czwartek, 25 lipca 2013

Kazanie księdza Girouarda z 23 czerwca 2013


Kazanie księdza Girouarda z  23 czerwca 2013


 

Nasze wątpliwości co do ważności soborowych święceń kapłańskich i dlaczego należy systematycznie wyświęcać sub conditione.
[przyp tłum. – zachowano styl mówiony, czasem parafrazy]

Dziś jest piąta niedziela po Pięćdziesiątnicy. I to jest bardzo ciekawe, jak już mówiłem wam wiele razy, kiedy się czyta Ewangelię, trzeba zwracać uwagę na każde słowo. Bo to wam  powie coś czego może nie zrozumieliście czytając pierwszy raz,  jeśli nie zadbaliście o przeanalizowanie każdego słowa. Dzisiaj więc powiem wam trochę o Liście św. Piotra.
A to, co jest ciekawe, to to, że św.Piotr mówi, iż zostaliśmy wezwani do świętości [ksiądz używa tutaj słowa błogosławieństwo]. Zostaliśmy powołani do dziedziczenia błogosławieństwa. Błogosławieństwo! Po łacinie to się mówi "benedictio", co pochodzi od "benedicere", co oznacza "bene" - dobre, dobrze, a "dicere" - mówić, powiedzieć. Tak, że "benedicere" oznacza dobrze mówić do kogoś. Innymi słowy: życzyć mu dobrze, życzyć mu dobrych rzeczy. Jest to dokładne tłumaczenie słowa "benedicere" i od tego słowa, tego czasownika  "benedicere" - życzyć dobrze, mówić dobrze do kogoś - pochodzi słowo   błogosławieństwo. To nazwa aktu mówienia dobrze do kogoś. To jest błogosławieństwo. A po  angielsku mówi się "blessing", ale ja wolę słowo błogosławieństwo, jak po  francusku, ponieważ jest to bliższe  łaciny.
Więc musimy analizować każde słowo: że, po pierwsze, zostaliśmy powołani do odziedziczenia błogosławieństwa. Jeśli więc przeanalizujemy te trzy wyrażenia, te trzy słowa, rozumiemy przez słowo dziedzictwo, że mamy  odziedziczyć błogosławieństwo, odziedziczyć  błogosławieństwo Boże.  Ale,  zostaliśmy wezwani. I tu jest cała różnica! To znaczy, że my nie mamy prawa do tego błogosławieństwa. W tym sensie nie jesteśmy, ściśle rzecz biorąc, dziećmi Boga. Jesteśmy nimi, ponieważ jesteśmy stworzeniami, ale do tej spuścizny błogosławieństwa Boga, zostaliśmy powołani. Bóg nas do tego wzywa, a my, w związku z tym, nie mamy, nie mamy do tego prawa, lecz zostaliśmy wezwani, więc jesteśmy dziećmi Boga przez adopcję. On wezwał nas, abyśmy stali się Jego dzieci, abyśmy nimi byli, abyśmy byli gotowi stać się  Jego przybranymi dziećmi. To jest  wezwanie. Nie mamy do tego żadnych praw.
Ściślej mówiąc, tylko Słowo Boże i nasz Pana, ponieważ On jest złączony  Union Hypostatique [ i Bóg i człowiek]. Tylko On, nasz Pan, tylko Jemu dane jest  to dziedzictwo. My,  zostaliśmy do niego powołani. Przez litość, dzięki dobroci Boga, Bóg chce, abyśmy otrzymali,  odziedziczyli jego  błogosławieństwo. Ale, co rozumiemy przez Boże błogosławieństwo?
Rozumiemy to jako największe szczęście, jako największe dobro, bo wszystko to, co Bóg mówi, zdarza się. Taka jest różnica między nami a Bogiem. Mówimy wiel rzeczy, mówimy dużo, ale czasami nie robimy tego, cośmy  obiecali. Ale kiedy Bóg powiedział: "Niechaj się stanie światłość! "  światłość została stworzona z niczego. Kiedy Bóg powiedział: "To jest Ciało moje, to jest Krew moja", to  koniec ! Chleb nie jest już chlebem, wino nie jest już winem, zmieniły swoją substancję przez Słowo Boże włożone w usta jego kapłana. Wszystko co Bóg mówi, staje się   i kiedy  Bóg mówi  dobrze, gdy Bóg mówi dobre dla nas rzeczy, to się dzieje. To jest to, co rozumiemy przez  Boże błogosławieństwo, Bóg mówi dobre rzeczy dla nas, a więc one nastąpią.  
Już tu na ziemi, realizujemy to błogosławieństwo Boże, bo już przez to wezwanie do wiecznego błogosławieństwa doświadczamy zmiany na lepsze. Już w naszym życiu, kiedy przyjmujemy to wezwanie, doświadczamy tego błogosławieństwa, doświadczamy zmiany na lepsze. Doświadczamy, że Bóg realizuje  to, co nam powiedział. Czyni nam dobrze przez swoje Słowo, a to jest przygotowanie do finału i największego błogosławieństwa. Tego, które będzie  na wieczność, nasze szczęście w niebie. Bóg, jak to mówi św. Paweł, przygotował dla tych, którzy go kochają rzeczy dla nas niewyobrażalne. Spróbujcie sobie wyobrazić,  nie możemy, ale jednak spróbujcie! Jeśli już teraz jest  dla nas tak dobry, to co zrobi w niebie dla swoich przyjaciół ! To będzie wieczne, wielkie działanie, w którym Bóg będzie mówił  dla nas  dobrze, gdzie będzie czynić dobre rzeczy dla nas.  Nasz Pan powiedział, że  na Sądzie Ostatecznym wezwie swoich przyjaciół: "Pójdźcie wy błogosławieni przez Ojca mojego, przyjdźcie, wy wszyscy, którzy otrzymaliście  błogosławieństwo od Ojca mego, przyjdźcie  i cieszcie się nim na całą wieczność! " I dlatego jesteśmy dziećmi błogosławieństwa.
Dlatego św.Piotr mówi : W zamian powinniśmy zrobić to samo dla naszych braci. Powinniśmy również błogosławić ludzi, a nie przeklinać ich, gniewać  się na nich,  mówić na nich  złe rzeczy, ale starać się naśladować Boga w Jego cierpliwości, próbować naśladować Boga w jego dobrej woli ku ludziom. I rzeczywiście, Bóg nie tylko chce abyśmy pobłogosławili drugich, ale również abyśmy  czynili dobro. Zobaczcie, to pochodzi od "benefacere": "Bene" - dobry, dobrze, "Facere" - robić. W Bogu to  jest to samo. Dobrze mówić, powiedzieć dobre rzeczy dla ludzi i robić dobre rzeczy w Bogu to jest to samo. A my, my mamy   "benedicere", "benefacere". Musimy chcieć dobra i czynić dobro. Kiedy Nasz Pan  mówił, że na Sądzie Ostatecznym, jak powiedział,  przyjdzie i powie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, otrzymać błogosławieństwo." Oni zastanawiają się, dlaczego? A On nie mówi do nich: "Bo jesteś doktorem teologii, lub dlatego, żeś czynił cuda", albo cokolwiek innego. On powiedział: "Ponieważ byłem chory, a odwiedziliście Mnie. Byłem w więzieniu, a odwiedziliście Mnie. Byłem w bólu, a pocieszyliście Mnie. Byłem głodny, a daliście Mi jeść. "  Innymi słowy, nie tylko  dobrze życzyliście  moim braciom, ale czyniliście im dobro.
A jeśli chcemy czynić dobro   wszystkim,  chcemy, aby możliwie jak najwięcej dusz się zbawiło, co jest największym dobrem, jakie możemy im życzyć – zostać zbawionym. Jedną z pierwszych rzeczy, które możemy dla nich zrobić, jest danie im środki do zbawienia. Próbować  ich uczyć,  starać się aby poznali   naszą Wiarę, dawać im medaliki,  foldery/ulotki,  książki o religii. Nie bójcie się pokazywać swoją wiarę. A czasem nie potrzeba wiele, aby komuś pomóc, bo to nie my, nie naszym działaniem lub słowem   dokonamy tej  prawdziwej zmiany.  Dokona tego   Bóg, ale on chce abyśmy w tym uczestniczyli, chce, abyśmy mieli udział w Jego dobroci, w Jego wezwaniu do błogosławieństwa.
On chce, aby  możliwie jak najwięcej osób otrzymało i przyjęło to wezwanie. A czasami największą miłością  jest  powiedzieć komuś z    wielką cierpliwością  i dobrocią w  naszych sercach, że on lub ona nie robi tego, co słuszne. Powiedzieć prawdę, nie reagować  tak, jakby to było normalne,  nie działać tak, jakby to, co robi ta osoba było dopuszczalne. To tak,  jak z dzieckiem, jeśli nigdy nie karcić dziecka, to ono nigdy nie będzie mogło się  poprawić. I tak samo jest z naszym sąsiadem, czasem mała pogawędka – musicie uważać na okoliczności, ale może przyjść właściwy moment  dla mnie, abym coś powiedział. I  zawsze musimy modlić się za tych ludzi, to jest oczywiste !
A niestety, to się zmieniło wraz z  Soborem Watykańskim II. Zaczęli dawać fałszywe spojrzenie na miłość, pozorną miłość do ich   braci, starając się  przyjąć ich takimi, jakimi są. To nie jest prawdziwa miłość. To wprowadzanie ich  w błąd! A oni [soborowcy],  będą za to odpowiedzialni. Będą za nich odpowiadać na sądzie ostatecznym. Oni będą,  będą musieli odpowiedzieć na  pytanie: "Dlaczego przestałeś głosić prawdę? Dlaczego przestałeś ganić grzeszników? " Rolą Kościoła jest czynić jedno i drugie. Głosić światło i walczyć z  ciemnością.
Mamy przykład tej zmiany w nowym rytuale Kościoła soborowego. Oczywiście, tym  Kościoła soborowego, a nie Kościoła katolickiego! Ojciec Gabriele Amorth mówił o nowym rytuale i studiował każdą stronę, każdą ze 1200 stron tego nowego rytuału, który się pojawił   około roku 1995 r. i powiedział, że wszelkie wzmianki  w różnych modlitwach i błogosławieństwach, każda wzmianka o walce z diabłem, każda modlitwa do Boga o  odepchnięcie demonów, i wszystkie modlitwy z naszą prośbą o pomoc dobrych aniołów  w walce przeciwko demonom, zostały  usunięte. Ze wszystkich tych błogosławieństw [je usunięto] ! A także,  nie znajdzieci już  błogosławieństw  dla domów, ani  błogosławieństwa dla szkół!  Usunęli to, czego potrzebowaliśmy, usunęli  sprawowanie władzy księdza, bo ksiądz ma władzę/moc !  Przykro mi, ale jeśli usuniecie z jego  książki błogosławieństw wszystkie te modlitwy mające moc przeciw diabłu, nie może on [ksiądz] sprawować swojej władzy ! Widzicie, nie usuwacie samej mocy, ale ksiądz nie może jej stosować, ponieważ nie ma żadnej  modlitwy przeciw diabłu. Więc my mamy  błogosławić, zostaliśmy wezwani do spuścizny błogosławieństwa. Mamy  czynić jak Bóg, mamy  dobrze życzyć i  czynić dobro naszemu bliźniemu, a Nowy Kościół usuwa to.
Co więcej, w wielu przypadkach możemy się też obawiać, że Nowy Kościół usunął nie tylko modlitwy i rytuał, ale także samą moc kapłaństwa. Dam wam przykład ... Kiedy byłem kilka lat temu w Winnipeg, oglądałem  stronę internetową Archidiecezji Winnipeg (a nawet w zeszłym roku, kiedy przygotowywałem  moje kazania przeciwko machinacjom Bractwa, i to tam jeszcze było ). Arcybiskup Winnipeg, abp Weisgerberu, na swojej stronie internetowej zapowiadał swoją   misję. (Jak zrobiliśmy to tu, na naszej stronie. To jest zupełnie inny rodzaj zapowiedzi misji, możecie mi wierzyć). Więc, on mówi, iż jest przekonany i nie ma absolutnie żadnych wątpliwości,  jest absolutnie przekonany, że nie ma różnicy - on nawet wypowiedział te słowa -  nie ma w ogóle różnicy między duchowieństwem i świeckimi. To jest to, co nazywa swoją duszpasterską wizją, cytuję: "Nie ma żadnej różnicy między duchowieństwem i świeckimi." I wyjaśnia, dlaczego tak uważa,  i mówi : Ponieważ wszyscy zostaliśmy ochrzczeni tym samym chrztem i  wszyscy mamy to  samo  kapłaństwo na mocy naszego chrztu. I powiedział, że jedyną różnicą między duchowieństwem i świeckimi, jest to, że kler otrzymał moc władzy nad wiernymi, tak, że biskup mówi : "Wyświęcę was i otrzymacie władzę nad tą  parafią ". Ale nie ma sakramentalnej mocy, nie ma sakramentalnej różnicy między duchowieństwem i świeckimi!
A teraz jest z tym duży problem, - bo teraz jest jasne, że to jest to,  w co on wierzy, ale to  jest herezja, a zatem ten człowiek jest chyba heretykiem -  duży problem jest, gdy  on udziela  święceń kapłańskich  (robi to od czasu do czasu, podczas ostatnich 10 lat, nie wiem, może wyświęcił 5 kapłanów). I nie wiem, czy został poproszony o konsakrowanie  innego biskupa, jest to możliwe, to jest arcybiskup, ale powinienem  to sprawdzić. W każdym przypadku, czy  wyświęcał kapłanów, czy  konsekrował biskupów, istnieje poważna, oparta na dowodach wątpliwość co do ważności tych  święceń i konsekracji. Bo jeśli on sam nie wierzy w to, że dzięki jego kapłaństwu i jego   święceniom  otrzymał moc kapłana; jeśli sam nie wierzy, że otrzymał władzę odpuszczania grzechów, jeśli sam nie wierzy, że otrzymał moc konsekracji ciała i krwi naszego Pana,  nie wierzy, że ma moc  błogosławienia ludzi i rzeczy, istnieje obawa, że ​​podczas wykonywania tych obrzędów, może on odmówić udzielenia takich uprawnień!
Rzeczywiście, możemy sądzić, możemy się obawiać, że powiedziałby: "No tak! Dawniej   słyszałem (w czasach, gdy dorastał, bo ma około 70 lat), iż mówiło się, że jako kapłani otrzymujecie takie uprawnienia, ale one  są, no, wiecie,  jak magia, jak te rzeczy ze  średniowiecza, i to jest tylko kuglarstwo,  tylko taki przesąd. I dlatego ja nie udzielę tego. To nie istnieje! " To jest wielki, ogromny problem. Dlatego mamy wielkie i uzasadnione wątpliwości co do ważności święceń. Ze względu na możliwość, że  [biskup] odmówi przekazania tych  uprawnień, bo nie wierzy w nie.
I dalej. Jak wielu z tych biskupów w świecie, jak wielu z nich podziela tę samą niewiarę? Gdzie on  to znalazał? Wpadł w tę niewiarę z powodu studiów, kiedy był klerykiem, oczywiście. To jest to, czego nauczył się w nowych seminariach. I on nie jest chyba jedyną osobą, która wierzy w te rzeczy [,które sam mówi]. I mimo, że mówił takie rzeczy w 2005 roku, osiem lat temu, nie był karany, nie został zdyscyplinowany przez Rzym. Więc to jest Nowy Kościół, do którego  bp Fellay i jego zwolennicy, chcą nas przyłączyć !  Żebyśmy się zmieszali  z heretykami, z osobami, które wykonują wątpliwe  święcenia!
Ile osób dzisiaj w Kościele wierzy, że przyjmą sakramenty, a nie otrzymują ich, bo  ich kapłan  nie był ważnie wyświęcony,  lub ich biskup. Trudno powiedzieć, prawdopodobnie wiele z nich. Jest to więc wspaniały majstersztik   szatana: Mieć Kościół, który wydaje się mieć kapłaństwo, ale go nie ma, i nie ma sposobu, aby wiedzieć to na pewno ! A teraz oni chcą naszego tam  powrotu. Chcą abyśmy z nimi przebywali i mieszali sie z nimi. I nie mówią,  nie mówią wam tych rzeczy, które ja wam mówię, nie mówią już tego dzisiaj. A Bractwo nie powinno próbować  powrócić, starać  się o uznanie przez Kościół soborowy. Powinniśmy wstać i powiedzieć: "Spójrzcie, co mówi ten  arcybiskup. To jest heretyk. Co z tym  robicie? Musicie  ponownie konsekrować,  ponownie wyświęcać kapłanów. "
Ponieważ dla wierzących przyjmowanie wątpliwych sakramentów byłoby ciężkim grzechem. Byłoby ciężkim grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu dla kogoś, pójść do kościoła  z pytaniem: "Czy naprawdę ten ksiądz   został ważnie wyświęcony na kapłana? Czy Święta Hostia naprawdę jest konsekrowana ? "Iść tam i otrzymać komunię, byłoby grzechem śmiertelnym. Jeśli wątpicie, a jednak mówicie: "Dobrze! To może być nieważne, ale będę nadal ją otrzymywać " – to jest ciężkim grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu. Ciężki grzech przeciwko czci i wielbieniu nalężącemu się Bogu.  Ponieważ zgadzacie się  otrzymywać i czcić coś, co   może nie być Bogiem. Tak mówi moralna teologia.
A zatem, Bractwo  powinno powiedzieć Nowemu Rzymowi: "Spójrzcie, co zrobiliście waszemu ludowi ! Zamiast czynić mu dobro, zamiast go błogosławić, życzyć mu dobrze, usunęliście błogosławieństwa, usunęliście  ochronę medalików,  usunięliście ważne sakramenty  i tym samym wy sami jesteście na drodze do piekła!" To jest to, co Bractwo powinno powiedzieć.
Musimy  się modlić  za Bractwo, żeby jego przywódcy w chwili ich śmierci nie zostali oskarżeni  przez Boga o udział, na skutek ich milczenia, w grzechach soborowego Kościoła.
 Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.