Chociaż nie wszystkim się to podoba, Kościół
Katolicki nie jest kościołem
modernistycznym.….
napisał Usquequo
Wyjaśnienie absolutnie konieczne dzisiaj, ponieważ w
Bractwie brak jasności pojęć. Dziękujmy Usquequo i stronie Antimodernisme !
Biskup Fellay w swoim kazaniu dla Ruchu Rodzin Katolickich dnia 2 września
tego roku, 2012, podjął porównanie sytuacji podane przez abp Lefebvre i nadał
mu sens zgodny z jego własną perspektywą przyłączenia [Bractwa do Rzymu].
Abp Lefebvre zrobił analogię między
sytuacją Kościoła i Męka Naszego Pana. Przeżywamy Mękę Kościoła : jako
apostołowie, nie powinniśmy go porzucić.
Pod człowieczeństwem Naszego Pana kryje sie jego boskość. A biskup, nie
stawiając wniosków, zastanawiał się, do
jakiego stopnia Piekielne Bramy moga Kościoł Święty dosiegnąć .
Analogia ta ma swoje granice, które bp Fellay przekroczył : papież jako papież jest
Kościołem, ale jako modernista, jest jego największym wrogiem. Nie można
porównywać nieskazitelnej Ofiary z
papieżami modernistami. Oni są rownocześnie ofiarą i katem.
Abp Lefebvre stawiał sobie wiele
pytań na temat tych, którzy zajmują stanowiska w Rzymie, o czym mówi nam
początek konferencji dla seminarzystów z 1978 r.:
"Myśle jednak, że podczas następnego
spotkania, lub nawet przed następnym spotkaniem, jeśli rzeczywiście zażądają ode
mnie tej konferencji, to ja będę zadawać pytania. To ja ich przepytam mówiąc im: - Jakim Kościołem jesteście? Z jakim
Kościołem mamy do czynienia - Chciałbym to wiedzieć - czy mam do czynienia z Kościołem
katolickim, czy mam do czynienia z innym kościołem, Anty-Kościołem, fałszywym Kościołem ?
... Jestem przekonany, że mamy do czynienia z fałszywym Kościołem, a nie
z Kościołem katolickim. Dlaczego ?
Ponieważ oni już nie nauczają katolickiej wiary. Nie tylko nie nauczają
katolickiej wiary i już nie bronią
katolickiej wiary, ale nauczają coś innego, wciągają Kościół w coś
innego niż Kościół katolicki. To już nie jest Kościół katolicki. Oni zajmują
miejsca swoich poprzedników, ci wszyscy kardynałowie będący w kongregacjach i
ci wszyscy sekretarze w tych kongregacjach albo w sekretariatach Stanu ; siedzą
tam gdzie byli ich poprzednicy ale nie są kontynuacją poprzedników ».
Wydaje się, że bp Fellay już sobie nie stawia pytań.
On już ma odpowiedzi, bo kiedy pozory stają się rzeczywistością, wszystko jest
proste (… wydawałoby się); oto co mówi :
« Wiara Kościoła zmusza nas do
wyznawania tego co powtarzamy w Credo : « Wierzę w Kościół, jeden,
święty » Mówimy to i nie mówimy o Kościele
wirtualnym. Mówimy o Kościele, który jest tu, rzeczywisty, przed nami, z
hierarchią, z papieżem. To nie jest owoc naszej wyobraźni : Kościół jest tu,
jest rzeczywisty, rzymski Kościół katolicki. Mówimy i musimy wyznawać ten
Kościół jako święty, jako jeden, bo tego wymaga od nas wiara. Kościół jest
jeden, w wierze, w sakramentach, hierarchii ; święty przez swoją doktrynę
prawdy i życia »
Biskupowi Fellay brakuje hierarchicznego uznania. Kosekrujący go nie posiadał uprawnień
do nadania mu oficjalnej jurysdykcji innej niż zastępcza [suppléance] : on
cierpi. Nie mając takiej intencji, sprzedaje
swoją duszę (piekło wybrukowane jest dobrymi intencjami) dla pozoru.
Jak więc docenić jego kazanie ?
1. Porównuje on Naszego Pana do soborowego Rzymu. Lecz to
jest ta modernistyczna plwocina obejmująca Kościół nadając mu ohydny wygląd
i powodując, że wydaje się podły. Tradycja, broniąc Papiestwa (Papiestwa - mówię), czyni gest św. Weroniki, ten
heroiczny, wzorowy gest, ale bez jurysdykcji.
2. Dalej w swoim kazaniu, wrzuca do tej samej torby (tej niewierzących w boskość Naszego Pana i Kościoła) kolejno:
uczniów z Emaus, modernistów i nas – biedaków ! Ci drodzy pielgrzymi, których Nasz
Pan umiłował i którzy rozmyślali jeszcze
nad wprowadzającymi ich w zdziwienie wydarzeniami, ponieważ nie dosyć wierzyli
w jego boskość, i którzy z niewymowną radością
kosztowali słowa zmartwychwstałego Pana i Świętej Eucharystii, zostali tu porównani
do perfidnych łotrów i nieokrzesanych
modernistów, takich Müller’ow i innych !
3. Gardzi męką jaką cierpią katolicy. Iluż to księży zmarło z bólu! A my, wierni, czy my dyskutując w pracy z naszymi kolegami drwiącymi
z papieża i Kościoła nie cierpimy w obronie
papiestwa czyniąc niezbędne rozróżnienia ? Czy nie jest to ocieranie oblicza
Kościoła?
Usquequo
Uwaga strony antimodernisme.info :
Kościół jest niszczony przez modernizm jak przez wewnętrzną chorobę …jak
oddzielić modernizm od Kościoła ?
Weźcie zgniłe jabłko. Jabłko to Kościół. Zgnilizna do Soborowość.
Zgnilizna jest i nie jest jabłkiem.
Ona nim jest na tyle, na ile nie jest niczym innym niz zgniłym jabłkiem. Jabłko
jest podmiotem nierozdzielnym z jego zgnilizną.
Ona nie jest jabłkiem, bo zgnilizna jest czymś niczym niż jabłko, bo nie
można jej zjeść. Jabłko ciągle tu jest dopóki zgnilizna nie zakończy swojego
działania, ale zgnilizna może zajść daleko nie niszcząc kompletnie jabłka.
Abp Lefebvre pod koniec swoich dni mówił o tym błędzie, który miesza zdrowe i zgniłe jabłko.