Prawa, to nie jest to samo. Jest to praktyczna umowa, a dla umowy
stosuje się normy kanoniczne takie, jakie
są nakreślone w nowym Prawie. A to możemy. Pozostajemy w ramach praktycznego układu i w zakresie wewnętrznych stosunków instytutu zakonnego, stosunków tegoż instytutu z różnymi zgromadzeniami, będziemy korzystać z
przepisów nowego Kodeksu. Ponieważ to jest obszar czysto dyscyplinarny, to nie jest soborowy
duch Lumen
gentium i Gaudium et spes, to nie
jest to samo. To, sam w sobie, gdyby było
wymagane, jest cłkiem możliwe.
Natychmiastowa ilustracja: prałatura personalna nie istnieje w starym Kodeksie.
Jest to struktura, która rodzi się wraz z Opus Dei, i która została przyjęta w
nowym Kodeksie.
Drugi problem : prawowitość nowej mszy.
Drugi delikatny problem – który, ściślej mówiąc, może być w sprzeczności z
Rzymem to oczywiście sprawa nowej mszy.
Czy można uznać ważność [albo –
prawowitość] nowej mszy? Powiecie mi –
to są słowne niuanse, ale bardzo ważne.
Czy można uznać ważność nowej maszy lub,
co wychodzi na jedno, ważność jej promulgowania ? To jest dokładnie ta sama
sprawa co z nowym Kodeksem. Uznanie nowej mszy za prawowitą, oznaczałoby, że
nowa msza sama w sobie nie jest zła.
Tymczasem ona jest zła sama w sobie, ponieważ zasłania główne aspekty mszy, jej ofiarę i jej przebłagalny
cel. A zatem nie można uznać w Kościele prawowitości nowej mszy, ponieważ złe prawo nie ma
wartości prawa. Nie można.
Uznanie jej oznacza, że ona
nie jest sama w sobie zła, a tym samym,
ściśle mówiąc, potencjalnie może być odprawiana i uczęszczana. Jest to zdanie, na przykład, księdza G. deTanoüarna [Inst. Dobrego Pasterza],
który mówi wam: nowa msza jest prawowita. Twierdził tak cztery lata temu,
myślę. Cztery lata później, a więc całkiem niedawno, stwierdził, iż jest
całkiem logiczne, że Rzym wzywa nas do
uczestnictwa w niej i do przyłączenia się. Całkiem logiczne.
I odmówić – wywija się widmem
sedewakantyzmu – odmówić, byłoby być sedewakantystą w praktyce. Jego podejście
jest logiczne, od momentu, w którym się założy, że nowa msza jest prawowita
[ważna]. Nie możemy więc uznać prawowitości
nowej mszy, lub jej promulgowania, to jest to samo.
Trzeci problem : uznanie obecnego
Magisterium.
Trzeci punkt, który jest
przedmiotem natarczywych żądań Rzymu: uznanie obecnego Magisterium.
Słyszeliście przed chwilą: kardynał Levada zagroził Bractwu ekskomuniką za
odmowę uznania obecnego Magisterium. Jest zatem jasne, że Rzym chce abyśmy
zadeklarowali całkowite przestrzeganie
obecnej Magisterium. To było motto, a nawet najważniejsza rzecz podczas rozmów
doktrynalnych; wiedzieliśmy, że jeśli tkniemy kwestii Magisterium, spowoduje to eksplozję. Nie
myliliśmy się.
Dochodzimy tutaj do problemu
akceptacji Nowego Katechizmu. Jedynym problemem jest to, że w tekście
doktrynalnym nie można narzucić nam nowego Katechizmu. Dlaczego? Ponieważ Nowy
Katechizm, każdy katechizm, nawet rzymski, nigdy nie ma wartości Magisterium w ścisłym znaczeniu i oni nie
mogą powiedzieć w deklaracji doktrynalnej,
że musimy uznać Nowy Katechizm.
A zatem, ze strony Rzymu, istnieją dwie formuły zadawalające Rzym, ale
nie do przyjęcia dla nas, chyba że
zaprzemy się walki o wiarę.
[Uwaga red.: Problem aktualnego
magisterium nie ogranicza się do nowego katechizmu, odpowiemy poniżej]
Pierwsza formuła : uznanie hermeneutyki ciągłości.
Pierwsza formuła zadawalająca
Rzym: wyraźne uznanie hermeneutyki ciągłości między Vaticanum II i poprzednim
Magisterium, wyrażone na przykład w Nowym Katechizmie. Ta formuła jest – z
wyjątkiem jednego lub dwóch szczegółów, tą z preambuły doktrynalnej z września 2011. Ta formuła jest oczywiście niedopuszczalna,
chyba, że uzna się wszystkie błędy Soboru
i z niego pochodzące.
Druga formuła: wzajemne rzucanie
na siebie świała Vaticanum II i Tradycji.
Istnieje również inna możliwa formuła,
często powracająca na usta naszych rzymskich rozmówców podczas dyskusji
doktrynalnych, i to sprawia, że uważam ją za możliwą. Mogłoby być proponowane uznanie, że poprzednie Magisterium rzuca światło na Vaticanum II i, że Vaticanum II rzuca światło
na poprzednie Magisterium, a precyzując,
że tylko obecne Magisterium jest autentycznym
interpretatorem poprzedniego Magisterium. Inaczej mówiąc, oznacza to całkowite
oddanie walki o wiarę tym, którzy jeszcze narazie nie chcą jej prowadzić.
Obie opcje - może są jakieś inne, ale to są te dwie główne, które
przychodzą mi na myśl, dwie, jakie słyszałem,
czytałem, widziałem – dwie formuły są nie do przyjęcia. Zrobiłyby one z FSSPX Instytut
Dobrego Pasterza-bis, które faktycznie byłoby
poddane takim ludziom, jak abp
Pozzo z Kongregacji Nauki Wiary, którzy chcą abyśmy wszystko połknęli. Jedyna dopuszczalna formuła w zakresie Magisterium, to ta, która
uwzględni różnicę postawioną przed chwilą między Magisterium w tradycyjnym
sensie i Magisterium w sensie
modernistycznym. Ale to jest dość skomplikowane, ponieważ oznaczałoby to: uwaga
! - jest wiele rzeczy, które
będziecie nauczać, a my je uznajemy - a wy
nam dajecie - prawo do nie zgadzania się i do publicznej krytyki. [Uwaga red.: ta formuła jest nie do
przyjęcia w praktyce, bo byłaby źródłem niekończących się podziałów. To jest
niebezpieczne. Dlatego też ona nie jest rozwiązaniem. cf. szczegółowe
wyjaśnienie poniżej]
Konkluzja
To tylko kilka czynników, jakie
możemy podać w tej sytuacji. Nie mając tekstu, nie możemy go oceniać. Mamy mieć te kryteria oceny, znać rację
bytu tych kryteriów oceny. Ale nie mamy
oceniać tekstu dopóki nie jest on podany
do publicznej wiadomości, jeśli rzeczywiście kiedyś będzie. Osobiście mam
nadzieję i modlę się, żeby papież
Benedykt XVI nie wypowiadał się w tych dniach, żeby zapoznał się z opinią
wydaną przez Kongregację Nauki i Wiary i poczekał. Dlaczego? Aby nic nie
zostało opublikowane, zatwierdzone przed nasza Kapitułą Generalną, która
odbędzie się na początku lipca w Ecône. I to ta Kapituła Generalna rozwiąże problem rozbieżności spojrzeń, to jest jej zadanie, zjednoczy wolę wokół wytycznych precyzyjnie
umotywowanych.
Kapituła Generalna.
Słowo o Kapitule Generalnej,
ponieważ są wierni, którzy są zaskoczeni tym, że w pewnych sprawach Kapituła Generalna ma większa władzę niż sam Przełożony Generalny. To św. Dominik, zakładając Dominikanów, to wymyślił. On nie podejmował sam
żadnej decyzji dotyczącej zarządzania powstającego zakonu dominikanów. Każda
decyzja podejmowana była przez Kapitułę. I stopniowo, w tym bardzo religijnym XIII wieku, inne powstające
kongregacje, zakony żebracze, miały to samo stanowisko i szybko były w tym popierane
przez papieży.
Dzisiaj, w sposób systematyczny,
w prawo duchownych wyjaśnia, że wszystko,
co dotyczy Statutów leży w gestii Kapituły Generalnej. Przełożony Generalny nie
ma prawa sam zmienić Konstytucji zgromadzenia. To leży w gestii Kapituły
Generalnej.
Jest to normalne, ponieważ Konstytucja
jest kręgosłupem zgromadzenia. Jeśli się zmieni konstytucję, zmienia się zgromadzenie. A nasze Statuty przcyzują, że
zmiana Statutu należy wyłącznie do
Kapituły Generalnej. A tu stoimy oczywiście w obliczu poważnych zmian w statusie,
zwłaszcza jeśli dążymy do prałatury personalnej. Oszczędzę wam kanonicznych
szczegółów, ale prałatura personalna wcale nie jest tym samym rodzajem instytutu zakonnego, jakim jest nasz, a zatem mamy radykalną zmianę statutu. To należy do Kapituły Generalnej. To jest normalne.
Widzieliśmy linię
postępowania przyjętą i uznaną przez
Kapitułę Generalną z 2006 roku. To znaczy, że jesteśmy na płaszczyźnie ostrożnościowej, wydarzeniowej, możliwe, że te
wydarzenia się zmieniły - biskup Fellay uważa,
i ma do tego prawo, uwaga, jest on lepiej poinformowany od nas, widzi więcej rzeczy, niż my - ; czy te zmiany,
które miałyby nastąpić wymagają zmiany
stanowiska FSSPX vis-à-vis Rzymu ? To Kapituła Generalna musi się wypowiedzieć. Tylko
ona sama. Stąd znaczenie tej Kapituły, faktyczne znaczenie, ze względu na
ogtomną stawkę w tym wszystkim, stąd znaczenie naszej modlitwy, aby zachować
zarówno wewnętrzny, jak i zewnętrzny spokój.
Wezwanie do moderacji.
[...]
[Usuwamy fragment, w którym ksiądz mówi, że jeśli tekst deklaracji doktrynalnej jest dobry, możemy podpisać porozumienie z Rzymem. Ksiądz się nie sprzeciwia zasadzie praktycznego porozumienia, jeśli tekst jest dobry. Nie wymaga już konwersji Rzymu. Porzucił zasady Kapituły z roku 2006. W dniu 18 maja 2012 powiedział, że nic nie pozwala nam uważać, że biskup Fellay zdradzili wiarę i że należy czekać na możliwość przeczytania deklaracji bp Fellaya. Nasz komentarz do tego fragmentu jest na poniżej.]
[Usuwamy fragment, w którym ksiądz mówi, że jeśli tekst deklaracji doktrynalnej jest dobry, możemy podpisać porozumienie z Rzymem. Ksiądz się nie sprzeciwia zasadzie praktycznego porozumienia, jeśli tekst jest dobry. Nie wymaga już konwersji Rzymu. Porzucił zasady Kapituły z roku 2006. W dniu 18 maja 2012 powiedział, że nic nie pozwala nam uważać, że biskup Fellay zdradzili wiarę i że należy czekać na możliwość przeczytania deklaracji bp Fellaya. Nasz komentarz do tego fragmentu jest na poniżej.]
[Czytanie wezwania ks. Cacqueray do modlitwy]
Ksiądz
Patrick de La Rocque.
Opublikowane
przez Catholique Réfractaire
Uzupełnienie do
konferencji księdza P. de la Rocque z dnia 18 mai 2012 : jej dobre i złe
fragmenty.
Okazało się, że nasza publikacja konferencji ks. P.de la Rocque z dnia 18 maja
2012 nieopatrzona komentarzem może wprowadzać w błąd. Ten artykuł ma zatem na
celu usunięcie wszelkich niejasności, które mogłyby robić zamieszanie. W konferencji x P.de la Rocque są dobre i złe rzeczy.
Te dobre :
Uderzające jest
to, że x P. de la Rocque, nie znając tekstu deklaracji doktrynalnej, z góry na
nią odpowiada dnia 18 maja 2012. Wiele błędów, które uważa za niebezpieczne znajdują się w niej. Zawczasu
uznał, że byłoby niemożliwe:
1) uznać
prawowitość promulgacji nowej mszy,
2) uznać ważność
nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego,
3) uznać soborowe
magisterium w świetle Tradycji i aktualne magisterium jako « autentyczny »
interpretator poprzedniego.
Ponadto,
potwierdza on w konferencji złe intencje
Rzymu i przedstawia je.
Wreszcie, odważnie – choć okrężnie, ale jasno - przypomina
bp Fellayowi, że nie może on zawrzeć układu bez zgody, ani
konsultacji Kapituły Generalnej.
Te złe :
1) Ksiądz de la
Rocque przesadnie twierdzi, że jeśli się odrzuci w pełni aktualne magisterium,
jest się sedewakantystą. Sacerdos wyraźnie
wyjaśnia, że wszystkie posoborowe teksty Magisterium są niejednoznaczne i żaden,
z wyjątkiem może Humanae vitae, nie
może być przyjęty bez zastrzeżeń. W obliczu niejednoznacznego dokumentu
napisanego w duchu masońskim i soborowym, będąc w zgodzie z naszym sumieniem, nie
mamy obowiązku przesiewania zdań, mówiąc : to biorę, a to odrzucam. Bardzo dobrze możemy powiedzieć: wszystko jest
napisane w złym duchu. Dlatego odrzucamy ten dwuznaczny tekst, który się nie zgadza
z zalecaniami Naszego Pana - "tak, tak, nie, nie," i oczekujemy jasno
wyrażającego się papieża.
Angażowanie się w
dyskusje i przebieranie [w tekstach] jest bardzo niebezpieczne, ponieważ, gdy zdania
są niejednoznaczne, jeden je przyjmie, a drugi uzna za niedopuszczalne i
niebezpieczne, i końca temu nie będzie. Z naszego punktu widzenia, takie sortowanie
jest rozmową z diabłem, bo jako co najmniej niejednoznaczne tekst te (czasami są tam nawet heretyckie fragmenty) pochodzą od diabła, według
kryterium rozeznania danego przez NaszegoPana .
Kolejnym
argumentem wskazującym na to, że możemy odrzucić soborowe magisterium jest to,
że błąd jest często przemieszany z
prawdą, nawet w innych religiach. Weźmy na przykład protestantyzm. Są tam
prawdziwe rzeczy. Musimy jednak całkowicie odrzucić protestantyzm. Przed Soborem Watykańskim II,
Kościół zawsze całkowicie odrzucał wszystkie
fałszywe religie, potępiając je.
Inny przykład:
zupa zawierająca pewien procent trucizny. Musimy odmówić jej w całości, albo
umrzeć. Wydaje się nam, że tak samo jest z soborowym magisterium i z Vaticanum II. Oczywiste jest, że te teksty
są pod masońskim wpływem i nie możemy w żadnym wypadku czuć
się nimi związani, nie możemy mieć skrupułów, mówiąc, że są one godne tylko
jednego: wyrzucenia do śmieci.
2) Ksiądz
powiedział, że porozumienie z Rzymem jest możliwe, jeśli wiara będzie zachowana: nie rozumiał zatem zasady abp Lefebvre’a, mówiącej, że to przełożeni kształtują poddanych, a nie
odwrotnie. Na samym końcu konferencji mówi : "unikajmy robienia podziałów, oskarżając każdego o bycie "układowcem za wszelką
cenę," lub "anty-układowcem dla zasady." Zatrzymajmy ten
nonsens. To wcale nie to jest stawką. To nie jest odmowa układu z zasady. (...)
" Mamy prawo do różnic, nie mamy
prawa do dywizji, chyba, że zaangażowana jest Wiara i moralność. W tej chwili,
z elementami jakimi dysponujemy, nie chodzi o wiarę i o walkę o Wiarę."
Ksiądz de la
Rocque nie jest przeciwny zasadzie
praktycznego porozumienia. Myśli on, że można zrobić praktyczną umowę, która uchroni
wiarę. Zakładamy zatem, że pierwszy warunek
sine qua non, ustanowiony 14 lipca 2012 przez Kapitułę, musiał go zachwycić. Warunek ten jest jednak samobójczo
naiwny. Dzięki abp Lefebvre’owi wiemy,
że praktyczne porozumienie bez konwersji Rzymu
jest niemożliwe.
3) W sprawie krytyki bp Fellaya, ks. P. de la Rocque miał tego 18 maja 2012 kocepcję
całkowicie różną od naszej :
" nie mamy prawa do dywizji, chyba,
że zaangażowana jest Wiara i moralność. W
tej chwili, z elementami jakimi dysponujemy, nie chodzi o wiarę, i o walkę o
wiarę. Być może taka kwestia pojawi się
w przyszłości, jeśli ta deklaracja będzie jawna, i wzorem dla prałatury personalnej.
Ale na razie, nie mamy prawa do podziałów. Litości, żaden element nie zezwala
wam na to chyba, że znacie myśli szefa i
czytaliście tę słynną Deklarację Doktrynalną."
A zatem,
odwrotnie niż my, uważał on, że nie mamy wystarczających elementów do sprzeciwu
wobec Przełożonego Generalnego. Ale mamy
jednak odpowiedź bp Fellay trzem biskupom i wywiad dla CNS z 11 maja 2012.
Potem mieliśmy także konferencję ks. Pflugera z 5 czerwca 2012 daną w szkole Saint Joseph des Carmes i wywiad bp Fellaya z
dnia 8 czerwca 2012 dla DICI. Mieliśmy więc aż nadto
elementów motywujących do walki. Gdyby
wierzyć ks. de la Rocque, należało czekać
na możliwość przeczytania deklaracji doktrynalnej w całości nie robiąc
nic aż do marca tego roku, co oczywiście byłoby błędem, gdyż ks. Pfluger ujawnił
nam najgorszy paragraf tej deklaracji. Zakładając, że dnia 18 maja ksiądz nie
widział jeszcze wszystkiego jasno, powinien był zareagować po konferencji ks. Pflugera
z 5 czerwca.
Jest także inny
problem :dlaczego ks. Rocque nie zareagował kiedy
przeczytał tę słynną deklarację opublikowaną w końcu w marcu 2013 ? Dlaczego nie stanął do walki?
Prawdopodobnie dlatego, że myślał, jak
biskupi Tissier i Galarreta, że sześć warunków ochroni Bractwo. Wolał więc zadowolić się
dyplomatycznym wycofaniem deklaracji przez biskupa Fellaya ... Ale czy Bóg zadowoli się tym dyplomatycznym
wycofaniem? Sądzimy, że nie i dlatego dzisiaj nadal walczymy.
A zatem,
publikujemy tę konferencję ks. P de la Rocque sprzed roku nie dlatego,
że go popieramy, albo dlatego, że cieszy nas jego nominacja do kościoła św.
Mikołaja [w Paryżu]. Nie. Publikujemy ją dlatego, że uważamy, iż ks. P de la Rocque mocno poparł naszą krytykę
Deklaracji doktrynalnej z 15 kwietnia 2012. Rzeczywiście, widać tu księdza, który jest teologiem,
i który się nie sprzeciwia zasadzie praktycznego porozumienia, a z góry potępia ten niesprawiedliwy tekst biskupa Fellaya. To
pokazuje, że my nie jesteśmy " jakimiś podnieconymi" jeżeli krytykujemy deklarację doktrynalną z 15
kwietnia 2012 tak, jak to czynimy. Niektóre propos księdza są przytłaczające
dla bp Fellaya. Faktycznie, na temat
prawowitości nowej mszy, ks. de la Rocque mówi, że twierdzić, iż nowa msza jest
prawowicie uchwalona, to tak, jak twierdzić, że jest ona prawowita. Ks. P. de
la Rocque uważa to za nie do przyjęcia.
Ks. Themann,
broniąc biskupa Fellaya powiedział natomiast, że przełożony Bractwa nigdy
nie chciał powiedzieć, że nowa msza jest
prawowita, mówiąc, że jest legalnie promulgowana. Ksiądz de la Rocque jest przeciwnego zdania, a biorąc pod uwagę jego przeszłą rolę teologa towarzyszącego dyskusjom doktrynalnym z Rzymem, jego opinia ma dużo większą wagę niż opinia ks. Themanna.
Niestety,
problemem moralnym w tej chwili jest to, że ks. de la Rocque milczał podczas
publikacji deklaracji, a teraz akceptuje
przeniesienie / promocję od przełożonego, który napisał do Rzymu niedopuszczalne
rzeczy, jak sam przyznaje. Ks. P. de la
Rocque nie jest w porządku. Według naszej opinii, to się wcale nie podoba Bogu.
Ksiądz wie, że istnieją niejasność, wie, że bp Fellay nie zmieniła zdania. Cor unum 104 jest jasne w tej sprawie.
Uważamy, że powinien do nas dołączyć i wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie
do pomocy w obronie Bractwa. Probleme
polega na tym, że aby to uczynić trzeba
najpierw być intelektualnie przekonanym, że praktyczne porozumienie bez
konwersji Rzymu jest całkowicie niemożliwe, a nie jest tak w przypadku naszego
księdza ...
Konferencja ta
jest więc przydatna dla naszej walki, ale należy podejśc do niej ostrożnie. Jest ona też przykra, bo dzięki niej widzimy, jak
dobry kapłan może wpaść w pułapkę. Módlmy się za niego, żeby pewnego dnia
otworzył oczy. A jeśli nigdy ich nie otwrzy, niech ta modlitwa
się przysłuży innemu jąsniej widzącemu księdzu w dołączniu do nas w celu aktywniej
walki i budowy pierwszego nowego bastionu, gdzie będzie się głosić odważne i bezkompromisowe
kazania.