sobota, 13 kwietnia 2013

Konferencja abp Lefebvre’a dla seminarzystów, 21.12.1984



Konferencja abp Lefebvre’a dla seminarzystów, 21.12.1984r



Avec l'Immaculée wytłuścił  wszystko, co może być wykorzystane jako odpowiedź na  Kapitułę Generalną z  2012 r., Deklarację doktrynalną bp Fellaya, księdza   Pflugera itp. Widzimy tutaj  dominującą tendencją, ku której skłaniał się abp  Lefebvre, i od której nie odszedł po konsekracjach roku 1988. Na czerwono pokolorowaliśmy  cytaty, które uznaliśmy za szczególnie interesujące, jako odpowiedź kierowaną ku przyłączeniowcom. [od tł.:zachowano styl mówiony]

(...) Chciałem właśnie skorzystać, zanim wyjedziecie na wakacje, aby  powiedzieć  wam kilka słów na temat obecnej sytuacji w Kościele i wśród naszych grup tradycjonalistów. Po dekrecie Rzymu, z 3 października tegoż roku, myślę, że trzeba będzie jeszcze  kilku miesięcy, a może roku aby określić jego rezultaty, ale ważne jest jednak usytuowanie dekretu w jego kontekście historycznym. Nie wolno nam zapominać o walce jaką   prowadziliśmy i nadal prowadzimy, i że ta walka jest przede wszystkim walką o utrzymanie katolickiej  wiary.
Odmawiamy odważnie i ostatecznie liberalnych błędów, tych błędów, które  były stale   potępiane przez wielu papieży. Chcemy być wierni  głosowi Boga, głosowi Kościoła, który przekazywali   wszyscy papieże od Piusa VI, Piusa VII  aż do Piusa XII. To jest jasne i bez żadnej ewentualnej luki. Papieże potępili wszelkie liberalne błędy: wolność myśli, wolność sumienia, wolność kultu, wolność wyznania, wolność prasy ... Wszystkie te   wolnościowe tendencje, licencje, papieże potępili. W imieniu prawa Bożego, w imię posłuszeństwa Bogu, potępiali dwie konstytucje Praw Człowieka, ponieważ są one sprzeczne z prawem Bożym, z panowaniem Naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Tak więc, ponieważ znaleźliśmy się   wobec  inwazji liberanych  idei  w Kościele, poczynając od Soboru Watykańskiego II aż do najwyższych szczebli Kościoła, więc chcieliśmy oprzeć się, walczyć  i kategorycznie odmówić  poddania naszych  umysłów tej fali fałszywych zasad, które niszczą Kościół, niszczą całego społeczeństwa i całe chrześcijaństwo.

Chciałbym powiedzieć, że pierwszym sensacyjnym wydarzeniem, które było wyrażeniem tego sprzeciwu   w samym Kościele,- wewnątrz Kurii rzymskiej, między liberalnym, masońskim programem, należy to powiedzieć, a programem  Kościoła, wiary  Kościoła  i Tradycji, - było opozycjne stanowisko  kardynała Ottaviani do  kardynała Bea. Jeden reprezentował frakcję  liberalną, a drugi   reprezentował Tradycję Kościoła, wiarę Kościoła. Po tym  pierwszym wydarzeniu  nastapiły niestety inne i kardynałom podążający za  kardynałem Bea udało się wpłynąć na papieży Jana XXIII, Pawła VI, na rzecz liberalizmu,  podczas i po Soborze.

Przyszedł więć ten straszny ekumenizm, który jest niczym innym, jak sposobem na przeniknięcie liberalnych  idei do Kościoła, ponieważ jest to zasada wolności religijnej, zasada będąca  w konstytucji, w​​ Deklaracji Praw Człowieka. Jak tylko uzna się wolność religijną,  zasadę, która  jest uznana w Deklaracji Praw Człowieka, uznaje się  także  wszystkie inne wolności: wolność myśli, wolność działania, dopóki, powiedzmy, nie przeszkadza to porządkowi publicznemu,  wolność prasy oraz  wszystkich swobódy, które prowadzą do anarchii, które  prowadzą do zniszczenia Kościoła, zniszczenie zasad społecznych i  niszczenia nawet zasad naturalnych, niszczenia prawa  naturalnego, ponieważ wszystko co jest  prawem  naturalnym, wszystko, co jest nadprzyrodzonym  prawem, wszystko, co jest prawem Bożym jest sprzeczne z zasadami masońskimi, które chcą zniszczyć wszelkie ślady Boga, wszystkie ślady przyjścia Naszego Pana  Jezusa Chrystusa na ziemię  i nawet wszystkie ślady   obecność Boga w przyrodzie i wokół nas. Dlatego ten świat zmierza ku ruinie.

A więc trwa ta wojna, która zrodziła się   wewnętrz Kościoła. Nie należy wierzyć, że się skoczyła. Nie myślmy, że ponieważ widzimy kilka powziętych działań  i kilka upomnień zgodniejszych z tradycyjnym duchem,  nastąpił koniec walki ! Ta walka o wiarę, w którą jesteśmy zamieszani spowodowała, że podjęliśmy decyzję  o nieprzyjęciu posoborowych reform, ponieważ są wykreowane w duchu ekumenicznym i liberalnym. A nic, co jest w  duchu liberalizmu potępionym przez papieży nie może być przyjęte, ponieważ jest to sprzeczne z naszą wiarą, sprzeczne z dobrem  Kościoła, sprzeczne ze zbawieniem dusz, z życiem ludzkim, społecznym, chrześcijańskim i  z życiem w społeczeństwie.

Tak więc przez sam fakt, że nie zgadzamy się na to, by  Kościołem zawładnęły  te liberalne ide i ludzie Kościoła pełniący  ważne funkcje  nimi przepojeni, staliśmy się, siłą faktu, celem  do odstrzału. Przeszkadzamy  ewolucji i praktyce wszystkich tych idei liberalnych, które mają być realizowane w Kościele aby wreszcie podobać się masonom, protestantom, komunistom i wszystkim wrogom Kościoła. To jest oczywiste, to jest teraz jasne, że miał miejsce pakt zawarty z nimi, z wszystkimi  wrogami Kościoła. Byliśmy świadkami od Vaticanum II    rozprzestrzeniania się liberalizmu w Kościele i we wszystkich przejawach Kościoła. Więc odmówiliśmy.

Ta odmowa i prześladowania, które ponieśliśmy, postawiły nas oczywiście  w sytuacji, która jest pozornie  w Kościele anormalna. Ponieważ chciano narzucić nam te idee   posłuszeństwem, myśleliśmy, że  zanim będzie się posłusznym ludziom,  trzeba być posłusznym Bogu. Nasze nieposłuszeństwo zciągnęło na nas sankcje. To jest normalne, to jest logiczne. W tym przypadku nie należy się dziwić, że nasi księża są uważani  za zakazanych, a ja sam jestem zwieszony, to jest normalne.

I tak, dla przeciętnego chrześcijanina, który nie przeżył tej historii, lub nie rozumie, że liberalizm zawsze była w stanie wojny z Kościołem katolickim, niezrozumiałe jest,  dlaczego jesteśmy w takiej sytuacji. I  czasami, nawet w szeregach tych, którzy są z nami, tych, którzy są blisko nas, którzy walczą z nami, pojawia się  znużenie ciągłą walką i bycia  postrzeganym, jako ludzie, którzy dzielą Kościół, którzy są  przeciwko papieżowi,  przeciwko Kościołowi,  przeciwko władzy Kościoła. To nie jest prawda, nie jesteśmy przeciwko władzy Kościoła, wręcz przeciwnie! To właśnie z powodu naszego poddania się Kościołowi  będziemy robić to, co robimy. Poddania się papieżowi, temu, co papież reprezentuje. Kościół  się nie zmienia, prawdziwy Kościół nie może się zmieniać.  A więc to, co Kościół zdefiniował przez półtora wieku, nie może  dzisiaj przestać istnieć. A więc  to  ze względu na nasze posłuszeństwo Kościołowi, uważani jesteśmy za  nieposłusznych, bo  inni  przyjęli nowy kurs w Kościele,  wprowadzili nowy trend do Kościoła,  liberalną tendencję.

To dobrze wiedzieć, wyraźnie stawiać przed naszymi oczami, ponieważ bardzo dobrze rozumiemy, że ta sytuacja jest nienormalna w Świętym Kościele: prześladowania  tych, którzy są wierni Kościołowi.  Nienormalną sytuacją jest, że są    prześladowani przez ludzi Kościoła, a więc zdarza się, że niektórzy   żarliwie pragną wejść w ramy Kościoła. Ależ ja pierwszy tego pragnę ... wejść z powrotem w formalne ramy, w publiczną przestrzeń, w normalne ramy Kościoła, tak! Myślę, że jesteśmy w Kościele, że właśnie my  jesteśmy  w Kościele, i że jesteśmy prawdziwymi synami Kościoła, i że inni nimi nie są. Nie są, bo liberalizm nie jest synem Kościoła. Liberalizm jest przeciwko Kościołowi, liberalizm jest zniszczeniem Kościoła, w tym sensie oni nie mogą uważać się za synów Kościoła. My możemy uważać się za synów Kościoła, ponieważ kontynuujemy naukę Kościoła, utrzymujemy całę prawdę Kościoła w całości, taką, jaką  Kościół zawsze nauczał.

Ale oficjalnie, uważani jesteśmy za nieposłusznych, jako ludzie, którzy nie poddają się temu   liberalnemu kierunkowi. To jest prawda. Nie poddajemy się  liberalnemu kierunkowi, a więc jesteśmy ścigani. I to jest oczywiście trudne.
Są więc tacy, którzy są w stanie poświęcić, powiedziałbym,  walkę o wiarę, mówiąc: - Wróćmy  najpierw do Kościoła! Zróbmy wszystko by  wejść  w formalne  i publiczne ramy Kościoła. Zmilczmy nasz dogmatyczny problem. Zmilczmy naszą  walkę. Nie mówmy już o złu mszy [Uwaga: Paweł VI]. Zamknijmy buzie, nie mówmy już nic. Nie sprzeciwiajmy  się temu. Nie mówmy  nic o kwestiach wolności religijnej, praw człowieka, ekumenizmu. Siedźmy cicho, bądźmy cicho, a potem, będziemy mogli wejść w ramy Kościoła. Zrobimy przyjemność tym, którzy są w Kościele. Tak właśnie, wrócimy do  Kościoła, a jak już raz będziemy  w Kościele, zobaczycie, będziemy w stanie walczyć, będziemy mogli zrobić to, będziemy w stanie zrobić tamto... To jest  fałsz! Nie wchodzi się w ramy i pod władzę przełożonych, mówiąc, że raz tam będąc, pozmienia się wszystko, biorąc pod uwagę, że oni dysponują wszystkim by nas ujarzmić! Oni mają całą władzę.

Dla nas najwazniejsze jest utrzymanie naszej katolickiej wiary. To jest nasza walka. A więc kwestia kanoniczna w Kościele, czysto zewnętrzna i publiczna, jest sprawą drugorzędną.
Ważne jest to, aby pozostać w Kościele ... w Kościele, to znaczy w wierze katolickiej wszechczasów i  w prawdziwym kapłaństwie, w prawdziwej mszy,   prawdziwych  sakramentach,  w katechizmie  wszechczasów, w Biblii wszechczasów. To jest to, co nas interesuje. To jest to, czym jest Kościół. Zostać publicznie uznanym jest drugorzędne.

Nie należy więc sięgać po drugorzędne, tracąc z oczu to, co jest najważniejsze, co jest pierwszym przedmiotem naszej walki!

Tak było na przykład w przypadku księdza C. Ksiądz C. odszedł ze swoimi zaprzyjaźnionymi seminarzystami, bo wolał być publicznie i oficjalnie w porządku,  zaniechać walki o wiarę, milczeć na temat nowej mszy, na temat   obecnych błędów w Kościele, wszystkich liberalnych błędów... Tego my nie może zrobić. Nie możemy zaakceptować tej sytuacji. Musimy być mocni,  bardzo mocni.

I tak teraz, fakt takiego dekretu może nas kusić, czyż nie, kusi nas abyśmy  spróbowali powiedzieć: - Ale może jeśli przyjmiemy warunki tego dekretu, będziemy mogli odprawiać  starą mszę, zostaniemy przyjęci i uznani przez  Kościół. Raz uznani, może uda się nam  działać wewnątrz Kościoła! ...

[Myśleć tak, to ] nie znać tych, którzy nim dzisiaj kierują, tych obecnych teraz w Kościele!  Aby być dobrze poinformowanym, wystarczy przeczytać to słynne zdanie kardynała Ratzingera... Przeczytam wam zaraz to najistotniejsze   zdanie z jego wywiadu – mam je po włosku – pytający go mówi: - Czy w latach 60-tych coś się w  Kościele  zmieniło?... A on [kard. Ratzinger]   powiedział: - Tak, tak ... +

Problemem lat 60-tych było  pozyskanie dla Kościoła  najlepsze wartości wyrażone podczas dwóch stuleci liberalnej kultury. Słuchajcie dobrze: Problemem lat 60-tych było  pozyskanie dla Kościoła  najlepsze wartości wyrażone podczas dwóch stuleci liberalnej kultury. I faktycznie, istnieją wartości, które, nawet jeśli zrodziły się poza Kościołem, mogą znaleźć swoje miejsce w  wizji Kościoła o świecie, pod warunkiem, że te idee będą  nieco poprawione - i depurati et corretti - to znaczy trochę oczyszczone i poprawione. Właśnie. A więc kardynał Ratzinger także przyznaje. A potem mówi: - Questo si e fatto ... To się stało, to zostało dokonane.

"Uznaliśmy wartości, które przyszły z poza Kościoła" - proszę bardzo,  " i które  pochodzą z dwóch wieków liberalnej kultury.»!  Oto  te zasady: to jest ekumenizm i deklaracja Praw Człowieka, wolność religijna! Oto te  wartości, które wprowadzono do Soboru, które teraz są  dopuszczone przez Kościół. I kardynał  Ratzinger je uznaje. Mówi on: - To się stało ! Ale adaptacja jest jednak trochę trudna, trzeba znaleźć równowagę ... Ale nie usunąć idee, lecz skutki tych pomysłów, tak, wnieść trochę poruszenia do  Kościoła, i w konsekwencji należy znaleźć równowagę między tymi  prawdami, a   rzeczywistością, etc. To ma ogromne znaczenie, to  !

To przekreśla  wszystko, co powiedział w tym wywiadzie, bo to jest serce  jego idei, a to jest to, co zarzucamy, a to jest to, czego nie chcemy. Nie można poddać się władzy, która ma liberalne idee, która na pewno  poprowadzi  nas stopniowo, siłą rzeczy, do zaakceptowania liberalnych ideii   i wszystkich ich konsekwencji, jakimi są nowa msza, zmiany w liturgii, zmiany w Biblii, zmiany w katechizmie, wszystkie zmiany ... Mówi się : - Ale oni walczyli z [nowym] katechizmem ... To jest zwykłe  spowolnienie, bo to idzie tak daleko, że trzeba było choć trochę przyhamować ! I to samo z  teologią wyzwolenia, to samo ze wszystkim, co dzieje się teraz w Kościele i co , oczywiście, trochę ich przeraża. Konsekwencje ich własnych zasad przerażają ich. A więc przyhamuje się trochę na prawo, trochę na  lewo, ale jesteśmy zdeterminowani, by zachować liberalne idee. Nie ma mowy  o  zmianie  liberalnych idei!

I właśnie dlatego,  nie chcą nas  do dekretu. Ten dekret został napisany aby nas osunąć,  a nie dla nas! To jest to, co powiedział arcybiskup Monachium do ks.   Schmidtbergera. Powiedział  mu : - Ale ten dekret, nie jest z myślą o was ... Oczywiście, bo on pozwala na   starą mszę tym, którzy przyjmują nową. A więc Madiran powiedział pyszne  zdanie.  Oczywiście, on ma  zawsze niesamowite znaleziska, niezwykłe,  wskrócie: Rzymski okólnik daje  tym, którzy chcieli usunąć tradycyjną mszę prawo do zezwalania  na jej odprawianie  tym, którzy udowadniają, że nie mają żadnego powodu aby jej  pragnąć! ... To, to jest piękne, powtarzam: Rzymski okólnik daje  tym, którzy chcieli usunąć tradycyjną (tzn. biskupom) mszę prawo do zezwalania na jej odprawianie tym, którzy udowadniają, że nie mają żadnego powodu aby jej  pragnąć! To, to jest cały  Madiran ! Ależ to jest dokładnie to,  ... to jest absurd,  ten dekret!  Absurd! I dlatego nie należy wierzyć, że ten dekret jest wydany  dla nas !

[ndlr : Jesteśmy w 1984 r. Wtedy Jean Madiran popierał abp Lefebvre’a. Ich drogi rozeszły się w  1988 r. w momencie konsekracji biskupów; Madiran poparł Bractwo Świętego Piotra .]