Konferencja abp Lefebvre’a dla
seminarzystów, 21.12.1984r
Avec
l'Immaculée wytłuścił wszystko, co może być wykorzystane jako
odpowiedź na Kapitułę Generalną z 2012 r., Deklarację doktrynalną bp Fellaya,
księdza Pflugera itp. Widzimy tutaj dominującą tendencją, ku której skłaniał się
abp Lefebvre, i od której nie odszedł po
konsekracjach roku 1988. Na czerwono pokolorowaliśmy cytaty, które uznaliśmy za szczególnie
interesujące, jako odpowiedź kierowaną ku przyłączeniowcom. [od tł.:zachowano
styl mówiony]
(...) Chciałem właśnie skorzystać, zanim wyjedziecie na wakacje, aby powiedzieć wam kilka słów na temat obecnej sytuacji w
Kościele i wśród naszych grup tradycjonalistów. Po dekrecie Rzymu, z 3
października tegoż roku, myślę, że trzeba będzie jeszcze kilku miesięcy, a może roku aby określić jego
rezultaty, ale ważne jest jednak usytuowanie dekretu w jego kontekście
historycznym. Nie wolno nam zapominać o walce jaką prowadziliśmy i nadal prowadzimy, i że ta walka jest przede wszystkim walką o
utrzymanie katolickiej wiary.
Odmawiamy odważnie i ostatecznie liberalnych błędów, tych błędów, które były stale potępiane
przez wielu papieży. Chcemy być wierni głosowi Boga, głosowi Kościoła, który
przekazywali wszyscy papieże od Piusa
VI, Piusa VII aż do Piusa XII. To jest
jasne i bez żadnej ewentualnej luki. Papieże potępili wszelkie liberalne błędy:
wolność myśli, wolność sumienia, wolność kultu, wolność wyznania, wolność prasy
... Wszystkie te wolnościowe tendencje,
licencje, papieże potępili. W imieniu prawa Bożego, w imię posłuszeństwa Bogu,
potępiali dwie konstytucje Praw Człowieka, ponieważ są one sprzeczne z prawem
Bożym, z panowaniem Naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Tak więc, ponieważ znaleźliśmy się
wobec inwazji liberanych idei w
Kościele, poczynając od Soboru Watykańskiego II aż do najwyższych szczebli
Kościoła, więc chcieliśmy oprzeć się,
walczyć i kategorycznie odmówić poddania naszych umysłów tej fali fałszywych zasad, które
niszczą Kościół, niszczą całego społeczeństwa i całe chrześcijaństwo.
Chciałbym powiedzieć, że pierwszym sensacyjnym wydarzeniem, które było
wyrażeniem tego sprzeciwu w samym Kościele,- wewnątrz Kurii rzymskiej,
między liberalnym, masońskim
programem, należy to powiedzieć, a programem Kościoła, wiary Kościoła
i Tradycji, - było opozycjne stanowisko
kardynała Ottaviani do kardynała
Bea. Jeden reprezentował frakcję
liberalną, a drugi reprezentował
Tradycję Kościoła, wiarę Kościoła. Po tym
pierwszym wydarzeniu nastapiły
niestety inne i kardynałom podążający za kardynałem Bea udało się wpłynąć na papieży
Jana XXIII, Pawła VI, na rzecz liberalizmu, podczas i po Soborze.
Przyszedł więć ten straszny
ekumenizm, który jest niczym innym, jak sposobem na przeniknięcie
liberalnych idei do Kościoła, ponieważ
jest to zasada wolności religijnej, zasada będąca w konstytucji, w Deklaracji Praw Człowieka.
Jak tylko uzna się wolność religijną,
zasadę, która jest uznana w
Deklaracji Praw Człowieka, uznaje się
także wszystkie inne wolności: wolność
myśli, wolność działania, dopóki, powiedzmy, nie przeszkadza to porządkowi
publicznemu, wolność prasy oraz wszystkich swobódy, które prowadzą do
anarchii, które prowadzą do zniszczenia
Kościoła, zniszczenie zasad społecznych i
niszczenia nawet zasad naturalnych, niszczenia prawa naturalnego, ponieważ wszystko co jest prawem naturalnym, wszystko, co jest
nadprzyrodzonym prawem, wszystko, co
jest prawem Bożym jest sprzeczne z zasadami masońskimi, które chcą zniszczyć
wszelkie ślady Boga, wszystkie ślady przyjścia Naszego Pana Jezusa Chrystusa na ziemię i nawet wszystkie ślady obecność Boga w przyrodzie i wokół nas. Dlatego
ten świat zmierza ku ruinie.
A więc trwa ta wojna, która zrodziła się
wewnętrz Kościoła. Nie należy
wierzyć, że się skoczyła. Nie myślmy, że ponieważ widzimy kilka powziętych
działań i kilka upomnień zgodniejszych z
tradycyjnym duchem, nastąpił koniec
walki ! Ta walka o wiarę, w którą jesteśmy zamieszani spowodowała, że podjęliśmy
decyzję o nieprzyjęciu posoborowych reform, ponieważ są wykreowane w
duchu ekumenicznym i liberalnym. A nic,
co jest w duchu liberalizmu potępionym
przez papieży nie może być przyjęte, ponieważ jest to sprzeczne z naszą wiarą,
sprzeczne z dobrem Kościoła, sprzeczne
ze zbawieniem dusz, z życiem ludzkim, społecznym, chrześcijańskim i z życiem w społeczeństwie.
Tak więc przez sam fakt, że nie zgadzamy się na to, by Kościołem zawładnęły te liberalne ide i ludzie Kościoła
pełniący ważne funkcje nimi przepojeni, staliśmy się, siłą faktu, celem
do odstrzału. Przeszkadzamy
ewolucji i praktyce wszystkich tych idei liberalnych, które mają być
realizowane w Kościele aby wreszcie podobać się masonom, protestantom,
komunistom i wszystkim wrogom Kościoła. To jest oczywiste, to jest teraz
jasne, że miał miejsce pakt zawarty z nimi, z wszystkimi wrogami Kościoła. Byliśmy świadkami
od Vaticanum II rozprzestrzeniania się liberalizmu w Kościele
i we wszystkich przejawach Kościoła. Więc odmówiliśmy.
Ta odmowa i prześladowania, które ponieśliśmy, postawiły nas
oczywiście w sytuacji, która jest pozornie w Kościele anormalna. Ponieważ chciano narzucić nam te idee
posłuszeństwem, myśleliśmy, że zanim będzie się posłusznym ludziom, trzeba być posłusznym Bogu. Nasze
nieposłuszeństwo zciągnęło na nas sankcje. To jest normalne, to jest logiczne.
W tym przypadku nie należy się dziwić, że nasi księża są uważani za zakazanych, a ja sam jestem zwieszony, to
jest normalne.
I tak, dla przeciętnego chrześcijanina, który nie przeżył tej historii, lub
nie rozumie, że liberalizm zawsze była w stanie wojny z Kościołem katolickim, niezrozumiałe
jest, dlaczego jesteśmy w takiej sytuacji.
I czasami, nawet w szeregach tych, którzy są z nami, tych, którzy są
blisko nas, którzy walczą z nami, pojawia się znużenie
ciągłą walką i bycia postrzeganym,
jako ludzie, którzy dzielą Kościół, którzy są
przeciwko papieżowi, przeciwko
Kościołowi, przeciwko władzy Kościoła.
To nie jest prawda, nie jesteśmy przeciwko władzy Kościoła, wręcz przeciwnie!
To właśnie z powodu naszego poddania się Kościołowi będziemy robić to, co robimy. Poddania się
papieżowi, temu, co papież reprezentuje. Kościół się nie zmienia, prawdziwy Kościół nie może się
zmieniać. A więc to, co Kościół
zdefiniował przez półtora wieku, nie może dzisiaj przestać istnieć. A więc to ze
względu na nasze posłuszeństwo Kościołowi, uważani jesteśmy za nieposłusznych, bo inni przyjęli nowy kurs w Kościele, wprowadzili nowy trend do Kościoła, liberalną tendencję.
To dobrze wiedzieć, wyraźnie stawiać przed naszymi oczami, ponieważ bardzo
dobrze rozumiemy, że ta sytuacja jest nienormalna w Świętym Kościele:
prześladowania tych, którzy są wierni
Kościołowi. Nienormalną sytuacją jest,
że są prześladowani przez ludzi Kościoła, a więc zdarza się, że niektórzy żarliwie pragną wejść w ramy Kościoła.
Ależ ja pierwszy tego pragnę ... wejść z powrotem w formalne ramy, w publiczną
przestrzeń, w normalne ramy Kościoła, tak! Myślę, że jesteśmy w Kościele, że
właśnie my jesteśmy w Kościele, i że jesteśmy prawdziwymi synami
Kościoła, i że inni nimi nie są. Nie są,
bo liberalizm nie jest synem Kościoła. Liberalizm jest przeciwko
Kościołowi, liberalizm jest zniszczeniem Kościoła, w tym sensie oni nie mogą
uważać się za synów Kościoła. My możemy uważać się za synów Kościoła, ponieważ
kontynuujemy naukę Kościoła, utrzymujemy całę prawdę Kościoła w całości, taką, jaką
Kościół zawsze nauczał.
Ale oficjalnie, uważani jesteśmy za nieposłusznych, jako ludzie, którzy nie
poddają się temu liberalnemu kierunkowi.
To jest prawda. Nie poddajemy się
liberalnemu kierunkowi, a więc jesteśmy ścigani. I to jest oczywiście
trudne.
Są więc tacy, którzy są w stanie poświęcić, powiedziałbym, walkę o wiarę, mówiąc: - Wróćmy najpierw do Kościoła!
Zróbmy wszystko by wejść w formalne
i publiczne ramy Kościoła. Zmilczmy
nasz dogmatyczny problem. Zmilczmy naszą walkę. Nie
mówmy już o złu mszy [Uwaga: Paweł VI]. Zamknijmy buzie, nie mówmy już
nic. Nie sprzeciwiajmy się temu. Nie
mówmy nic o kwestiach wolności
religijnej, praw człowieka, ekumenizmu. Siedźmy cicho, bądźmy cicho, a potem,
będziemy mogli wejść w ramy Kościoła. Zrobimy przyjemność tym, którzy są w
Kościele. Tak właśnie, wrócimy do
Kościoła, a jak już raz
będziemy w Kościele, zobaczycie,
będziemy w stanie walczyć, będziemy mogli zrobić to, będziemy w stanie zrobić
tamto... To jest fałsz! Nie wchodzi się w ramy i pod władzę przełożonych,
mówiąc, że raz tam będąc, pozmienia się wszystko, biorąc pod uwagę, że oni
dysponują wszystkim by nas ujarzmić! Oni mają całą władzę.
Dla nas najwazniejsze jest
utrzymanie naszej katolickiej wiary. To
jest nasza walka. A więc kwestia kanoniczna w Kościele, czysto zewnętrzna i
publiczna, jest sprawą drugorzędną.
Ważne jest to, aby pozostać w Kościele ... w Kościele, to znaczy w wierze katolickiej wszechczasów i w prawdziwym kapłaństwie, w prawdziwej
mszy, prawdziwych sakramentach,
w katechizmie wszechczasów, w
Biblii wszechczasów. To jest to, co nas interesuje. To jest to, czym jest
Kościół. Zostać publicznie uznanym jest drugorzędne.
Nie należy więc sięgać po drugorzędne, tracąc z oczu to, co jest najważniejsze,
co jest pierwszym przedmiotem naszej walki!
Tak było na przykład w przypadku księdza C. Ksiądz C. odszedł ze swoimi
zaprzyjaźnionymi seminarzystami, bo wolał być publicznie i oficjalnie w
porządku, zaniechać walki o wiarę,
milczeć na temat nowej mszy, na temat obecnych
błędów w Kościele, wszystkich liberalnych błędów... Tego my nie może zrobić.
Nie możemy zaakceptować tej sytuacji. Musimy być mocni, bardzo mocni.
I tak teraz, fakt takiego dekretu może nas kusić, czyż nie, kusi nas
abyśmy spróbowali powiedzieć: - Ale może jeśli przyjmiemy warunki tego
dekretu, będziemy mogli odprawiać starą
mszę, zostaniemy przyjęci i uznani przez
Kościół. Raz uznani, może uda się nam działać wewnątrz Kościoła! ...
[Myśleć tak, to ] nie znać tych,
którzy nim dzisiaj kierują, tych obecnych teraz w Kościele! Aby być dobrze poinformowanym,
wystarczy przeczytać to słynne zdanie kardynała Ratzingera... Przeczytam
wam zaraz to najistotniejsze zdanie z jego wywiadu – mam je po włosku –
pytający go mówi: - Czy w latach 60-tych coś się w Kościele
zmieniło?... A on [kard. Ratzinger]
powiedział: - Tak, tak ... +
Problemem lat 60-tych było pozyskanie dla Kościoła najlepsze wartości wyrażone podczas dwóch
stuleci liberalnej kultury. Słuchajcie
dobrze: Problemem lat 60-tych było pozyskanie dla Kościoła najlepsze wartości wyrażone podczas dwóch
stuleci liberalnej kultury. I faktycznie, istnieją wartości, które, nawet jeśli
zrodziły się poza Kościołem, mogą znaleźć swoje miejsce w wizji Kościoła o świecie, pod warunkiem, że
te idee będą nieco poprawione - i
depurati et corretti - to znaczy trochę oczyszczone i poprawione. Właśnie.
A więc kardynał Ratzinger także przyznaje. A potem mówi: - Questo si e fatto ... To
się stało, to zostało dokonane.
"Uznaliśmy wartości, które przyszły z poza Kościoła" - proszę
bardzo, " i które pochodzą z dwóch wieków liberalnej kultury.»! Oto te zasady: to jest ekumenizm i deklaracja
Praw Człowieka, wolność religijna! Oto te
wartości, które wprowadzono do Soboru, które teraz są dopuszczone przez Kościół. I kardynał Ratzinger je uznaje. Mówi on: - To się stało ! Ale adaptacja jest jednak
trochę trudna, trzeba znaleźć równowagę ... Ale nie usunąć idee, lecz
skutki tych pomysłów, tak, wnieść trochę poruszenia do Kościoła, i w konsekwencji należy znaleźć
równowagę między tymi prawdami, a rzeczywistością, etc. To ma ogromne znaczenie, to !
To przekreśla wszystko, co powiedział w tym wywiadzie, bo to jest serce
jego idei, a to jest to, co zarzucamy, a to jest to, czego nie chcemy. Nie można poddać się władzy, która ma liberalne
idee, która na pewno
poprowadzi nas stopniowo, siłą
rzeczy, do zaakceptowania liberalnych ideii
i wszystkich ich konsekwencji, jakimi są nowa msza, zmiany w liturgii,
zmiany w Biblii, zmiany w katechizmie, wszystkie zmiany ... Mówi się : - Ale oni walczyli z [nowym] katechizmem ...
To jest zwykłe spowolnienie, bo to idzie
tak daleko, że trzeba było choć trochę przyhamować ! I to samo z teologią wyzwolenia, to samo ze wszystkim, co
dzieje się teraz w Kościele i co , oczywiście, trochę ich przeraża.
Konsekwencje ich własnych zasad przerażają ich. A więc przyhamuje się trochę na prawo, trochę na lewo, ale jesteśmy zdeterminowani, by
zachować liberalne idee. Nie ma mowy
o zmianie liberalnych idei!
I właśnie dlatego, nie chcą nas do dekretu. Ten dekret został napisany aby nas
osunąć, a nie dla nas! To jest to, co powiedział
arcybiskup Monachium do ks. Schmidtbergera. Powiedział mu : - Ale
ten dekret, nie jest z myślą o was ... Oczywiście, bo on pozwala na starą mszę tym, którzy przyjmują nową. A
więc Madiran powiedział pyszne zdanie. Oczywiście, on ma zawsze niesamowite znaleziska, niezwykłe, wskrócie: Rzymski
okólnik daje tym, którzy chcieli usunąć
tradycyjną mszę prawo do zezwalania na
jej odprawianie tym, którzy udowadniają,
że nie mają żadnego powodu aby jej
pragnąć! ... To, to jest piękne, powtarzam: Rzymski okólnik daje tym, którzy
chcieli usunąć tradycyjną (tzn. biskupom) mszę prawo do zezwalania na jej
odprawianie tym, którzy udowadniają, że nie mają żadnego powodu aby jej pragnąć! To, to jest cały Madiran ! Ależ to jest dokładnie to, ... to jest absurd, ten dekret! Absurd!
I dlatego nie należy wierzyć, że ten dekret jest wydany dla nas !
[ndlr : Jesteśmy w 1984 r. Wtedy Jean Madiran popierał abp Lefebvre’a. Ich
drogi rozeszły się w 1988 r. w momencie
konsekracji biskupów; Madiran poparł Bractwo Świętego Piotra .]