sobota, 26 stycznia 2013

Cytaty z abp M. Lefebvre’a, część 2, wyjątki z konferencji z 13 grudnia 1984 w kościele Św. Mikołaja, Paryż



Cytaty z abp M. Lefebvre’a - część 2


Wyjątki z konferencji z 13 grudnia 1984 w kościele Św. Mikołaja, Paryż

(...) I to jest kolejne wielkie doświadczenie, z powodu którego wszyscy cierpimy, to jest doświadczenie  Kościoła, bo w końcu trzeba przyznać,  że zewnętrzna  sytuacja i w pewien sposób  sytuacja prawna (prawna przynajmniej w dosłownym sensie prawa), hm, ona nie jest normalna,  to prawda. Nie mamy więc  normalnych stosunków z biskupami, kapłanami, którzy są wokół nas i również prowadzą  apostolskie działania – jakie to jest  apostolstwo? - ależ to są księża, którzy nadal są w parafiach; stosunki z nimi nie są oczywiście relacjami jakie normalnie powinniśmy mieć w Świętym Kościele.  A więc nie ma normalnych stosunków z biskupem, nie ma normalnych stosunków z kapłanami wokoł nas,  nie ma normalnych relacji z siostrami zakonnymi i z większością  wiernych oraz z samym Rzymem. To jest straszne doświadczenie, okropne, bo jest nienormalne. Lecz anomalia nie od nas pochodzi;  ona pochodzi od nich, od tych wszystkich, którzy nie podążali za  tradycją Kościoła, którzy ostatecznie sami  ustawili się poza prawem, poza Wiarą, tak, nawet poza Wiarą. Ale tak czy inaczej, jesteśmy przekonani, że  to oni nie mają racji, to oni zmienili kurs,  zerwali z tradycją Kościoła, wpadli w nowinki, jesteśmy tego pewni ; dlatego nie dołączamy do nich, nie możemy z nimi współpracować, nie możemy pracować z ludźmi, którzy odchodzą od ducha Kościoła,  tradycji Kościoła. (.. .)

Kto nie ma Jezusa Chrystusa, mówi św. Jan, nie ma Ojca. Nie ma się Ojca, jeśli nie ma się naszego Pana Jezusa Chrystusa. Tę wojnę założyli  Żydzi, a  nadal trwa w masonerii, szatan  kieruje nią na wszelkie sposoby.
Tak więc dochodzimy do zdrady, zdrady katolików na skutek liberalizmu. Liberałowie to ci, którzy idą na kompromis z tymi ludźmi, z tymi, którzy głoszą  prawa człowieka do wolności i niezależności od Boga. Rzeczywiście, wolność religijna nie jest niczym innym niż jednym z artykułów Konstytucji Praw Człowieka, głoszeniem  Praw Człowieka, a nawet ekumenizm jest konsekwencją wolności religijnej, "równości", tej równości, która  rujnuje całą   naturę przez Boga tworzoną.

My nie rodzimy się równi. Bez wątpienia jesteśmy równi pod względem naszej natury, ale Bóg chciał abyśmy byli   nierówni pod względem naszych talentów, naszych darów jakie otrzymaliśmy od Niego dla organizowania naszego społeczeństwa tak, aby panował w nim chrześcijański porządek, chrześcijańska  hierarchia. Nierówność ta jest zasadniczo w naturze chcianej  przez Boga, tym samym prywatna własność, ktora oczywiście powoduje  nierówność,  jest wolą Boga, wszystkie te rzeczy są chciane przez Boga.

Ale liberalizm zawarł pakt z szatańskimi ideami świata  w buncie przeciwko Bogu i przeciwko wszystkim  prawom, które Bóg stworzył, naturalnym i nadprzyrodzonym. Liberalizm chce połączyć się z  tymi ludźmi i dlatego zgadza się na te zasady. A więc my, którzy właśnie chcemy uratować i  przywrócić  tę zależność od Boga i naszego Pana Jezusa Chrystusa w nas, wokół nas, za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny, z panowaniem Najświętszej Maryi Panny,  buntujemy się przeciwko tym, którzy nie chcą zależności od Boga, uzależnienia od Pana  Jezusa Chrystusa oraz przeciwko tym, którzy rujnują poddanie się naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi.
A to jest właśnie to, co teraz robią ludzie  Kościoła, widzimy to na własne oczy, to jest oczywiste, wszędzie. Od Soboru liberalizm wszedł do najważnieszych miejsc w Kościele, od   papieża do rzymskich kardynałów, do Kurii.
Liberalizm znajduje się w Kościele, a więc jest to kompromis duchownych z ludźmi szatana,  nie otwarty pakt, już nie walka z szatanem, ani z tymi, którzy głoszą niezależność od Boga, to się skończyło ; ten pakt  został otwarcie i publicznie podpisany z okazji Soboru [podpisany] z masonami,  protestantami,  komunistami. Jesteśmy świadkami małżeństwa, małżeńskiego i odrażającego cudzołóstwa między ludźmi Kościoła i rewolucją  ideii,  które postępują  przeciwko Bogu i naszemu Panu Jezusowi Chrystusowi, przeciwko Jego rządom. To jest ohydne.

I to się potwierdzilo  bardzo niedawno w wywiadzie kardynała Ratzingera, w opublikowanym na 14 stronach wywiadzie. Wkrótce, w styczniu, ukaże się książka na temat tego wielodniowego wywiadu. Osoba, która przeprowadziła wywiad zamierza wydać książkę. Myślę, że powtórzone tu zdanie zgłoszone przez tę osobę (jest to konferencja z kardynałem Ratzingerem) na pewno będzie podane. To [zdanie] ma ogromne znaczenie. Chociaż są dobre rzeczy w tym wywiadzie, są  też w wypowiedziach kardynała Ratzingera rzeczy radykalnie  złe, które wskazują  na powagę obecnej sytuacji, zwłaszcza gdy wiemy, że  w końcu kardynał stoi na czele Kongregacji o nazwie "Doktryny i Wiary’’ (niestety nie jest to już Święte Oficjum).

Oto zdanie na stronie 72 włoskiego magazynu:
“A więc nieco zaniepokojony mówię do Kardynała – opowiada prowadzący wywiad – czy rzeczywiście sytuacja w Kościele się zmieniła ?
"Tak" (odpowiedź jest pełna powagi) tak, "w latach 60-tych chodziło o przyjęcie  najlepszych  wartości wyrażonych podczas dwóch wieków liberalnej kultury. (Oto jaki był  problem lat 60-tych.) I rzeczywiście, istnieją wartości, które, mimo że narodziły się poza Kościołem (przerażające są takie bzdury:  które narodziły się poza Kościołem!) mogą znaleźć swoje miejsce, (obecnie), pod warunkiem, że są "depurati et correcti" (co to ma znaczyć? W każdym razie same wartości mogą  znaleźć swoje miejsce) ‘’nella sua visione del mondo - w wizji Kościoła na temat  świata "(to jest straszne, przerażające)  "E questo  si è fatto – i to już się stało’’. Stało się, to już wg. niego zrobione,  sprawa załatwiona, koniec. Kościół podczas lat   60-tych, a więc praktycznie podczas trwania Soboru, wzbogacił się o wartości, które przyszły z  zewnątrz Kościoła, z liberalnej kultury - "due secoli’’ - dwa wieki liberalnej kultury. Jest oczywiste, że to są prawa człowieka, to  jest wolność religijna, to jest ekumenizm.To jest szatańskie.
A węc Kardynał powiedział: "questo si è fatto" – to jest zrobione, to sprawa załatwiona, osiągnięta. "Ale,"  dodaje, teraz klimat jest nieco inny,  ‘’empire è molto peggiorato rispetto a quello che  giustificava un ottimismo forse ingenuo” - ale teraz klimat jest gorszy, "peggiorato" -pogorszył się w porównaniu z czasami, w których  możliwy był  (prawdziwy), dość naiwny optymizm.  A więc teraz "Bisogna quindi cercare nuovi equilibri" - Teraz musimy dążyć do nowej równowagi."

On nie powiedział, że trzeba usunąć te zasady, te wartości, które pochodzą z liberalnej kultury, ale należy próbować  znaleźć nową równowagę. Ta nowa równowaga to jest Opus Dei. Równowaga  Opus Dei jest poza tradycjonalizmem, na  zewnątrz pobożności, na  zewnątrz religijnej dyscypliny,  i z liberalnymi ideami. Zachowujemy  liberalne idee. Mowy nie ma o usunięciu liberalnych ideii. Mowy nie ma o walce z prawami człowieka,  o walce przeciwko ekumenizmowi i przeciwko wolności religijnej, która  jest oczywiście podstawowym prawem człowieka, oczywiście, narażając go na zewnętrzny temperament.[od tł: ostatnie pół zdania, tłumaczenie niepewne]

Więc myślę, że powinniśmy oceniać  wszystkie  obecne działania  Rzymu w tej  perspektywie, w kontekście kardynała Ratzingera, jako że jest jego rzecznikiem: zachować liberalne idee,  nie ma mowy o  zmianie podstawowych  nowych zasad, jakie nabyliśmy w latach 60-tych, a które są  obecnie dla Kościoła faktem dokonanym. Idee liberalne, pewne liberalne idee, mogą być częścią wizji  Kościoła na temat świata, ale jednak musimy uzyskać pewną równowagę. A więc, aby osignąć tę równowagę trzeba trochę uderzyć w teologię wyzwolenia, przy okazji   katechizmu  uderzyć nieco we francuskich  biskupów, należy dać  tym, którzy naprawdę tęsknią za starą Mszą małą satysfakcję, przy okazji,  sporadycznie, i  już.  To samo dla  teologii wyzwolenia, nie porzuca się  zasady, bo jak oni mówią w swoich dokumentach, istnieje możliwa teologia wyzwolenia, teologia wyzwolenia dla ubogich, która nie jest ni więcej, ni mniej  rozwiązaniem marksistowskim, ale nie należy posunąć się do  marksistowskich rozwiązań  wyzwolenia. Oni są, siła faktu, w pełnej sprzeczności. Nie mogą ciągle pozostawać w sprzeczności.

Ostatecznie, robią wrażenie, że chcą powrócić do tradycji, ale nie mają takiej  woli, nie chcą jej i ostatecznie akceptują  wnioski  tych wszystkich fałszywych teologów i tych wszystkich fałszywych biskupów, którzy są rewolucjonistami, którzy ostatecznie robią rewolucję.
W takiej właśnie jesteśmy teraz sytuacji. To bardzo jasno widać w  tym wywiadzie kardynała Ratzingera. Myślę, że to spojrzenie powinno nas w obecnej sytuacji prowadzić. Nie możemy robić sobie iluzji, że to obecne małe przyhamowanie ekscesów na prawo i lewo, to dla nas świadectwo  pełnego powrotu do tradycji. To nieprawda, to nieprawda. Oni zawsze są liberalnymi umysłami. To w dalszym ciągu  liberałowie  kontrolują Rzym i nadal pozostają liberałami (...)

Cóż, myślę, że powiedziałem to, co chciałem wam powiedzieć i  podać wam  pewną linię postępowania podczas bieżących wydarzeń, które może się nawet przyspieszą. Być może będą   inne przejawy pewnego  hamowania Watykanu;  i moim zdaniem, przyłączać się teraz, jest dla nas  bardzo, bardzo niebezpieczne. Nie, dla przyłączenia, nie,  dla przyłączenia do   kościelnych liberałów,  którzy rządzą teraz Kościołem,  i którzy są  liberałami, nie może być przyłączenia do nich. Jak tylko się przyłączymy, to przyłączenie będzie zgodą na liberalne zasady. Nie możemy tego zrobić, nawet jeśli daje nam się satysfakcję w postaci  Mszy świętego Piusa V, pewną  satysfakcję i pewne uznanie, pewne włączenie [w diecezję], które ewentualnie może  być wam proponowane. Jakiś biskup może wam powiedzieć "włączam cię do  mojej diecezji, daję ci Mszę św Piusa V, będziesz ją odprawiał, ale  oczywiście będzie się odprawiać też nową mszę. Będziesz musiał  zgodzić się na komunię na rękę, wiesz, taki jest teraz zwyczaj. Będziesz musiał odprawiać mszę twarzą do ludu, bo ludzie są do tego przyzwyczajeni. Wiesz, że nie możemy zrobić inaczej. I wreszcie, musisz przede wszystkim zaakceptować Sobór, nieprawdaż, ze wszystkimi konsekwencjami jakie z niego wynikaja, z jego ideami ... "

To jest niemożliwe,  nie można iść na kompromis! Niech nam wszystko oddadzą. Niech zostawią  swój liberalizm, niech powrócą do rzeczywistej prawdy Kościoła, do wiary Kościoła, do  podstawowych  zasad Kościoła, do  całkowitego uzależnienia  społeczeństw, rodzin i osób od  naszego Pana Jezusa Chrystusa. W tym samym czasie, niech nam dadzą  Mszę wszechczasów. A więc, [powiemy], bardzo dobrze, całkowicie się zgadzamy. Wtedy nastąpi idealne porozumienie i będziemy mogli zostać uznani  i nie będziemy mieć  więcej skrupułów.
Ale dopóki  mamy do czynienia z ludźmi, którzy zawarli ten pakt z diabłem, z  liberalnymi ideami, nie możemy mieć żadnego zaufania. Oni nas przyciągną krok za krokiem, będą starali się wciągnąć nas w ich pułapki, dopóki nie odejdą sami od fałszywych ideii. Więc moim zdaniem, nie ma mowy o robieniu czegokolwiek. Ci, którzy będą mieli skłonność do  zaakceptowania,  w końcu zostaną poddani przetworzeniu.

Widzieliśmy to u wszystkich seminarzystów i wszystkich tych, którzy nas opuścili  i udali się do Rzymu, i przed którymi roztaczano piękne obietnice, że " dla was zachowamy  Mszę św Piusa V". Stopniowo przeciągnięto ich na swoją strone i przetworzono.  To było ‘’wóz, albo przewóz’’. Przyjęli wszystkie nowości. Jesteśmy teraz w nowym okresie,  na nowym etapie i znowy próbuje się nas zwabić pewnymi tradycyjnymi aspektami, chociaż  w zasadzie jesteśmy marginalizowani, jak mówią, na skutek Dekretu ! To nas nie dotyczy, ponieważ należymy do tych, którzy nie akceptują bezgranicznie Soboru  i nie akceptują nowej mszy. Więc to nie jest  dla nas, ale to nie ma znaczenia, oni szukają i już udało im się przyciągnąć niektórych z nas, jak np. księdza Normandin’a  z Kanady, który  przyjął zasadę Nowej Mszy!  Za co dano mu Mszę Piusa V, otrzymał parafię, voila!  Jest jeszcze Ojciec Bleau, ksiądz Le Pivain i wielu innych, których  przyciągają biskupi. Biskupi są bardzo szczęśliwi jeżeli mają  kilku kapłanów, którzy kiedyś byli tradycjonalistami i zgadzają się na małą  umowę, zresztą,  najwyraźniej bardzo umiarkowaną, ale teraz można ich zanurzyć w środowisku mającym liberalne idee, i gdzie odprawiają nową mszę.

Musimy  więc  ostrzec naszych wiernych, żeby nie dali się nabrać, aby i oni  nie dali się pochwycić przez zewnętrzny aspekt tradycyjnej reformy, który nieuchronnie doprowadzi ich do przyjęcia liberalizmu i ideii liberalnych.