poniedziałek, 25 marca 2013

POTWORNE ZANIECHANIE : List otwarty księdza Hugo Ruiza Vallejo do tradycyjnych wiernych miasta Meksyk



J + M
POTWORNE ZANIECHANIE

"Kiedy sól traci smak  ..."

List otwarty księdza Hugo Ruiza  Vallejo do tradycyjnych wiernych miasta  Meksyk


Dobry Pasterz

Ksiądz Hugo Ruiz Vallejo, FSSPX - Meksyk, jawi się nam jako dobry pasterz, który oddaje życie swoje za owce. Nie tylko rozumiemy go, ale i podziwiamy, a także  w pełni idziemy jego śladem. Modlimy się, aby list ten pomógł  podobnie postąpić wielu kapłanom  Francji i  świata.

Drodzy przyjaciele w Chrystusie,

Niektórzy z was wiedzą już, że opuszczam moje miejsce  zamieszkania, Casa San Jose, tutaj w Meksyku. Aby uniknąć nieporozumień i zamieszania wśród was, nie tylko jest istotne, ale i konieczne, żebym wyjaśnił wam poważne powody, które zadecydowały  o moim postanowieniu.

Nikt z nas nie powinien ignorować przyczyn, które kierowały tym, co dziś nazywamy  tradycyjnym ruchem,  pierwotnie obecnym w różnych częściach świata, ale teraz głównie w Bractwie Świętego Piusa X, dziele wspaniałego  biskupa, abp Marcela Lefebvre’a, który próbował ratować wartości Kościoła katolickiego przed inwazją modernizmu, jaki uderzył w Kościół Chrystusa, przede wszystkim poprzez tzw. Vaticanum II oraz wszystkie reformy Kościoła, których Sobór był  przyczyną sprawczą.  Atak ten spowodował  uzasadnioną, obronną reakcję autentycznych katolików, ruch w swojej istocie całkiem  naturalny i konieczny. Walka   z doktrynalnymi błędami  współczesnego świata, którą  prowadzili  papieże  w wiekach XVIII, XIX i XX, a zwłaszcza  papież Piusa X, była również tą, którą chcieliśmy podjąć ze staraniem dorowadzenia jej do celu.

 Uważamy jednak,  a szczególnie tradycjonaliści, którzy widzieli początek tej walki,  stwierdzają [dziś], że nasi przełożeni stopniowo obniżyli poziom naszych wymagań  i naszej walki w obronie Wiary. Początkowo twierdzono, że to jest metoda, która przyczyni się do nawrócenia    Rzymu : nie tylko sam fakt, że nie potępia się już z taką mocą  odchyleń ludzi Kościoła, lecz również metoda na  przybliżenie się do oficjalnego Kościoła. Pytanie brzmi: czy jest to współmierna metoda do nawrócenia Rzymu? A może to tylko złudzenie? Czy ktoś może nawrócić się na prawdę, ukrywając tę prawdę? Czy  można zmienić kogoś schodząc po  zboczu jego błędów i jego dialektyki?

Z rosnącym niepokojem  dostrzegamy wśród wielu kapłanów i wiernych Bractwa , jak i  wśród zaprzyjaźnionych kongregacji,  zaniechanie, które bierze coraz większe, mylące proporcje i coraz bardziej zauważalną ciszę.

Faktem jest, że Rzymianie nie zrezygnowali z żadnego z  poważnych błędów Vaticanum II, ani z  Nowej Mszy (Novus Ordo Missae), ani z  reform, które są konsekwencją tego soboru i, które mają wpływ na życie całego  Kościoła ; Rzym, dla zbliżenia z Bractwem,   zrobił tylko kilka małych ustępstw natury politycznej, nie wystarczających by miały one wartość dowodu  na to, że nastąpiły realne zmiany kierunku w Rzymie, tzn. zmiany  w sensie tradycji. Wręcz przeciwnie, we wszystkich tych negocjacjach  i dialogach dostrzegamy  pełną fałszu dyplomację. Nie możemy opierać naszych ważnych decyzji tylko na pogłoskach  czy faktach, które w żadnym wypadku  nie są dowodem nawrócenia ludzi Kościoła.

Faktem jest, że pomimo porażki poniesionej w słynnych dyskusjach doktrynalnych, rzekomo podjętych w celu nawrócenia  Rzymu (i którch nadal nie  opublikowano), dokonuje  się za wszelką cenę starań  dalszego dążenia ku pojednaniu z Rzymem na  niezwykle niebezpiecznych warunkach. Dla ukoronowania tego wszystkiego, są już dzisiaj tacy, którzy uważają, że Bractwo powinno podpisać układ w celu podporządkowania się Rzymowi, bez względu na to,  czy Rzym się nawrócił, czy też nie! ... ("Powiedziałbym nawet, że wobec tej wzniosłej rzeczywistości mówić, lub nie  o układach  z Rzymem, to drobiazg ... Bronić wiary, zachować wiarę, umrzeć w wierze oto, co jest istotne" - Kazanie biskupa Fellaya, Paryż, 30 stycznia 2013 r.). Ale może chcemy zależeć od tych, którzy nie mają tych samych zasad, które mamy my, katolicy? Czy można być dobrym duszpasterzem bez znajomości właściwej doktryny? A może ci, którzy nie znają dobrej doktryny mogliby   kierować duszpasterstwem tradycjonalistów? Jak moglibyśmy zrozumieć to, co  odnosi się  do praktyki wiary, jeśli nie mamy tych samych zasad w sprawach wiary i moralności? Czy może nowy papież Franciszek nie rozpoczął swojego pontyfikatu polecając książkę heretyka Kaspera na Placu Świętego Piotra, Urbi et Orbi! Ale czy chcieć żyć w jaskini Alibaby i 40-stu rozbójników  w celu   ich nawrócenia, nie jest   wielce pobożnym życzeniem...? To jest szczególnie pobożne życzenie i pełne realizmu ....

Wnioski z ostatniej Kapituły Generalnej Bractwa  również dramatycznie potwierdziły nasze obawy, ponieważ w oficjalnej konkluzji tejżesz, przywódcy Bractwa powiedzieli, jakie byłyby te 6 warunków abyśmy zaakceptowali układ z  Rzymem albo regularyzację wewnątrz  rzymskiego systemu. Spośród nich, 3 są konieczne, a pozostałe 3 "pożądane", to oznacza, że nawet jeśli  Papież nie zgodzi się na nie, to my i tak zaakceptujemy wspomniane  "porozumienie".

Pragnę zauważyć, że warunek "pożądany", tak naprawdę nie jest żadnym warunkiem. Wiele można powiedzieć na  temat tych wszystkich  warunków, ale najgorsze znajduje się w   pierwszym z  trzech "pożądanych" : decyzje naszych sądów kościelnych mogą być cofnięte przez sądy soborowego Kościoła: i to za  naszą zgodą ! To oznacza, że oni,  według ich modernistycznych zasad, decydują o duszpasterstwie księży  Tradycji ! Ponadto, w drugim warunku  "pożądanym", akceptujemy możliwość uzależnienia nas od lokalnych biskupów, wiedząc bardzo dobrze, jak oni bardzo pragną   możliwości podporządkowania nas swoim ideom i duszpasterstwu Soboru Watykańskiego II ! Prawdziwe, zaprogramowane samobójstwo  Tradycji! Poza tym, w trzecim z tych warunków, akceptuje się również  możliwość, że ten, kto stoi na czele komisji reprezentującej nas przed Papieżem, nie będzie członkiem Tradycji! [Uwaga: ... ponieważ warunek jest tylko pożądany.] Ale jak ktoś, kto nie myśli tak, jak my i nie jest jednym z nas mógłby nas reprezentować ... ? Ojciec Mario Trejo, przełożony generalny dystryktu  Meksyk, powiedział niedawno w czasopiśmie Dystryktu  Bóg nigdy nie umiera  (nr 41, s. 7), że  w Deklaracji  ostatniej Kapituły  Bractwa "każde zdanie, każde słowo ważono i rozważano w celu dania świadectwa wiary wszechczasów "... A więc, jak w takich warunkach i przez  tych, którzy już jej nie wyznają mogłaby być  obroniona wiara wszechczasów?

W każdym razie,  jest już teraz jasne, że ci, którzy kierują dzisiaj Bractwem św. Piusa X  przyjęli  nową postawę wobec Rzymu i jego błędów, nową postawę pełną zaniechań i gotową do poważnych kompromisów, które, chociaż się jeszcze nie zrealizowały, ukazują w   światle dnia  więcej niż niepokojący  stan ducha. Istnieje stopniowe zaniechanie wszystkiego, co odnosi się do naszej walki, do celów, które Arcybiskup wytyczył Bractwu, które są jednocześnie racją naszego istnienia i uzasadnieniają  "stan konieczności", abyśmy mogli  wykonywać naszą kapłańską posługę. Jeśli "stan konieczności" nie istnieje, nasze nieposłuszeństwo w stosunku do Rzymu nie jest już  teologicznie uzasadnione, tudzież nie byłoby  uzasadnione posłuszeństwo wobec władzy, o które  nasi obecni przełożoni  Bractwa tak bardzo zabiegają.

Polityce zewnętrznej odpowiada "polityka" wewnętrzna: to znaczy, że wewnątrz tego samego Bractwa, za każdym razem wyraźniej potwierdza się istnienie represyjnej polityki w stosunku do   każdego, kto nie zgadza się z nową orientacją Bractwa. [A to:] wywierając presje, ścigając, dyskredytując i karząc w różnoraki sposób wszystkich tych, którzy okazują sprzeciw. Można do tego dodać wiele  coraz bardziej niepokojąch  wypowiedzi i gestów. Jak to, co  usłyszał Ojciec Rafał Arizaga OSB z ust biskupa Fellaya  podczas  konferencji duchowej dla kleryków seminarium  w Winona, dnia 21 grudnia: "Ze względu na to, że chciałem zachować wewnętrzną jedność Bractwa, wycofałem dokument, który mówił:" Ja nie odrzucam całego Vaticanum II ", co faktycznie powiedziałem."

Arcybiskup Lefebvre odradzał chodzenie na  indultowe Msze, jak  i na Msze o atmosferze takiej, jak u   Bractwa Świętego Piotra, bo atmosfera tam panująca jest zanieczyszczona od korzeni, w tym sensie, że to, co jest nauczane i promowane, w krótszym lub dłuższym terminie, prowadzi do  asymilacji  soborowego kościoła. Ale jeśli FSSPX zmienia swego ducha,  zadanie i swoje cele, czy się nie  zdarzy, że będzie w   podobnym stanie, identycznym lub gorszym, nawet jeśli w tej chwili nie doszło jeszcze do układu  z Rzymem ?

Ja sam zauważyłem, jak wielu kapłanów zmieniło swoje postawy i idee w stosunku do walki Tradycji z jej wrogami,  i niestety częściej wśród nowych  księży. Ja sam jestem ofiarą tej nowej linii  naszych przełożonych, linii pełnej  zaniechań w stosunku do naszych zmagań i naszej walki. Już nie widzimy wielu wrogów w Rzymie, optymizm stopniowo zastępuje naturalną nieufność, która   powinna mieć miejsce w stosunku do niszczycieli  Kościoła. Mój Przełożony Dystryktu,  Ojciec Mario Trejo zabronił mi cokolwiek mówić o tych sprawach, nie tylko  nauczając, ale także w rozmowach prywatnych (!) z wiernymi lub  kapłanami, a to pod groźbą mutacji i surowych kar.

A ponieważ nie mogę wypełniać  mojej misji jako kapłan wewnątrz Bractwa, misji, która polega na wskazywaniu całej prawdy i wyjawianiu całego  niebezpieczeństwa, jakie może zagrażać dobru dusz, postanowiłem kontynuować moją posługę poza strukturą Bractwa, choć wciąż jeszcze należę do niego, a to dla dobra wiernych, którzy znajdują się w mieście Meksyk i chcą korzystać z mojej posługi kapłańskiej. Mam nadzieję, że wy, jak i moi bracia kapłani, zrozumiecie przyczyny tej poważnej decyzji.
Niech Bóg przez Naszą Panią Matkę z Gwadelupy, błogosławi was i oświeci,

Ojciec Hugo Ruiz Vallejo, FSSPX

22 marca 2013

W imię pamięci Siedmiu Boleści NMP

E-mail: Salterrae22@gmail.com

AMDG