Żegnaj, Wimbledonie - Komentarz Eleison Numer CCLXXXIII (283) -15
grudnia 2012
Bp Williamson
Tekst tłumaczony z pomocą wiernego z Polski.
Z Niepokalaną z przyjemnością gości nowego wiernego z Polski, który odtąd będzie nam pomagał przy tłumaczeniach tekstów.
Żegnaj, Wimbledonie
Wyprowadziłem się więc z Wimbledonu, co
przynajmniej ma tę dodatnią stronę, że odpowiada mojemu rzekomemu „wyrzuceniu”
z Bractwa Św. Piusa X. Lecz ten wyjazd nie jest pozbawiony smutku, bo spędziłem
tu prawie cztery lata, zaraz po moim prawdziwym wyrzuceniu z Argentyny, a te
lata, mimo wszystko były szczęśliwe. Być może główną przyczyną tego szczęścia było towarzystwo księży przebywających w
głównej siedzibe Bractwa w Anglii, Domu Św. Jerzego. Byli bardzo dobrymi
towarzyszami. Niech Bóg błogosławi każdemu z nich.
Muszę jednakże powiedzieć jedną rzecz. Ludzie
pytają, dlaczego opuściłem Bractwo. Nie opuściłem Bractwa. To Bractwo opuściło
mnie, porzucając zasady, dla których do niego wstąpiłem. Raz jeszcze, porównanie
z Vaticanum II jest dokładne. Tak jak wielu katolickich księży, zakonników i
świeckich zostało opuszczonych przez
ludzi Kościoła, którzy w latach 60-tych dwudziestego wieku wybrali Sobór, tak samo
dzisiaj spora liczba wiernych księży i świeckich opuszczana jest w drugiej dekadzie
dwudziestego pierwszego wieku przez przywódców Bractwa, gdyż ci wybrali
podążanie w kierunku pokoju ze swymi „nowymi przyjaciółmi w Rzymie” – wypowiedź przypisana Pierwszemu Asystentowi
Bractwa. Dla mających oczy by widzieć, ta ślepota jest zdumiewająca. Dla tych, którzy
ich nie mają, to najnaturalniejsza rzecz w świecie. Niech Bóg się nad nimi
zmiłuje. Wydaje mi się, że ci przywódcy nigdy nie rozumieli prawdziwej walki Abpa Lefebvre. Są dziećmi swoich czasów.
Jedynym ważnym powodem „wyrzucenia” mnie, jaki
mi podano, było nieposłuszeństwo. Lecz
jedynym istotnym nieposłuszeństwem z mojej strony, była powtarzająca się odmowa
zamknięcia tych „Komentarzy Eleison”. Aczkolwiek, gdy przy dwóch okazjach
poprosiłem Przełożonego Generalnego, by sprecyzował, które dokładnie numery
Komentarzy stanowiły problem, ani raz nie
odpowiedział, bez wątpienia dlatego, iż musiałby przyznać, że
rzeczywistym problemem była kwestia treści, a mianowicie mój zdecydowany sprzeciw
wobec jego samobójczej polityki przyłączenia do Neo-Rzymu. Zamiast tego udawał
i wciąż udaje, że jest to czysto dyscyplinarna kwestia, odciągając w ten sposób
uwagę od rzeczywistego problemu. A nie jestem pierwszym kapłanem i nie będę
ostatnim, którego w ten sposób traktuje. Niech Bóg da mu światło. Ryzykuje
wygonieniem wielu swych prawdziwych przyjaciół, by przypodobać się swym
prawdziwym wrogom, dokładnie jak Papież Paweł VI uczynił z abp Lefebvrem.
Porównania nigdy się nie kończą. Neo-Kościół i
Neo-Bractwo są tą samą chorobą naszych czasów.
Co więc co teraz? Pożyczam mieszkanie
przyjaciela w okolicach Londynu, w najlepszym przypadku na kilka tygodni, w
najgorszym, na kilka miesięcy, aż znajdę odpowiednią posiadłość do wynajęcia na
6 lub 12 miesięcy, ponieważ ciągle nie wierzę w konieczność organizowania
czegoś na stałe.
Niestety kontaktowanie się ze mną nie bedzie łatwe,
ponieważ sąsiedzi mojego przyjaciela wymagają dyskrecji w sprawie używania jego
mieszkania. Nie mniej, przesyłki pocztowe
dosięgnią mnie pod adresem :
P.O. Box 423, Deal CT14 4BF, Anglia (ale
proszę, nie przysyłajcie mi Bożonarodzeniowych
kartek. Nie wysyłam żadnych). Od 13 grudnia do 3 stycznia planuję udać się z
wizytą apostolską do Kanady i USA, Deo volente, a zaraz potem z wizytą do
Francji na Święto Trzech Króli.
Zmieni się także sposób, w jaki moje mówione i pisane słowa będą
publikowane. Format i sposób dostarczania Komentarzy Eleison może też ulec
zmianie, ale mam nadzieję, że nie zmieni się ich pojawianie się w każdą sobotę
grudnia i w Nowym Roku. Dziękuję Wam za wszystkie datki na Inicjatywę Świętego
Marcelego. Jeśli to Was dotyczy, mogę Was zapewnić, że nie zaginęły. Szczęśliwego Bożego Narodzenia.
Kyrie eleison.