Kazanie ks. Francois CHAZAL’A z 12.08.2012.
Pierwsze kazanie po zebraniu w Washington
DC
Tekst w języku fancuskim i angielskim:
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Drodzy wierni,
jak niektórzy z was już prawdopodobnie wiedzą, mieliśmy w Vienne w
Waszyngtonie zebranie, na którym powstała
deklaracja doktrynalna podpisana przez pięciu księży. Zapoznaliście się już z
jej trescią z kazania o. Joe Pfeiffer’a, moje kazania, te ojca Girouard’a i wszystko co było na Internecie podczas ostatnich
miesięcy. Wiec, [to, co teraz powiem] będzie
głównie streszczeniem tamtego.
W porównaniu z czasem ubiegłym, mamy teraz coś
nowego. Istnieje
kilka słów, które zaskakują wszystkich , są to : „zjednoczone ciało kapłanów”. Co
chce ksiądz powiedzieć przez „zjednoczone
ciało kapłanów” ? Hm, co się tutaj
dzieje ? Sadziliśmy, że wszystko zostanie wtłoczone w
internet i nic więcej.
Sadziliśmy, że będziemy mieć coś w rodzaju intelektualnej debaty, a teraz ksiądz mówi o zjednoczonym
ciele kapłanów.
To dlatego, że nasza religia jest Wcieleniem. Jesteśmy
ludzmi. Jesteśmy z ciała i duszy. Ludzie mają bardzo konkretne potrzeby dla ich
dusz, jak sakramenty : sakrament Spowiedzi, Chrzest, Eucharystia, Ostatnie
Namaszczenie. Jesteśmy zdecydowani dać wam wszystko to, co kapłan dać może.
Wam potrzebne jest «oglądanie na żywo »
waszych księży i ich fizyczną obecność. Nie wystarczy nam stworzenie parafii na
internecie. Parafie na internecie zginą,
gwarantuje wam to. Więc, ludzie potrzebują abyśmy przychodzili do nich.
Chcecie abyśmy wam składali wizyty. Chcecie wiedzieć, że to nie jest tylko coś,
co usłyszeliście na Internecie. A to
jest coś rzeczywistego i dzieje się w całym świecie, ponieważ istnieje fizyczny
ruch oporu widoczny też gdzie indziej w
świecie, jak Dominikanie, Kapucyni, Benedyktyni we Francji. Każdy z tych
klasztorów ma parafie i dysponuje
instytucjami wokół siebie. W
innych miejscach, jak w Brazylji, Dom Tomasz z Akwinu ma też dojście do niektórych
wiernych, a my nie wiemy jaki jest statut oporu w innych miejscach.
Lecz do tej pory nie było ruchu oporu ze strony
samego Bractwa św. Piusa X. To
coś zupełnie nowego, coś o czym ludzie powinni wiedzieć : pomoc przychodzi ze
strony samego Bractwa św. Piusa X-go .
To bardzo waże, aby nikt nie mogł teraz powiedzieć, że to tylko taka banda kilku podnieconych zakonników, albo że
to tylko tu i tam kilku podnieconych księży,
których słomiany ogień szybko wygaśnie.
Sprawą zasadniczą dla nas jest fakt, że oficjalnie
jesteśmy wyrzuceni z FSSPX. Uważamy, ze
naszym obowiązkiem jest posłuszeństwo prawu Kościoła , które nie zgadza się, by
kapłani byli nieustabilizowani i skazani wyłącznie na siebie samych. Takich prawo kanoniczne nazywa „vagus” , a „vagi”
w liczbie mnogiej. To znaczy, że nie możemy się oddzielać jeden od drugiego ,
być odseparowani. Ludzka natura funkcjonuje w taki sposób: nieszczęście dla
tego, który jest sam, bo jak upadnie to nie będzie nikogo, kto do niego
wyciągnie rękę. A przede wszystkim jako
kapłani jesteśmy bardzo
marni/podatni. O tym właśnie mówiłem dwa miesiące temu w moim dokumencie
What Next.
Wiec, wiele pomysłów, także plan proponowany w What Next, nie są stosowne, lecz niektóre z nich
[stosownymi] pozostają, główny był taki, że wyrzuceni kapłani, jak my – o.
Joseph i ja, o. Hewko i wszyscy inni -
ci księża nie powinni pozostawać sami sobie.
Nie powinniśmy powoli zamierać,
kazdemu we własnym
kącie. Jesteśmy zmuszeni do zorganzowania się ponieważ jesteśmy istotami
ludzkimi.
A teraz pytanie jakie możecie sobie stawiać : co to
jest za organizacja ? Co oznacza „Zjednoczone Ciało kapłanów” ? Pierwsze
pytanie : Jaka jest wasza nazwa ? Hm,
nasza nazwa jest prosta. Nasza nazwa to Bractwo św. Piusa X-go, ponieważ jezeli
to sie nam zdarzyło [wyrzucenie], to zwyczajnie dlatego, że nasze kaznodziejstwo jest takie samo jak te
przez ostatnie 40 lat. Nie mamy innych ambicji niż te, by w dalszym ciągu mówic
to, co mówiliśmy zawsze i przestrzegać
reguł, którym obiecaliśmy podporządkować nasze życie.
Mamy więc tę niebieską książkę Konstytucji Bractwa
św. Piusa X-go. Bedziemy posłuszni tym samym regułom. Większość z nas będzie
wstawać o 6 :30 godzinie rano, zacznie odmawiać Pryme, potem pół godziny kontemplacji, potem odprawianie
mszy w taki sam sposób, w jaki odprawialiśmy msze zawsze.
Zapytają nas : Organizujecie inną grupę dysydentów
? Jaka jest wasza nazwa? Świety Pius XXIII, czy Towarzystwo św. Piusa X od świętego Google’a, czy Instytut świętego Portalu web ? Jakiego
rodzaju instytucje rozpoczniecie, Chrystusa wędrowca ? Jaki jest wasz
dinks ? Nie, właśnie : Bractwo św. Piusa X-go. Niech wyśla na nas prawników,
niech nas pozwą przed sądy.
Pozwólmy im ciągać za to nas po sądach. W dalszym ciągu będę
umieszczał „Bractwo św. Piusa X-go” po
moim nazwisku, na moich skarpetkach, jeżeli będe je miał, ponieważ my jesteśmy
FSSPX, ponieważ właśnie o to chodzi.
Chodzi o całkowicie inny podział w świecie
Tradycji, niż poprzednie scysje.To jest zupełnie nowy podział.
Więc może będę wliczony do kategorii grup dysydentów...To jest podział wyjątkowy.
Zaczął się kształtować, lecz nie jest naszym własnym wytworem. Zaczął
występować gdy Bp Fellay i kadry kierownicze
Bractwa św. Piusa X-go, rozpoczeły głosić kazania odmiennie. To właśnie wtedy
rozpoczął się podział.
Potem wyrzucają nas, tak, lecz to nie ten sam
podział co innych [nawiazanie do Bractwa św. Piotra i Bractwa Dobrego Pasterza].
Inni zrobili podział i poszli sami. Nie
zostawiłem nic. Mnie wyrzucono nawet bez sprawiedliwego procesu – co wg. prawa
kanononicznego powinni byli zrobić – tzn. wyrzucając mnie poza, powinni mi
powiedzieć dlaczego to robią.
- Hm, to księdza kazania.
- Hm, jeżeli nie lubicie moich kazań, bardzo
dobrze, wiecie? Lecz zanim robicie nade mną sąd i skazujecie, powinniście mi powiedzieć co nie
jest w porządku w moich kazaniach. Byc
może, sami nie jesteście w stanie określić co właściwie się wam niepodoba....Lecz
przynajmniej stwórzcie pozór sprawiedliwości, który nawet Stalin robił ludziom w gułagach.
Moim więc argumentem jest, że jeżeli chce się
utrzymać pozór sprawiedliwości, powinno być podkreślone to, co jest nieprawidłowe
w moich kazaniach. Nie,
jestem wyrzucony. Czekam aż ostrze [gilotyny]
spadnie.
Co więc robię dalej ? Zadawalam się
pozostaniem na moich pozycjach, bo całą moją argumentacją jest to, że nic się nie zmieniło w nowym wyglądzie,
nic na prawdę nie zmienilo się w Novus Ordo, a my nie możemy wysłać was
spowrotem do Novus Ordo, skąd przybywacie. To jest niemozliwe. To nie jest
nasza misja. To jest przeciwne temu, co nam zawsze mówił, aż do swojej śmierci
Abp Lefebvre.
Przejdźmy więc do następnego pytania :
- Dobrze, jesteście FSSPX, ale jesteście grupą
kapłanów. Jak będzie ona funkcjonowac?
- Powiedziałem wam, trzymamy się reguły FSSPX.
- Lecz jeżeli jesteście zorganizowaną grupą księż y,
macie Superiora generalnego, skarbnika, głównego sekretarza i tak dalej ?
- Nasz problem to, to że jesteśmy tacy malutcy…Jeżeli
zaczniemy wypełniać te wysokie stanowiska superiorów dystryktu, skarbników,
asystentów i sekretarzy, będzie nam brakować Indian, widzicie? Będzie więcej
szefów u Indian, niż Indian...
Co więc możemy w tych okolicznościach
zrobic ? Hm, to co zrobiliśmy w Waszyngtonie, - całkiem po prostu
wybraliśmy szefa, który nie jest Superiorem generalnym. To nie jest superior dystryktu. To jest
rodzaj slugi. On pilnuje tego, co jego
nie jest, co nam pozwala z koleji mowic,
ze Bp Fellay pozostaje ważnym superiorem
Bractwa św. Piusa X, i że ksiądz
Rostand, który tak nas kocha, pozostaje superiorem dystryktu Stanów
Zjednoczonych.
Zostawiamy Bractwu oficjalna witrynę. Nie dotykamy
zasadności ich pozycji. Nie robimy nic
innego, jak to, że przestajemy być posłuszni władzy, jaką mają nad nami. Odbieramy
sobie akty posłuszeństwa w stosunku do nich, ponieważ oni teraz wystawiąja dusze
na niebezpieczeństwo, lub mają zamiar wystawić was na niebezpieczństwo, przez
chęć podpisania układu z Rzymem, jak tylko ich sześć kulawych warunków zostanie
spełnionych. Nie możemy na to pozwolić.
Więc nie zaprzeczamy ich władzy. Mówimy po prostu,
że teraz nadszedł czas dla nas i wiernych, aby zacząć myśleć w jakie pewne
miejsce udacie się kiedy nastąpi
zatopienie...Bo kiedy pojednanie z Rzymem zostanie podpisane, kiedy bedzięmy podlegać
Benedyktowi XVI-mu, kiedy nasze domy będa miały możliwość podlegania lokalnym
władzom, kiedy to wszystko będzie miało miejsce, nie będziecie się różnić od
indultowej mszy. Powinniście wyskoczyć poza burtę statku. Będziecie musieli wyskoczyć.
My wam każemy wyskoczyć.
To nas prowadzi do następnego punktu : my nie
działamy na rzecz zniszczenia Bractwa św. Piusa X-go. Nie mówimy wam : opuście
wasze lokalne kaplice FSSPX. Nie mówimy wam tego teraz. Mówimy wam : statek
jest skazany. Cała górna hierarchia
Bractwa św. Piusa X-go, którą nazywamy Kapitułą Generalną, zatwierdziła
ten nowy kierunek w swoich oświadczeniach i potwierdziła swój zamiar umieszczenia
nas pod władzą Rzymu uzależniając to od
sześciu kulawych warunków.
W tej sytuacji cały statek jest w niebezpieczeństwie.
Chyba, że cud – wiecie : wielka kara, lub Papież umiera, albo Papież się nawraca,
albo wybucha trzecia wojna światowa , znacie wszystkie te inne możliwości – z
braku czego, Bractwo św. Piusa X-go zatonie.
Obecnie istnieje plotka, że będzie we wrześniu wielkie
zawiadomienie o wielkim święcie miłości i pojednania, coś w rodzaju hootenanny,
wiecie, z udziałem wszelkich Bractw i Instytutów indultowych i Motu Proprio,
wszyscy zebrani dookoła Benedykta XVI-go w samej bazylice św. Piotra, w celu wzbudzenia apetytu
u reprezentantów FSSPX, w perspektywie podpisania [zgody] w 2013
roku.
To jest głównie to, co zauważamy na horyzoncie, warunkowo,
bo – czemu nie wyobrazić sobie, że Benedykt XVI ma w rękawie inną kartę : użyć majestat
rzymskich budowli do, jak my to nazywamy, wielkiego pojednania, wiecie, wielka
klasa, wszędzie koronki, klamry,
jastrychy i złocone ornamenty, wszelkie
przybrania, zewnętrzne piękno tradycyji, wszelkie zewnętrzne oznaki. Wyobraźcie
sobie pociąg ze wszystkimi zewnętrznymi
oznakami Tradycji, który zbliża się ku ziemi
Euforycznego Pojednania, prosto w kierunku zniszczonego mostu znajdującej
się w dole linii torów - nie pierwszego,
drugiego, trzeciego roku, lecz pięć lat później...
Raz porozumienie podpisane, moi drodzy wierni, nic
nie będzie się działo. Wszystko będzie w jak
najlepszym porządku. Mówiąc inaczej, nie poproszą ich [szefów Bractwa] o
podpisanie Soboru Watykanu II. Nie poproszą ich o odprawianie nowej mszy. I
wszystko, jak z Campos, powie się nam: Patrzcie, nic się nie dzięje. Niczego od
nas nie chcą. Wierni byli swoim słowom. Tak właśnie nam mowił ksiądz Philippe
Laguérie [Bractwo Dobrego Pasterza]
przez pięć lat. Przez pięć lat pod nos nam podkładał fakt, że oni nie prosili o
kompromis, nic. I przez wiele lat będą uznawani przez Rzym , tak. A więc, odbędzie się to piękne ‘’hootennany
‘’ tradycyjne i ta wspaniała ceremonia podpisania i te pięć lat cudownej pracy,
wiecie, żeby rozszerzyć Tradycje w Kościele. I wtedy, tylko wtedy, moje ostrzeżenie
nabierze sensu.
I tak, naszym celem nie jest niszczenie ośrodków mszy Bractwa. [To wszystko jest po] to, aby
was ostrzec i przygotować miejsce, do którego
można się udać, albo przed podpisaniem, jezeli naprawdę chcecie mieć oczy
szeroko otwarte, jezeli naprawdę chcecie być z nami i pomóc nam. Lub miejsce na po wyskoczeniu za burtę, kiedy podpis zostanie
faktycznie złożony. Albo miejsce ratunkowe na po podpisaniu, kiedy już każdy z was sam zobaczy, co faktycznie się dzieje i kiedy zechcie się
schronić gdy potwór zacznie skubać ciało [Bractwa] pięć lat po podpisaniu ugody.
To dlatego my przygotowujemy się wcześniej, bo i tak jesteśmy wyrzuceni poza [Bractwo], moi drodzy
wierni.
A więc, ponieważ nas wyrzucono , co bedziemy robic ? Zostaniemy
tu i dalej, nic? Nie jesteśmy zakonnikami
. Jesteśmy świeckimi kapłanami. Naszym zawodem, naszym powołaniem jest opiekować się wami. To w taki
sposób uratujemy dusze.
A ponieważ
jesteśmy wyrzuceni, musimy zorganizować coś dla was, coś co jest
widoczne/namacalne i co zaczyna pokazywac wam kapłańską miłość dla waszych
dusz. Chcemy w dalszym ciągu poświęcać życie waszym duszom, nawet jeżeli będzie
to konkurs piękna garaży [miejsce pierwszych nabożeństw Bractwa w pierwszych
latach jego działalności] , wiecie, z jednego miejsca na drugie. Zaczniemy od
garaży.
- I co jeszcze prosze księdza ? A więc mamy
jednego szefa, który nie uważa się za szefa ważnej organizacji. Więc, w
zasadzie, według reguł FSSPX, jesteśmy grupą tak maleńką i tak nieznaczącą, że
nie jesteśmy w stanie zastosować reguły administracyjne naszej konstytucji. Kiedy
się powiększymy, może do 50-ciu ksieży, zbierzemy sie znowu. Zbierzemy się bez
wątpienia, jeżeli Ojciec nie widzi przeszkód, przyszłego roku, tak myślę.
Będziemy więc mieć nowe zebranie. Lecz jeżeli się powiekszymy, zastanowimy
się bardziej nad dalszym organizowaniem
się.
To będzie takie zabawne - jak pewne inne frakcje robiły dawniej – tak
zabawne, wiecie, być jak żaba, która chcąc udawać większą od wołu ?
Żaba w końcu pęka i wszyscy się śmieją. Nie mamy
ochoty zwiększać przyjemności kpiących z nas.
Ponieważ zorganizowaliśmy się, stworzyliśmy bazę,
która jest Notre-Dame z Góry Karmel w Bostonie w Kentucky. Mamy więc miejsce.
Mamy też pocztowy adres, na który możecie do nas pisać, za pomoca którego możecie
mieć z nami kontakt : 1730 Road N.
Stillwell, Boston, Kentucky, 40107. Mamy więc konkretne miejsce. Chcecie
nam przesłać list ? Macie jakąś grupę,
chcecie się z nami porozumieć ? Chcecie wziąść udział w
rekolekcjach dla mężczyzn, lub pań ? Dysponujemy 20 pokojami. Możemy
rozpocząć głoszenie rekolekcji. Więc
możecie złożyć nam wizytę.
To nie jest adres internetowy. To jest adres
fizyczny i geograficzny, pod którym znajdziecie kapłanów, którzy zaopiekują się
waszymi duszami za pomoca tego co będzie proponowane w Notre-Dame du Mont
Carmel, jakie by nie były działania, które
o. Joseph Pfeiffer postanowi wdrożyć. Macie fizyczny adres.
Założyliśmy też konto bankowe i inne formy
finansowej pomocy z faktu, że zaczęliśmy działać, będziemy w kościołach,
będziemy kierować szkołami. A wszysto co będzie w kasie,
wydamy. Małem pieniędzy aż nadmiar ; dałem je o. Joe’mu Pfeiffer’owi, mówiąc :
„Daje ojcu te pieniądze, bo wiem, że ojciec je wyda”. Często byłem świadkiem jak
ojcie Pfeiffer wydawał wiele pieniędzy : zbudował wiele kościołów w Indiach i
na Filipinach. A więc pieniądze nie leżą długo w kufrze.
Założyliśmy więc rachunki bankowe, bo to jest dla wiernych bardzo
ważne. Byliście zaniepokojeni - wielu z
was podczas tych ostatnich miesięcy. Sądzimy
więc, że dla was świadomość, że teraz prawdziwa, konkretna pomoc istnieje, jest pocieszeniem. Bo
prawdziwa pomoc, to nie mieć dwóch księży krzyczących na internecie, móc wejść
na blog i krzyczeć z innymi. To jest reakcja zrozumiała, lecz prowadzi do nikąd,
to nie jest to, co ustalił Nasz Pan.
Naszym obowiązkiem jako kapłanów jest pozostawać
wiernym temu, co ustanowił Nasz Pan:
Kosciół widoczny. Jesteśmy więc przedłużeniem, wyciągniętym ramieniem
katolickiego Kościoła, który jest widoczny, który musi być widoczny. Nie ma
Kościoła na Internecie. Nsz Pan nigdy nie powiedział :
„Ty jesteś Opoka i na tym portalu założe mój
wirtualny Kościół”. Nie to ustalił Nasz
Pan. To nie tego domagają się ludzie. Kiedy przedstawiamy ludziom sytuacje, oni
zwracają się do mnie mówiąc : Ojcze, pomóż nam ! Kiedy ojciec wróci ?
To samo mówili ojcu De Smet’owi, „czarnej sukni” [ndrl : przezwisko nadane
misjonarzom przez amerykańskich Indian ] : „Wracaj, przyjedź do nas, bądź z
nami.”
Wysyłanie e-maili,
lub biuletynu z informacjami nie jest dla nas wystarczające, chociaż,
między innymi, będziemy mieć i
takie biuletyny. Lecz to nie wystarczy. Wierni potrzebują nas z krwi i kości. A
więc, w zasadzie to, co nas dotyczy, już
wszystko to, się dzieje.
Hm, co mogę powiedzieć o innych ? Liczni innim, dobrzy kapłani, którzy zgadzają
się z nami, a którzy nie wskoczyli jeszcze do pociągu? Oni sadzą, że ci trzej
kowboje działają szybko. A co z nimi? Dołączą kiedy będą na to gotowi. Nie
chcemy ich do czegokolwiek zmuszać. Ich nie wyrzucono. Większość z nich
mówiących w ciągu tych ostatnich miesięcy prawdę, jest w trakcie unieszkodliwiania. Wysyłani są do obserwowania małp w Zambi.
Przenoszeni są w miejsca, których miejscowego języka nie znają. Grozi się im.
Niektórzy dostają kanoniczne monity. Dają się zastraszyć. Milkną. Hm, może
któregoś dnia, gdy będą gotowi, kiedy zdadzą sobie sprawę, że rewolucja chce
naprawdę uciszyć ich, zepchnąć na boczny
tor na resztę ich dni, kiedy zorientują się, że może tracą czas chcąc pozostać niewidzialni, kiedy zobaczą, że stracili
możliwość publicznych wystąpień, które powinni wykorzystywać dla zbawienia
dusz, w każdym momencie kiedy otworzą się im oczy, będą już mieli gdzie się
udać.
My jednak nie wywieramy na nich żadnej presji.
Lecz jest miejsce dla nich przygotowane w Notre-Dame du Mont Carmel w Bostonie
wKentucky. Mam tam pokój i mogę odprawiać mszę ; posiłki są podawane i wszystko
jest załatwione. Hm, oni też mają tam
pokój, który na nich czeka jeżeli wazne jest dla nich kontynuowanie publicznych wystąpień.
Jestem mocno zdziwiony, ze po trzech
miesiącach moge jeszcze publicznie
mówić. Tego ranka spowiadałem przez godzinę. Moja praca kapłańska nie
zatrzymała się. Przeciwnie, więcej ludzi słucha. Ponadto, fakt, że robimy to, co
robimy bardzo pomaga innym ośrodkom oporu widocznym w innych krajach.
Ojciec Tomasz z Akwinu w Brazylii ucieszył się z
wiadomości, że zorganizowaliśmy grupę kapłanów. Powoli na horyzoncie, w zdłuż i
w szerz świata, pojawiają się kawałki puzzli
, co nas prowadzi do następnego punktu.
Co powiedzieć o trzech biskupach, którzy
protestowali [list 3 biskupów do bp. Fellay’a] w kwietniu? Co się z nimi dzieje? Bo, wiecie,
my przeskoczyliśmy etapy, ponieważ
widzieliśmy opór jaki wyrazili trzej
biskupi. Dla zbawienia dusz muszą kiedyś
przekazać pałeczkę. Nie myślę, że na sądzie Naszego Pana Jezusa Chrystusa , będą
mieli miejsce po dobrej stronie, jeżeli nie przekażą pałeczki przed śmiercią.
Lecz to nie mnie określać ten moment.
Osobiście uważam, że podczas
zamieszania trzeba nam przez pewien czas
pocierpieć w cieniu [na osobności]. My, księża, musimy przez jakiś czas być opuszczonymi,
nie tylko ze względu na wielkość daru, lecz dlatego, że Bóg nie przyznaje tak
wielkich łask, bez dania czegoś z naszej
strony. Ponadto wszystko jest ustawiane
przez Boską Opatrzność, według stopnia liberalizmu jaki Bóg Ojciec widzi w
naszym tradycyjnym świecie. To według ilości liberlizmu i
wierności jakie istnieją w świecie Tradycji, Bóg pozwoli, wsześniej czy
później, tym trzem biskupom wskoczyć do
wagonu ruchu oporu. Więc to nie mnie decydować o dokładnym momencie, w którym
biskupia pomoc dołączy do nas.
W każdym razie, nie jest godne biskupa zbyt wcześnie wskakiwać do łodzi.
Nie sądzę jednak, że będą długo czekać, bo objektywnie
patrząc, im dłużej czekają, tym bardziej uniemozliwiają zorganizowanie
się dobrym kapłanom i wiernym. Im bardziej dobrzy ludzie są krepowani, tym więcej czasu ma Wróg, by ich pożreć, zniszczyć, podzielić. Będzie
też dobra okazja w momencie podpisywania
zgody, ponieważ zaistnieje opór przeciw temu podpisowi. Gdy układ zostanie podpisany, bądą
musieli [biskupi] jawnie zareagować. Wróg i to bierze pod uwagę.
Lecz fakt, że jesteśmy obecnie organizacją jawną
może opóźniać podpisanie zgody, bo jeżeli bp Fellay ją podpisze, jego
zmartwieniem stanie się ewentualne przejście wielu wiernych do naszego ruchu
oporu, tego publicznego ruchu oporu w stosunku
do jego polityki. Także liczni kapłani
zgłoszą się do o. Joe Pfeiffer’a i poproszą o przyjęcie ich.
A potem, jeżeli podpisze [bp. Fellay], co stanie
się z trójką biskupów ? Teraz są w
pewnym sensie kontrolowalni, lecz nie zupełnie pod kontrolą. Bp Williamson
wypowiada się jeszcze na Internecie. Oni [dyrekcja Bractwa] chcą go wyrzucić.
Pokazują mu drzwi, lecz bez nakazu wyjścia. A dwaj pozostali biskupi ?
A więc nasz opór jest naprawdę pożyteczny, bo my
nie chcemy, żeby bp Fellay złożył podpis. A jeżeli nawet podpisze to, to pomoże nam powiększyć się. Lecz nie to jest naszym celem.
Powtarzam raz jeszcze. Nie jesteśmy tutaj by rozwalać Bractwo św. Piusa X. Naszym
głównym celem jest, aby dwa tysiące miejsc mszy jakie mamy na świecie nie stały
się z dnia na dzień punktami mszy
indultowej .
Ale to prawda, że dopraszamy się by biskupi
przyszli nam z pomocą. To prawda, że prawdziwie o tę pomoc prosimy. A jeżeli wy
możecie nam pomoc wytłumaczyć im, że
jesteśmy ludzmi, którzy potrzebują sakramentów i pełnego ojcostwa zawartego w
roli charakteryzującej biskupa, jeżeli możecie pomóc im to zrozumieć, to byłoby
dobrze. Pozwolić im to zrozumieć, to naprawdę byłaby pomoc, bo wiecie, stary biskup
jest jak stare drzewo u Tołkina. Chodzi o „Ent”. On nie mówi nic, co od dawna
nie byłoby już tego warte . A jeszcze
dłużej trwa, zanim powie, że nie chce czegoś zrobić , chyba że nie upłynie
wiele czasu przed powzięciem zamiaru zrobienia tego. To leży w jego
naturze. Więc może małe Hobbits mogą go
wesprzeć, by mu pomóc zwrócić ciężki pancernik w stronę linii wroga. A to sie
właśnie dzieje poza nami. I w największym
wymiarze, co zrobi Bog ? Jaki jest Jego zamiar ? To jest bardzo tajemnicze.
My jesteśmy resztką resztki i resztki
resztką. Lecz ponieważ dopiero co
zaczęliśmy, nie jesteśmy w stanie określić maleńkości je wymiarów.
Więc w sprawie dalszego cigu wydarzeń, całkowicie
oddajemy się Bogu. Nie możemy spoglądać bardzo daleko.
A teraz zakończę wraz z nasz Najświętszą Matką, Naszą Matką Błogosławioną, Niewiastą z Apokalipsy, rozdział 12. Przypominamy sobie
tę Niewiastę z dwunastoma gwiazdami wokół głowy i księżycem pod stopami. Ona
jest znakiem na niebie. Ale cóż takiego Onq
robi? Święty Jan mówi nam, że Ona walczy z potężnym smokiem. On ma dziesięć głów, inaczej niż wąż
z Księgi Rodzaju. Smok ma dziesięć głów. Ona ma tylko jedną parę stóp. Nie może
podeptać dziesięciu głów na raz, tak mi się wydaje.
Święty Jan mówi, że Niewiasta idzie na pustynię ;
to znaczy, że na pewno rozdeptuje głowe diabła, oczywiście, ale w inny
sposób.To oznacza, że niszczy rozumowanie, fałszywe racje jakie są nam
proponowane, bez względu na to jakie jest ich pochodzenie. Depcze fałszywe rozumowania , Ona nie ma nic
wspólnego z takimi rozumowaniami. I idzie na pustynie, to znaczy, że nie pozostaje na
terenie wroga. Teraz wróg jest wściekły.
A to jest
bardzo interesujące : Ona oddala się na pustynię w poszukiwaniu żywności dla
swojego dziecka. Czy znacie wiele rzeczy rosnących na pustyni ? Widzieliście już dynie rosnącą w
Arabii Saudyjskiej ? Nie. Nic nie rośnie
w tamtym miejscu. Więc czemu mielibyśmy znaleźć pożywienie tam gdzie nie pada
deszcz ? Ano dlatego, że kiedy opuszczacie świat, znajdujecie Boga.
Co się dzieje po jakimś czasie od momentu, w którym
opuszczacie wielkie kościoły, instytucje i całą resztę ? Być może, że
zaraziliśmy się liberalizmem.
Chcę powiedzieć, ze istnieją inne miejsca świata
gdzie liberalizm i światowość są
znacznie większe niż w Stanach Zjednoczonych. Lecz i w Stanach Zjednoczonych istnieje pełzający liberalizm. Wszędzie do
naszych ośrodków przedziera się liberalizm. I to dlatego Niewiasta z Apokalipsy
zabiera regularnie swoje dziecko na pustynię gdzie nic nie istnieje, gdzie
wszystko musi się zaczać od początku.
Pustynia oznacza kaplicę –garaż, konieczność
odbudowy wszystkiego. A nasi starzy wierni z naszych kaplic powiedzą : „tak,
pamiętacie, 40 lat temu było dokladnie tak samo, wiecie? A potem, oni
[liberaliści] tak samo nazywali nas
nieposłusznymi. Ten sam scenariusz powtarza się.”
Potem diabeł nie może zwyciężyć Pani na jej polu walki, wysyła wielką falę,
wysyła wielką rzekę, wielkie wody. Wielki przypływ, o którym mówi święty Jan w
Apokalipsie, sądze że to nowoczesny świat, to wielki strumień liberalizmu,
wszystko co nas otacza, za pomoca którego zmiata ludzi, dzięki samej sile tego
przypływu. Ale ponieważ na pustyni nie
ma wody, pustynia wchłania przypływ, który nie może utopić Niewiasty z
Apokalipsy, bo pustynia jest niezmiernie sucha. Musimy zostać poza światem i duchem
swiata : ‘’moje’’ małe dzieci nie lubią tego świata i rzeczy w tym świecie. Nie
dajcie się ogłupić majestatem rzeczy i ich intytucji. Jak mówił Jeremiasz do
Hebrajczyków : „Liczycie na majestat świątyni. Mówicie : Świątynia Pańska, Świątynia Pańska,
Świątynia Pańska.” Nie pokładajcie waszej ufności w ludzkich intytucjach. W
boskiej instytucji Kościoła - tak, ale
nie w instytucjach ludzkich. To dlatego kiedy Salomon zbudował świątynie, Bóg
mu powiedział : „Widzisz tę świątynię, te wszystkie rzeczy ? Ja zburze
świątynie, Ja zburzę zewnętrzne mury sanktuarium, Ja zniszcze miasto, Ja
zrównam z ziemią twój królewski pałac, wszystko pójdzie z dymem, jeżeli nie
bedziesz mi wierny.”
Nie jesteśmy
zwolennikami wojen, instytucji, bezpieczeństwa naszych organizmów bankowych,
naszego systemu prawnego, wielkich szkół, które zbudowaliśmy, wspaniałego
filmu, który robimy o Abp Levebvre’rze, naszych publikacji i tra la la la . Nie
jesteśmy zalezni od tego. Jeżeli to nam jest potrzebne, to powinniśmy powrócić
do Novus Ordo, gdzie instytucje są o wiele wiekszę i znacznie bardziej imponujące.
My jesteśmy uczniami Naszego Pana Jezusa Chrystusa
i jego przesłania. Jeżeli okaże się, że orędzie Naszego Pana Jezusa Chrystusa
jest zagrożone przez szefów oficjalnego FSSPX, powinniśmy z nowu pójść na pustynię. A oni mogą zawsze probówać wysyłać nam
swoje wody, siły ich instytucyji, które eksperymentowali
przez 40 lat. Zawsze mogą próbować. Jesteśmy teraz na pustyni i organizujemy się i robimy szalupy
ratunkowe, szalupy ratunkowe, szalupy ratunkowe, szalupy ratunkowe, bo
katolicki Kościół pod wieloma względami jest szalupą ratunkową. To jest arka
Noego.
A kiedy po
jakimś czasie przyjdzie dzień, bo to jest historia Kościoła, że nastąpi zdrada,
szalupa ratunkowa wyjdzie z małej butelki pływającej po oceanie i stanie się
historią Kościoła.
Jak drzewo ludzkości więdnie, nie wiemy. Nasza
Pani mówi o wielkim odroczeniu, o wielkim triumfie. Jak wielki był ten triumf
na początku księgi Machabeuszy, a było to dzieło tylko jednej rodziny...Jest
więc wytchnienie w przyszłości, a to będzie olbrzymi triumf. To nie może być
triumf, jeżeli nie stanie się wbrew wszelkim oczekiwaniom, inaczej to nie jest
triumf, lecz zwykłe zwycięstwo, zwycięstwo nudne i byle jakie. Nasza Pani
obiecała spektakularne zwycięstwo, bo Nasz
Pan chce Ją uhonorować. Chce Jej pokazać coś, co naprawdę przynosi Jej chwałę. On do tego
dąży.
I dlatego my tworzymy opór . Nasz opór opiera się
na sile Niewiasty z Apokalipsy, tej która rozgniata głowę po wszystkie czasy ;
jak Jahel, wzięła gwóźdź z namiotu i
przygwoździła Sisara do ziemi, jak ta, która zabiła Abimeleka, rzuciła mu koło
młynskie na głowę, jak Judyta, obcieła mu głowę.
Jak tylko rozpoznajemy błędne rozumowanie, bez
względu na jego pochodzenie – pochodzenie nie wzbudza w nas szacunku -
rozgniatamy je. Jak tylko widzimy głowę
diabła , to znaczy jego rozumowanie, jego sposób myślenia, jego sposób
mieszania pojęć, jak oni [dyrekcja
FSSPX] zrobili to w Deklaracji używając określenia „stałe/ciągłe Magisterium Kościoła”, nie wiemy do jakiego
Magisterium to się odnosi – rozgniatamy ją [głowę diabła]. Mgr Lefebvre, przeciwnie, robił zawsze jasną
różnicę między tymi dwoma przeciwnymi Magisterium. Jak tylko widzimy to
zamglenie, tę diabelską myśl zagłuszającą jasność pojęcia, my je
rozgniatamy !
I nieważne,
że to wychodzi z ust bp Fellay’a. Nieszkodzi,
jeżeli to sam bp Fellay broni Watykanu II pięć razy w ciągu trzech miesięcy. To
nie ma dla nas znaczenia.
Ksiądz Hewko napisał do niego i bp Fellay
odpisał : Cóż, nie spieszę się, jestem rozsądny i mądry. Więc w zasadzie
mówi : nie wycofuję tych oświadczeń. Pawdopodobnie zrobię więcej niż to, później,
lecz po tej samej linii.
Tak więc te deklaracje wychodzą od naszego kochanego
Superiora, ale my je miażdżymy, bo podążamy za Naszą Świętą Matką, która nie ma
nic wspólnego z błędnymi rozumowaniami. I jeżeli to oznacza, że mamy
za Nią iść raz jeszcze na pustynię, tak samo jak nasi przodkowie i nasi ojcowie
poszli – przypominamy to sobie, niektórzy z nas pamiętają jak to było – jeżeli
te dni są nam sądzone, musimy im sprostać przez miłość do
Naszej Świętej Matki.
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.